Nasze projekty
Fot. Żywa Szopka przy Franciszkańskiej/Facebook

Żywe szopki w Polsce. Tradycja i fenomen bożonarodzeniowych spotkań

Mroźny, zimowy wieczór, nowonarodzony Jezus, stajenka, a przy niej ognisko, na którym każdy może przygotować pieczone jabłka... Brzmi jak scena sprzed 2 tysięcy lat? Nic bardziej mylnego! Możemy tego doświadczyć także dziś przychodząc do Żywej Szopki w wielu miastach Polski.

Reklama

Tradycja organizowania bożonarodzeniowej szopki sięga 1223 r., kiedy we włoskiej miejscowości Greccio św. Franciszek z Asyżu razem ze swoimi braćmi chciał odtworzyć atmosferę narodzin Chrystusa.

Uciekająca koza, czyli niełatwe początki

Natomiast pierwsza żywa szopka w Polsce powstała przy krakowskiej bazylice oo. franciszkanów w 1992 r. Pamięta to o. Jan Maria Szewek OFMConv, rzecznik krakowskiej prowincji zgromadzenia.

Byłem wtedy na pierwszym roku seminarium. Starsi współbracia poprosili mnie, bym został rzecznikiem tego wydarzenia. To było wyjątkowe wyzwanie. Z przejęciem drukowałem na kartce A4 przygotowaną informację prasową, którą później kserowałem i chodziłem z nią od redakcji do redakcji. Żywa szopka spotkała się z niezwykłym wręcz zainteresowaniem medialnym – wspomina.

Reklama

Zakonnik dodaje, że pomysł zaczerpnięto z „Wczesnych Źródeł Franciszkańskich”. Franciszkanie przeczytali tam o XIII-wiecznej szopce św. Franciszka z Asyżu w Greccio i postanowili przeszczepić ten zwyczaj do polskich tradycji bożonarodzeniowych.

CZYTAJ: 800 lat temu powstała pierwsza szopka bożonarodzeniowa. Skąd wzięła się ta tradycja?

A łatwo nie było. Choćby z organizacją zwierząt, co jednak udało się dzięki znajomości zakonników z ówczesnym dyrektorem krakowskiego ZOO, Józefem Skotnickim oraz profesorem Janem Szarkiem z Akademii Rolniczej.

Reklama

Wybraliśmy te zwierzęta, które mogły poradzić sobie zimową aurą, jak i nie bałyby się dużej liczby odwiedzających. Pojawiło się również ptactwo od indywidualnych rolników spod Krakowa. Musieliśmy zbudować zagrody, ale nie mieliśmy doświadczenia i okazało się, że jedno z ogrodzeń było za niskie, więc uciekła nam koza, którą jeden z braci w habicie musiał gonić aż do Małego Rynku, stanowiąc niezwykłą atrakcję dla mieszkańców i turystów – opisuje z uśmiechem o. Szewek.

A kiedy zakonnikom wydawało się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, zorientowali się nagle, że brakuje… Pana Jezusa do żłóbka! Uratowała nas jedna z reporterek, która pożyczyła nam dużą lalkę od swojej córki. Wciąż pamiętam jak w wigilijne popołudnie wiozę ją na rękach w pustym krakowskim tramwaju – opowiada rzecznik krakowskich franciszkanów.

Rodzinne wcielanie się w postaci biblijne i wspólne pieczenie jabłek

Niektóre elementy krakowskiej żywej szopki nie zmieniły się od lat, ale wydarzenie, które w tym roku odbędzie się po raz 31., wciąż się rozwija. Co roku stałymi częściami wigilijnego wieczoru są tradycyjne życzenia metropolity, łamanie się opłatkiem i udział w pasterce. Natomiast dwa kolejne dni to czas, kiedy zaproszeni przez nas goście wystawiają jasełka i kolędują z mieszkańcami i turystami. W ostatnich latach przygotowujemy też wykłady, które przedstawiają zwyczaje świąteczne, historię żywej szopki czy inne bożonarodzeniowe zagadnienia – wymienia o. Szewek.

