Wy też możecie nam pomóc!
Modlę się, aby nikt na świecie nie musiał doświadczać tego, co my w Aleppo. Współczucie i solidarność są nam potrzebne - mówi o. Ibrahim Alsabagh, proboszcz parafii w Aleppo
Z o. Ibrahimem Alsabaghem, franciszkaninem, proboszczem rzymsko-katolickiej parafii św. Franciszka w Aleppo rozmawia Anna Wojtas
W Polsce toczy się dyskusja, także polityczna, jak pomagać uchodźcom. Przytaczane są w niej wypowiedzi księży z Aleppo jako argumenty za tym czy pomagać na miejscu, w Syrii, czy zapraszać uchodźców do siebie. Jakie jest Ojca zdanie? Co jest lepsze?
– Rzecz jest bardzo prosta, ale trzeba dokonać radykalnego wyboru związanego z naszą chrześcijańską wiarą. „Czyńcie to, co byście chcieli, żeby ludzie wam czynili”. Myślę, że ktoś, kto znajduje się w bardzo trudnym położeniu, myśli o pomocy, którą można mu przynieść. Zwłaszcza gdy jest to osoba, która ucieka od śmierci czy głodu, jest przestraszona, lęka się o swoje dzieci. Nie trzeba budować intelektualnej drabiny, trzeba stawiać szczeble działania. Nie należy mówić: to robimy, a tego nie; to jest lepsze, a tamto gorsze. Miłosierdzie jest radykalne. Polega na tym, że czynimy wszystko, co możemy zrobić.
Dobry samarytanin opisany w Ewangelii św. Łukasza nie poświęcił się rozmyślaniom filozoficznym. Miał wolne serce. Pozwoliło mu to po prostu współczuć, zakasać rękawy, ubrudzić ręce i pomóc. Dwaj, którzy go poprzedzili patrzyli, przyglądali się, ale trzymali się z dala, pozostali obojętni. Samarytanin spojrzał, współczuł, zbliżył się, obmył rany – zaczął nieść pomoc.
Przeczytaj również
Św. Łukasz potrzebuje trzynastu czasowników, by powiedzieć jak człowiek może pomóc drugiemu np. leżącemu na ulicy. Samarytanin nie oszczędzał ani czasu ani wysiłku, nie dbał o to, by się nie ubrudzić. Nie szczędził sił. Poświęcił się całkowicie człowiekowi okradzionemu, półnagiemu, na granicy życia i śmierci. Może powinniśmy tak samo postępować?
Jak przezwyciężyć lęk? Ojciec żyjąc w Aleppo ma chyba na to sposób? Co poradziłby tym, którzy chcieliby pomóc, ale boją się. Jak mogą pokonać własne bariery?
Nie pokonuję lęku, bo lęk istnieje, jest czymś nam przypisanym. Kiedy zdarzało się, że zasypiałem i właśnie wybuchała bomba – bałem się, rzucałem się w łóżku. I to we mnie tkwi. Lęk czujemy, ale nie możemy pozwolić, by nad nami zapanował.
Św. Piotr i Piłat – jeden bał się o swoje życie, drugi o swoją karierę. Jeden się zaparł Mistrza, drugi umył ręce i posłał Jezusa na śmierć. Jezus też się bał w Ogrodzie Oliwnym lecz zaczął się na klęczkach modlić i sprawił, że wola Boga wzięła górę nad jego ludzką wolą.
My nosimy nasze ludzkie lęki, ale zawierzamy je modlitwie. Prosimy Pana o łaskę i dzięki temu udaje się nam przekraczać nasze lęki. Doświadczamy tego, jak łaska Boża ciągle pozwala nam iść naprzód.
Ojciec dzieląc los swoich parafian w Aleppo okazuje im solidarność. Jak my katolicy w Polsce, możemy być solidarni z wami?
Dokonujemy wyboru Jezusa, który był bogaty ale dla nas stał się ubogim – jak mówi św. Paweł, żeby wzbogacić nas wszystkich swoim ubóstwem. My, idąc za przykładem Jezusa i zgodnie z duchowością św. Franciszka chcemy się wcielić w rzeczywistość cierpiących i współczuć z nimi w trudnych warunkach życia. Wszelkimi sposobami i środkami, które mamy staramy się służyć biednym – w wolności i szczerości serca.
Wy też możecie nam pomóc. Nade wszystko modlitwą! Modlę się co dzień, aby nikt tutaj w Polsce ani nigdzie indziej na świecie nie musiał doświadczać tego, co przeżywamy w Aleppo. Nie domagamy się od was, żebyście przeżywali to, co my przeżywamy ani żebyście znaleźli się w naszych warunkach ale współczucie – tak! Solidarność – tak! One są nam potrzebne, bo trzeba myśleć o biednych i o tym, jak naprawdę im pomóc. To jest coś, o co prosimy w imię człowieczeństwa, naszej ludzkiej natury i również w imię Jezusa.