Nasze projekty
fot. Freepik

Niezwykła powieść o losach uczniów „Żółtego liceum”

Jeśli ktoś jest fanem Ani Shirley lub Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz, na pewno zakocha się w losach bohaterów „Żółtego liceum”!

Reklama

Autorka książki, Weronika Pawlak to studentka polonistyki, harcerka ZHR i zapalona miłośniczka literatury. Książka „Nie całuj się pod kapliczką” to pierwsza część trylogii opowiadającej o losach uczniów katolickiego „Żółtego liceum”, w której autorka nie boi się w powieść wplatać wątków religijnych i otwarcie opowiadać o Panu Bogu młodym ludziom. Moi czytelnicy pisali, że ta część jest rollercoasterem emocji – przyznaje Weronika Pawlak w rozmowie z Katarzyną Wysocką. Po “Kapliczce” można się spodziewać łez, ale też śmiechu i troszeczkę zachwytu nad światem i sztuką. Mam nadzieję, że ta książka da moim czytelnikom dużo ciepła, że ich przytuli. Chciałabym, aby ta powieść – pomimo tego, że czasem jest trudna – sprawiła, że jej odbiorcy poczują się jak dzieci przychodzące z pokorą do Boga. A On da każdemu odpowiedź “Zostań ze mną, jesteś chciany, kochany i absolutnie wyjątkowy”.  

Jaką historię opowiada książka „Nie całuj się pod kapliczką”?

Główna bohaterka powieści, Faustyna Świt z pewnością nie należy do osób, które lubią widok swoich piegów i kasztanowych włosów w lustrze o poranku. Swój wygląd uważa za „nie wart dłuższego namysłu”. Ceni za to swoje zdanie i przyjaciół, którym może ufać. Kiedy wraca do szkoły po wakacjach, poznaje Józka, nowego ucznia, którego od pierwszego wejrzenia… nie lubi. Co wyniknie z ich przypadkowego spotkania na szkolnych korytarzach? W jakie intrygi zostanie wciągnięta Faustyna? Co zrobić, gdy mroczne historie rodzinne, zaczynają wisieć nad tobą, niczym kłębowisko czarnych chmur? I jak młody człowiek może odnaleźć Boga na szkolnym podwórku i się z nim zaprzyjaźnić?

Jeśli ktoś jest fanem Ani Shirley lub Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz, na pewno zakocha się w losach bohaterów „Żółtego liceum”!

Przeczytaj fragment prologu powieści i daj się porwać w wir niesamowitych historii uczniów Żółtego liceum:

Reklama

Wrześniowe poranki w Sercowie były niesamowicie ciepłe. Słońce kryło się za drzewami, całując ich korony i rzucając cienie tych swoich całusów na polne drogi, które biegły do ciemnych korzeni. Cała intymność poranka kryła się właśnie w tym delikatnym pocałunku promieni słonecznych, które oblewały po kolei każdy skrawek mazowieckiej miejscowości. I to samo całuśne Słońce przechadzało się między śpiącymi domami i głaskało je po dachówkach, jakby mierzwiło im włosy. Domy jednak nie odpowiadały na te flirty. Niedostępne, mogłoby pomyśleć Słońce. Wiatr przebiegał za nim, spragniony widoku tych czułych gestów. Rozwiewał po całym miasteczku wieść o tej szczególnej miłości z nieba i budził nią zaspanych mieszkańców jak spragniony czułości kochanek. Targał stary młyn przy ulicy Mącznej i biegł ku Kościelnej, by rozbujać przyrdzewiałe dzwony. Wpadał do pustego sklepu na Gwiezdnej i hulał po skwerze przy głównej alei. Przechadzał się przy kamiennych Gwiazdozbiorach i rozkoszował zapachem karmelu ze starego kina. Był tu stałym bywalcem i znał każdy kąt. Można go też było nazwać wielbicielem Sercowa; słuchał go, skryty w kościelnej wieży czy też w sadzie za rzeką. Był melomanem spokojnych, nocnych oddechów i budzików uczniów, rozbrzmiewających nad ranem. Rozkoszował się szuraniem butów o chodnik i liśćmi, które zamiatał pan Abramowski. Skakał po wskazówkach zegara w ratuszu i wszędzie było go pełno, choć zewsząd też ulatywał. Tego ranka zawitał także do pastelowego domu na ulicy Kochliwej, wpadając prosto w firanki ozdobione różowawą nitką haftu. Zakręcił się chwilę przy balkonie, po czym wtargnął wprost na środek pokoju Faustyny Świt, przynosząc jej buziaka od Słońca. Ot, takie cmoknięcie policzków. Szatynka przetarła oczy, po czym obróciła się na prawy bok, twarzą ku oknu. Długie do pasa kasztanowe włosy spływały jej po plecach i opadały czekoladową falą ku podłodze, wprost pod łapki Cezara, małego, białego króliczka. Można by wtedy pomyśleć, że Faustyna Świt była piękną dziewczyną, lecz ona nigdy tak o sobie nie myślała. Wręcz przeciwnie – swój wygląd uważała za niewart dłuższego namysłu nad nim. Poeci przecież nie rozwodzą się nad piegowatymi buziami, a nad porcelanowymi policzkami, prawda? Malarze nie uchwycą okularów na nieco zadartym nosie, a piękne, niekiedy pełne zmysłowości oczy. Mruknęła coś pod nosem, jak gdyby chciała coś dopowiedzieć do tej wietrznej myśli, po czym przeciągnęła się, prawie spadając przy tym z łóżka.