Reklama

Istotne jest także zaangażowanie świeckich. Od wielu już lat w odegranie roli Świętej Rodziny w Krakowie wcielają się świeccy ze swoimi dziećmi. To niewątpliwie mocno oddaje realność przyjścia na świat Chrystusa ponad 2 tysiące lat temu.

Cieszy nas bardzo, kiedy odwiedzający opisują dzieciom poszczególne osoby w szopce. Widać po nich, że są bardzo wdzięczni za nasz udział, zwłaszcza małego dzieciątka, które często popłakuje tak, jak to pewnie wyglądało w betlejemskim żłóbku – przyznaje Dominika Małyjurek.

Co ciekawe w Krakowie żywą szopkę można oglądać nie tylko u franciszkanów. W ubiegłym roku do spotkania ze Świętą Rodziną oraz owcami kameruńskimi i osiołkiem zaprosił zainteresowanych w świąteczne dni również krakowski ogród zoologiczny.

CZYTAJ: 3-4 tysiące. Tyle godzin powstaje szopka krakowska! Rozmowa z artystką

Do miana najstarszej polskiej żywej szopki pretenduje również ta organizowana przez redemptorystów w parafii pw. Najświętszej Marii Panny Matki Bożej Pocieszenia we Wrocławiu. Ponieważ w Krakowie z powodu pandemii w 2020 r. szopka nie została zorganizowana w formie stacjonarnej to wrocławskie wydarzenie jest inicjatywą, która trwa najdłużej bez przerwy – od 27 lat.

Wszystko było możliwe dzięki znajomości ówczesnego proboszcza o. Stanisława Golca z Hanną i Antonim Gucwińskimi, którzy wiele lat zarządzali wrocławskim zoo, znajdującym się dodatkowo na terenie parafii. Do tej pory wszystkie zwierzęta pochodzą z ogrodu zoologicznego. Można je oglądać przez całą dobę, choć późnym wieczorem gasimy światło, aby zwierzaki mogły odpocząć – opowiada o. Witold Baran CSsR, obecny proboszcz. We wrocławskiej szopce rolę Świętej Rodziny odgrywają figury wykonane z drewna przez lokalnego artystę.

Z kolei w Katowicach żywą szopkę przez wiele lat tworzyły zwierzęta, które hodowali sami franciszkanie organizujący od lat wydarzenie przy bazylice św. Ludwika Króla i Wniebowzięcia NMP w Panewnikach. Nie brakuje zaskakujących elementów tych bożonarodzeniowych spotkań w stolicy Śląska.

Ponieważ nasza szopka jest dostępna od pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia, od ubiegłego roku przygotowujemy przy niej ognisko, przy którym rodzinnie można upiec kiełbaskę czy zjeść pieczone jabłko. Dzięki temu to zatrzymanie się przy tym wizualnym odzwierciedleniu atmosfery Betlejem trwa dłużej – opowiada o. Samuel Kukiełka OFM.

To fenomen przyciągający tłumy!

Zarówno w Krakowie, jak i Wrocławiu oraz Katowicach, żywe szopki gromadzą rok rocznie tysiące osób. Oczywiście, że można powiedzieć, że to dzięki niezwykłej nici przyciągania między zwierzakami, a dziećmi, ale to nie do końca prawda. Myślę, że to wydarzenie umożliwia zatrzymanie się w okresie świątecznym i odkrycie namacalnej rzeczywistości stajenki, w której narodził się Zbawiciel – zauważa o. Baran.

Z kolei o. Szewek mówi wprost o fenomenie żywych szopek. Można wskazać, że w czasach św. Franciszka były one swego rodzaju Biblią dla ubogich, którzy przecież nie potrafili czytać. Czasy się zmieniły, ale nie da się ukryć, że ludzie coraz bardziej stają się społeczeństwem obrazkowym. Dlatego też wizualizacja rzeczywistości betlejemskiej szopki tak bardzo przemawia do człowieka i porusza jego serce. To wszystko tworzy wyjątkową atmosferę całego spotkania przy żywej szopce, podczas którego rodziny, znajomi i nieznajomi mogą w niezwykły sposób przypomnieć sobie tajemnicę narodzin Bożego Syna – podsumowuje zakonnik.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę