Portret człowieka dobrego
Gdy ktoś mówi mi, że jestem dobry, odpowiadam odruchowo: "dlaczego nazywasz mnie dobrym - gdybyś mnie naprawdę znał, nigdy byś tak nie pomyślał". Głupie? Nie! Dołujące? Skądże znowu! Pokręcone? Może troszeczkę. Ale za to bardzo pocieszające. Serio.
W dzieciństwie uwielbiałem się bawić w policjantów i złodziei. Losowaliśmy z kumplami, kto jest kim i rozbiegaliśmy się po podwórku w poszukiwaniu pistoletów z patyków. Potem były strzelanki, gonitwy na rowerach z obowiązkowym wyciem syren (biedni sąsiedzi) i ostrymi, długimi driftami na asfaltowych alejkach (biedne opony). Zanim dotarły do nas po kablu hollywoodzkie klasyki z gatunku crime story, odkryliśmy, że można losować dwa razy. Najpierw – czy jesteś policjantem czy złodziejem, a potem – czy w parze będziesz odgrywał „dobrego czy złego glinę” (niniejszym proszę policjantów o przebaczenie).
Czasem byłem tym złym. Musiałem marszczyć brwi i grożąc patykowym rewolwerem recytować bez zająknięcia: „Żarty się skończyły. Gadaj, gdzie schowaliście lizaki!”. Czas mijał. Hollywood przekonywał cały świat (łącznie ze mną), że trzeba walczyć o swoje racje, że liczy się tylko happy end, że cierpienie nie ma sensu, że jak ktoś kogoś krzywdzi, to jest zły, a jak ktoś kogoś ratuje lub komuś pomaga, to jest dobry, itd. Nasiąkałem tym i zawsze chciałem być dobrym. Okazało się jednak, że coraz częściej „gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło”. Mogę się wysilać, napinać i prężyć a i tak w coraz większej części mojego istnienia wygrywa zło. Aż doszedłem do ściany z napisem: „Nie oszukuj się”.
Ojciec przy inkubatorze
Jezus nie bał się powiedzieć o mnie wprost, że jestem zły. On ma tego pełną świadomość. Nigdy mnie jednak tą prawdą nie rozjechał. Wykorzystał tą oczywistość, żeby mnie przekonać do rozmowy z Ojcem. Żebym mógł zakochać się w Jego dobroci. Skąd mi to przyszło do głowy? Od ponad 18 lat noszę w sobie zdanie Jezusa, który powiedział tak: „Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą”. (Mt 7, 11) Pierwszy raz rozważałem to zdanie na poważnie przy inkubatorze, w którym leżało nasze pierwsze dziecko. Skoro ja, choć jestem, jaki jestem, chciałbym mojemu synkowi dać bezpieczeństwo, pokój, czułość, to o ile bardziej Bóg chce to samo dać mi!
Dobro to nie to samo, co kanapka z dżemem dla dziecka. Dobro to kanapka z dżemem zrobiona z miłością
Czas na quiz (z samym sobą)
Czy potrafię cierpliwie tłumaczyć dziecku jak się sznuruje buta? Tak. Czy potrafię błogosławić moje dziecko, gdy kopnie tym butem swoją siostrę ze złością? Nie. Czy potrafię siedzieć godzinami przy chorym? Tak. Czy potrafię wysiedzieć spokojnie pięć minut, słuchając, gdy ktoś mnie niesprawiedliwie oskarża, błogosławiąc tę chwilę? Nie. Jeśli zatem kiedykolwiek przebaczyłem, usprawiedliwiłem, błogosławiłem lub pomogłem wrogowi, to zrobił to we mnie Bóg. Dobro to nie to samo, co kanapka z dżemem dla dziecka. Dobro to kanapka z dżemem zrobiona z miłością. Bez oczekiwania na zapłatę, bez pretensji, bez tworzenia listy długów. Gdy zatem ktoś mówi mi, że jestem dobry, odpowiadam odruchowo: „dlaczego nazywasz mnie dobrym – gdybyś mnie naprawdę znał, nigdy byś tak nie pomyślał”. Jest tylko Jeden dobry – Bóg.
Przeczytaj również
Co z tego wynika? Jeśli kiedykolwiek ktokolwiek i w jakkolwiek sposób doświadczył ode mnie dobra, tzn. że doświadczył Boga we mnie. I to jest… zdumiewające i piękne. Jezus, który zna moje myśli i odruchy serca, zrobił deal, który zadziwił nawet aniołów w niebie. Przyjął moją naturę, przybił z tą naturą moje grzechy, zapłacił wszystkie długi i daje mi Swoje Ciało, żebym mógł kochać jak On. Z Nim jestem dobry, bez Niego – jak to już obliczyła św. Teresa – jestem nic plus grzech. Wolę zatem być z Nim i tworzyć wszystko nowe, kochać, przebaczać, dawać tysiąc dziewiątą szansę, podnosić się (i kogoś) z nadzieją, płakać nad sobą i śmiać się z siebie – wszystko w Nim ma sens i jest dobre – biedne kanapki z pasztetem w kolejce do punktu Caritas i porcja tiramisu z kawą w pachnącej kafejce z widokiem na góry, lasy i jeziora. Obu tych rzeczywistości smakowałem. W obu czekał na mnie Bóg.
Prawdziwa miłość pozwala drugiemu zajrzeć do nieba. Zobaczyć, jak tam jest.
Oczy Boga
Redakcja poprosiła mnie, żebym napisał tekst pod roboczym tytułem „Portret człowieka dobrego”. Uśmiechnąłem się. Jest taka ikona św. Rodziny, na której św. Józef ma twarz cierpiącego Chrystusa. Józef stał się przezroczysty, żeby ludzie widzieli Boga. Spotkałem już kilka takich przezroczystych ludzi. Jedna z nich nazywa się Michaela. Służy w założonym przez siebie jedynym na Litwie hospicjum dla dzieci i dorosłych. Wiele razy widziałem jak leczyła strach ludzi przed śmiercią po prostu patrząc im prosto w oczy z miłością. Jak to się dzieje? Często myślę, że po prostu prawdziwa miłość pozwala drugiemu zajrzeć do nieba. Zobaczyć, jak tam jest. Maryja pokochała Józefa całym sercem, bo widziała w nim czułość i mądrość Boga a Józef pokochał Ją, bo w Jej oczach zobaczył ogień Ducha świętego.
No i – jakby tu rzec – chciałbym, żeby i mój obraz był przezroczysty, żeby każdy z moich bliskich mógł, patrząc na mnie, zajrzeć do serca Boga. Ufam, że skoro ja potrafiłem czuwać przy zamkniętym inkubatorze, to Bóg tym bardziej wysiedzi cierpliwie przy zatrzaśniętych drzwiach mojego serca. Co więcej – jeśli ja potrafię robić kanapki z dżemem i radością (najlepsze wychodzą z chałką), to o ile bardziej Bóg ukaże się moim dzieciom z uśmiechem, pociągając ich do Siebie, niezależnie od tego, gdzie i kiedy zdążą się pogubić.
Ufunduj obiad bezdomnemu!
Od 2021 roku w Kościele Rektoralnym Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach został uruchomiony Fundusz Miłosierdzia, z którego środki są przeznaczane na posiłki dla osób bezdomnych. A jest ich naprawdę wiele. Każdego dnia posiłki wędrują do Dzieła Pomocy św. Ojca Pio. Ofiarę można wpłacać albo robiąc zakupy w restauracji „Agape” przy sanktuarium, albo bezpośrednio na numer konta Kościoła Rektoralnego:
PEKAO S.A. Nr 65 1240 4432 1111 0000 4721 0286
z dopiskiem: „Fundusz Miłosierdzia”
Więcej o idei Funduszu Miłosierdzia TUTAJ.