Cezar położył po sobie uszy, po czym zaczął ze stoickim spokojem (o ile króliki mogą odczuwać coś takiego jak stoicki spokój) przeżuwać końcówki jej włosów. Faustyna otworzyła jedno oko, rzuciła królikowi groźne spojrzenie i przykryła twarz poduszką. Jej delikatne piegi zniknęły w puchatej bieli materiału, jakby ktoś rzucił bursztyny w śnieżną zaspę.

Już miała z powrotem zasnąć, gdy głośny dźwięk budzika poderwał ją do góry niczym wojskowa trąbka. Dziewczyna sięgnęła dłonią ku wyświetlaczowi telefonu, jednak źle wymierzyła swoje możliwości z pozycji łóżka, co poskutkowało upadkiem na podłogę i zgnieceniem Cezara swoją twarzą. Prychnęła, czując futerko zwierzaka, które połaskotało ją w nos, i roześmiała się.

Reklama

Po chwili Faustka przeturlała się na drugi koniec pokoju, zahaczając stopą o stojącą przy futerale gitarę. Westchnęła ciężko, wypluła kłaczki z futerka króliczka, po czym uniosła się na łokciach i spojrzała na niego, wpatrującego się beznamiętnym wzrokiem w dywan. Jej farbowane włosy opadły ku ziemi jak czekoladowy wodospad, co z perspektywy Cezara wyglądało dość smakowicie. Zupełnie jakby króliki znały się na czekoladzie!

– Nic nie mów, Cezar. Ja wiem. – Opadła ponownie na podłogę. – Dziś będzie wspaniały dzień. Będzie najlepszy dzień naszego życia, tfu!, mojego życia, bo przecież króliki wcale nie muszą chodzić do szkoły, nie muszą patrzeć na siostrę Jagodę, która zachwala chemię, odrabiać matematyki i dostawać jedynek z WF‑u. Ale powiem ci, Cezarze, że takie króliki też wiele tracą. Chociażby widok lasu za szkołą, cienie potężnych dębów, szepty strumyka przy starym młynie i uśmiech pana woźnego. Naprawdę, nie wiem, czy bardziej chciałabym być królikiem, czy nie. Moje życie na pewno byłoby wtedy bardziej… miękkie, ale czasem są przyjemne twarde lądowania. – Potarła łokcie, którymi grzmotnęła w podłogę przy upadku z łóżka, po czym pogłaskała niemalże pluszowe zwierzątko. – Gdybyś miał powiedzieć, co cenisz w życiu najbardziej, to co by to było?

Królik chyba nie miał ochoty na głębsze dyskusje. Przestał międlić w pyszczku bliżej niezidentyfikowaną rzecz i podreptał do szafy, przy której stanęła dziewczyna, próbująca ogarnąć burzę kasztanowych włosów. Związała je w długiego kucyka, po czym otworzyła śnieżnobiały mebel. Na wewnętrznej stronie szafy znajdowała się niezliczona ilość cytatów z książek, filmów i piosenek, które trafiały w ręce, uszy i oczy Faustyny. Swoje miejsce miały tam fragmenty lektur, specjalną ramkę otrzymał Adam Mickiewicz, a fraszki Kochanowskiego opasały chmurki. Ta mała „tablica” przypominała serce i myśli sercowianki: pełne barw, wchodzących na siebie wspomnień i słów, które wydawały się wyrwane z kontekstu. Lub z życia. Wzięła więc czarny marker, napisała datę i ozdobnym, wyuczonym pismem zapisała na dole:

Reklama

Początek każdego pięknego dnia zaczyna się wraz z otwarciem oczu. Inne jest piękno widziane pod sennymi powiekami, a inne światło poranka. Kto rano widzi piękno, już je ma.


Nie całuj się pod kapliczką

Piękna i poruszająca opowieść o niezwykłych spotkaniach, wędrówkach na skraje łąk i kapliczkach, pod którymi skradziono pocałunki

Faustyna Świt nie należy do osób, które lubią widok swoich piegów i kasztanowych włosów w lustrze o poranku. Kocha zapisywać cytaty na drzwiach swojej szafy i nie znosi żółtych spódnic. Ceni swoje zdanie i przyjaciół, którym może ufać.
Kiedy po wakacjach wraca do szkoły, poznaje Józka, nowego ucznia, którego od pierwszego wejrzenia… nie lubi. Nie opuszcza jej jednak wrażenie, że od tego momentu świat wyraźnie przyspieszył.
Co wyniknie z ich przypadkowego spotkania? W jakie intrygi zostanie wciągnięta Faustyna? I co zrobić, gdy mroczne historie rodzinne zaczynają wisieć nad tobą niczym kłębowisko czarnych chmur?

Nie całuj się pod kapliczką jest pierwszą częścią Trylogii Sercowskiej autorstwa Weroniki Pawlak. Opowieść o losach uczniów „Żółtego Liceum” cieszy się ogromną popularnością wśród tysięcy użytkowników serwisu Wattpad.

KUP KSIĄŻKĘ >>>

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę