Nasze projekty
Fot. Faruk Tokluoğlu/Unsplash

“Milczenie owiec”, “Dahmer Potwór”, “Kryminatorium”, “Piąte: nie zabijaj”. Dlaczego śledzimy historie seryjnych morderców?

Zaszczytną pozycję lidera rankingu najpopularniejszych podcastów w Polsce w serwisie Spotify niezmiennie zajmuje "Kryminatorium" Marcina Myszki. Pierwszą dziesiątkę zamyka zaś audycja "Piąte: nie zabijaj". Problem polega jednak na tym, że to właśnie o zabijanie tutaj chodzi. I to zabijanie często szokujące, obsceniczne i opowiadane z umiłowaniem do makabrycznego detalu. Stąd popularność takich podcastów jak "Kryminatorium" może budzić wątpliwości natury moralnej.

Reklama

Pamiętacie jeszcze ten budzący dreszcz niepokoju nieśmiały uśmiech Antony’ego Hopkinsa z Milczenia owiec? Albo idealnie skrojone garnitury, w których Mads Mikkelsen pojawiał się w kolejnych odcinkach serialu Hannibal z 2013 roku?

Postać dr. Hannibala Lectera to wzór osobowego przedstawiania zła w popkulturze, który pokazuje, skąd wyruszyliśmy i gdzie dzisiaj dotarliśmy: do świata, w którym rekordy popularności bije taki podcast jak Kryminatorium i taki serial jak Dahmer Potwór: Historia Jeffreya Dahmera.

Hannibal Lecter: misterium tremendum et fascinans

Lecter to wysublimowany intelektualista, wysmakowany esteta, postać ocierająca się wręcz o dandysa. Popełniane przez niego zło jest aktem intelektualnym, starannie zaplanowanym dziełem sztuki.

Reklama

To pomieszanie estetyzacji popełnianych morderstw z ich zimną, racjonalistyczną kalkulacją sugeruje, że sam Hannibal sytuuje się poza dobrem i złem. Kiedy przyjrzeć się uważniej jego logice działania, to można dostrzec w nim rysy nietzscheańskiego nadczłowieka, dla którego kolejna zbrodnia jest kwestią siły woli i ekspresji własnej podmiotowości.

Moralność jest rzeczą dla maluczkich. On w swej nadczłowieczej transgresji ma osiągać wyższy poziom istnienia. Kanibalizm to nie jest wyraz barbarzyńskich rytuałów pierwotnych plemion. Nie, to akt wyższej sztuki. Praktyka stojąca w jednym rzędzie z chodzeniem do opery i kompletowaniem biblioteczki pełnej „białych kruków”.

Jednocześnie zarówno w filmowej trylogii, jak i w serialu (w nim może nawet mocniej) postać Lectera fascynuje i uwodzi. Misterium tremendum et fascinans. Popełniane przez niego zło równocześnie budzi grozę i nęci jakąś urzekającą tajemnicą. Postać Hannibala Lectera to zło arystokratyczne.

Reklama

Jeffrey Dahmer: jednocześnie kat i ofiara

Bohater popularnej produkcji Netflixa znajduje się na antypodach wizerunku uwodzicielskiego zła. Historia Jeffreya Dahmera – będąca przecież wiernym odzwierciedleniem biografii rzeczywistego mordercy-kanibala – jest raczej serialowym odpowiednikiem podcastów z serii „true crime story”, jak Kryminatorium i Piąte: nie zabijaj.

To, co rzuca się w oczy, kiedy oglądamy kolejne odcinki serialu, to skrajna wręcz biologiczność. Twórcy serialu epatują przed nami makabrycznymi detalami i anatomiczną szczegółowością kolejnych zbrodni, przekraczając momentami granicę pornografizacji przemocy.

Ich perspektywa patrzenia na postać Dahmera jest stricte medyczna. Znów mamy do czynienia z misterium grozy i urzekającej tajemnicy, ale już nie zbrodnią jako dziełem sztuki. Serial o Jeffreyu Dahmerze to raczej popkulturowe studium jednostki chorobowej. Jeśli czymś się tutaj fascynujemy, to skalą zwichrowania osobowości głównego bohatera. Intrygujący jest poziom „medykalizacji” samego Dahmera, rozpatrywania jego kolejnych zbrodni jako konsekwencji/wypadkowej chorób i zaburzeń, z którymi się zmagał.

Reklama

Dlaczego jest to tak intrygujące? Bo z perspektywy etycznej może nas prowadzić do niebezpiecznych wniosków. Skoro bowiem Dahmer był niejako genetycznie, czy też biologicznie zdeterminowany, to trudno przecież rozpatrywać jego makabryczne zbrodnie  w kategoriach zbrodni i kary, sprawiedliwości i zadośćuczynienia, czyż nie?

Paradoksalnie, łatwiej było nam to uczynić w przypadku ideologii nadczłowieka w wykonaniu Hannibala Lectera, gdzie granica między zbrodniarzem a ofiarą była jasno wytyczona. W przypadku historii Jeffreya Dahmera to proste rozgraniczenie rozpływa się niejako w niejasnościach medycznych diagnoz.

Może główny bohater serialu Netflixa sam był również ofiarą? Ofiarą własnych genów, uwarunkowań rodzinnych (amerykańscy ojcowie zmagający się z traumą wojny w Wietnamie), kultury (rozprzestrzeniająca się pornografia), a nawet zmian w infrastrukturze drogowej (wzrost liczby autostrad ułatwiał porzucanie ciał ofiar daleko od miejsca zbrodni)?

Jak daleko możemy posunąć się w poszukiwaniu realnych przecież uwarunkowań zewnętrznych, aby nie zamienić człowieka w skrajnie zdeterminowaną istotę? Istotę pozbawioną wolnej woli, a więc niezdolną do nawrócenia. A jeśli niezdolną do nawrócenia, to jak mówić tutaj o perspektywie zbawienia i relacji osobowej z Bogiem? Jest to o tyle skomplikowane, że przecież w katolickim nauczaniu społecznym mamy wprowadzoną przez papieża Jana Pawła II kategorię struktur grzechu.

Nie patrz w otchłań

Finalnie wydaje się jednak, że oba te skrajne warianty portretowania zła w popkulturze są tylko próbami racjonalizacji jego fundamentalnej tajemnicy i niejako „zagadania” jego radykalnej bezsensowności. Pytanie „skąd zło” towarzyszy nam przecież w kulturze od wieków. Obecnie udzielane deterministyczno-medyczne odpowiedzi są tylko kolejnymi pojawiającymi się na przestrzeni wieków.

I nawet katolicka opowieść o upadku pierwszych rodziców, grzechu pierworodnym oraz zabójstwie Abla przez jego brata, Kaina nie rozjaśnią nam otchłani, w którą spoglądamy za każdym razem, kiedy z grozą i fascynacją obserwujemy dziejące się zło. Pamiętajmy o tej otchłani, która kryje się ostatecznie za każdą kolejną z historii o seryjnym gwałcicielu/nekrofilu/pedofilu słuchanych w ramach podcastów kryminalnych, żeby rozerwać się po męczących dniu w pracy.

Posłuchaj także podcastu:

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę