Nasze projekty
fot. Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0/wikimedia.org

Do spowiedzi przekonał go przyjaciel. Ostatnie chwile Fryderyka Chopina

"Ostatnim tchnieniem wymówił te słowa: „Jestem już u źródła szczęścia!..." I skonał. Tak umarł Chopin! Módlcie się za nim, ażeby żył wiecznie". Ostatnie chwile życia Fryderyka Chopina opisał ks. Aleksander Jełowicki, pisarz i poeta, duszpasterz Wielkiej Emigracji, który odegrał znaczącą rolę w powrocie kompozytora do Boga. Fryderyk Chopin zmarł 17 października 1849 roku.

Reklama

Chopin, podobnie jak jego emigracyjni towarzysze, nie interesował się życiem religijnym, a z wiary, którą przekazała kompozytorowi matka pozostało tylko „rodzinne wspomnienie”. Zwyczajna przyzwoitość powodowała, że nie szydził ani nie naśmiewał się z rzeczy świętych.

Po powrocie z Rzymu do Paryża ks. Jełowicki zastał przyjaciela z czasów młodości w opłakanym stanie. Chopina dręczyły liczne dolegliwości, a twarz miał „jak alabaster zimną, białą i przejrzystą; a oczy jego mgłą przykryte”. Kapłan martwił się o duszę kompozytora i próbował rozbudzić w nim wiarę, jednak mimo świadomości nieuchronnej śmierci Chopin nie chciał przyjąć sakramentów.

Nie chciałbym umrzeć bez Sakramentów, aby nie zasmucić Matki mej ukochanej; ale ich przyjąć nie mogę, bo już ich nie rozumiem po twojemu

Reklama

Wspomnienie o zmarłym przyjacielu

Jakiś czas później dr Cruveiller poinformował ks. Jełowickiego, że Chopin może umrzeć, a kiedy przyjaciel – przed którym po raz pierwszy zamknięto dzrzwi do pokoju chorego – w końcu został wpuszczony do kompozytora usłyszał tylko: ,,Kocham cię bardzo, ale nic nie mów, idź spać.”

Nazajutrz przypadały imieniny zmarłego brata ks. Jełowickiego, w intencji którego kapłan ofiarował rano mszę świętą, a jednocześnie prosił: „O Boże, litości! Jeżeli dusza brata mego Edwarda miłą jest Tobie, daj mi dzisiaj duszę Fryderyka! Więc ze zdwojoną troską szedłem do Chopina”.

Ks. Jełowicki zastał Chopina przy śniadaniu, a na wspomnienie o zmarłym Edwardzie – z którym także się przyjaźnił – bardzo się wzruszył.

Reklama

„Przyjacielu mój kochany, dziś są imieniny mego brata Edwarda.” Chopin westchnął, a ja mówiłem tak dalej: „W dzień mego brata daj mi wiązanie.” „Dam ci, co zechesz”, odpowiedział Chopin, a ja odrzekłem: „Daj mi duszę twoją!” „Rozumiem cię, weź ją!”, odpowiedział Chopin i usiadł na łóżku”. 

Szczęśliwy i przemieniony łaską Boga

Chopin wyspowiadał się w potoku łez i z krzyżem w ręku, wpatrując się w ukrzyżowanego Jezusa, i od tamtej chwili „przemieniony łaską Bożą, stał się jakoby innym człowiekiem”.

Tegoż dnia poczęło się konanie Chopina, które trwało dni i nocy cztery. Cierpliwość, zdanie się na Boga, a często i rozradowanie towarzyszyły mu aż do ostatniego tchnienia. Wpośród najwyższych boleści wypowiedział szczęście swoje i dziękował Bogu, że aż wykrzykiwał miłość swą ku Niemiu i żądzę połączenia się z Nim, co prędzej

Reklama

Przed śmiercią Chopin wielokrotnie przywoływał Maryję i Jezusa. Sakramenty przebudziły w nim wiarę, a do końca czuwał przy nim ks. Jełowicki.

Lekarze, którzy podtrzymywali życie kompozytora usłyszeli: „Puśćcie mię, niech umrę. Już mi Bóg przebaczył, już mię woła do siebie! Puśćcie mię; chcę umrzeć!”.

Fryderyk Chopin zmarł 17 października 1849, a ostatnie słowa, które wypowiedział brzmiały: „Jestem już u źródła szczęścia!…”.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę