Musiał wracała z południa Polski do domu, pod Warszawą, a GPS pokierował ją na autostradę A1. „Wyświetlacz pokazywał, że w baku jest benzyna na około 70 km. Nie wiedziałam, że to droga na której nie ma stacji benzynowych” – napisała.
Gdy zjechała na pobocze, żeby sprawdzić, ile zajmie dotarcie do najbliższej stacji benzynowej okazał się, że… 45 minut. A w baku pozostało paliwa na 10 kilometrów.
Było ciemno, około 22:00, a na drodze pusto. „Hej, proszę, nie rób mi tego, przecież wiesz, co dziś przeżyłam, i że kieruję już ponad osiem godzin, proszę, nie dam rady…” – prosiła Boga.
Chwilę później na poboczu zatrzymał się samochód, z którego wysiadł mężczyzna. „Coś się stało? W czymś pani pomóc? Byłam w szoku” – powiedziała. Przyznała, że zaraz zabraknie jej benzyny. „Zapytał czy jestem z okolic Otwocka, powiedziałam jeszcze bardziej zdziwiona, że tak, on powiedział, że też… Spojrzałam na tablice rejestracyjne.. rzeczywiście. Zaproponował: niech pani jedzie, będę jechał za panią, jak benzyna się skończy, dowiozę ją pani ” – opowiada Musiał.
„Jechałam… dużo dużo dalej niż wskazywał wskaźnik, dalej chyba o 20 km… Nagle ten ktoś za mną zaczął migać, zrozumiałam, że daje znak żeby się zatrzymać. Stanęliśmy na poboczu. Pokazał mi zjazd i w oddali mały punkcik stacji benzynowej – nigdy nie zauważyłabym jej z drogi. Powiedziałam: jaki pan jest doby, on odpowiedział: nie jestem dobry, jestem normalny. Zapytałam: jak pana znaleźć w Otwocku, odpowiedział: nie trzeba mnie znajdować, dobrej drogi. I Pojechał.
Gdy zajechałam pod stację, wyświetlacz wskazywał 1 km” – napisała.
Przeczytaj również
„Teraz myślę, jak to podsumować, żeby nie było patetycznie. Ale napiszę zwyczajnie: wierzę, że spotkałam mojego Anioła Stróża” – napisała. „Bóg przychodzi w porę. Zawsze. Ani za szybko, ani za późno. Często gdy jedziemy na oparach. I ma spoko pomysły” – podsumowała.
kh, Facebook/Stacja7