Nasze projekty
Esprit

„Nie całuj się pod kapliczką”. Wyjątkowa powieść młodej studentki

Wybierz się w podróż do "Żółtego Liceum" - miejsca, w którym dojrzewać będą wiara, nadzieja i miłość. O Sercowie, wyjątkowych bohaterach, a także inspiracjach na powstanie książki "Nie całuj się pod kapliczką" w rozmowie ze Stacją7 opowiedziała młoda autorka, Weronika Pawlak.

Reklama

Katarzyna Wysocka: Będąc jeszcze w liceum napisałaś książkę, której tytuł brzmi “Nie całuj się pod kapliczką”. Brzmi on co najmniej dosyć tajemniczo. Zdradziłabyś nam co nieco na ten temat? 

Weronika Pawlak: W sumie tytuł ten nie ma jakiejś bardzo skomplikowanej historii. Wciąż nie wiem tak naprawdę, dlaczego nazwałam tę książkę w ten sposób. Jednak byłam uczennicą szkoły katolickiej i codziennie wchodząc do szkoły, mijałam taką piękną, drewnianą kapliczkę. Obserwowałam, jak moi nauczyciele modlą się przy niej i sama zresztą chodziłam tam z moimi przyjaciółkami. I ta obecność kapliczki utkwiła w mojej pamięci tak bardzo, że “pamięć” musiała zostać “wyartykułowana”, utrwalona na papierze. 

Pamiętam też, że któregoś dnia, kiedy wychodziłam ze szkoły, jakaś szkolna para żegnała się właśnie pod tą kapliczką. On odchodził do internatu, a ona wracała przez lasek, bo nasze liceum było w środku lasu. Ten obraz utrwalił się w mojej pamięci tak bardzo, że pomyślałam, dlaczego by nie nadać takiego tytułu książce, która powoli powstawała w mojej głowie. Ten tytuł jest dosyć nieoczywisty, tajemniczy i może właśnie on skłoni do jej otworzenia przez czytelników?  

Reklama

Na pewno! Mnie naprawdę niezwykle zaciekawił, ale zaciekawiło mnie także to, że ta książka niejako wynika z Twoich doświadczeń. W końcu “Nie całuj się pod kapliczką” opowiada historię uczniów szkoły katolickiej. Zresztą Ty sama niedawno skończyłaś liceum. Czy to jest książka o Tobie, Twojej historii? 
 

Ta książka jest przede wszystkim takim wielkim “dziękuję” w stronę Publicznego Liceum Ogólnokształcącego im. Bł. Ks. Romana Archutowskiego, które ukończyłam. Moją ogromną wdzięcznością za to, że mogę być absolwentką tak wyjątkowej szkoły, mogę nosić wspomnienia o tak wspaniałych ludziach. W tym miejscu czułam się po prostu dobrze. Miałam takie poczucie, że do niej chodzę nie tylko ja, moi przyjaciele, cudowni nauczyciele, ale także, że na tych szkolnych korytarzach był sam Bóg. Odczuwaliśmy Jego obecność – uczestniczył w życiu szkolnym był przy każdym z nas… 

Chciałam podziękować wszystkim tym, dzięki którym mogłam poznawać Boga, uczyć się Go kochać i opowiadać o tej miłości. W poniedziałki na apelach, na szkolnych Mszach Świętych miałam tę możliwość, rozmawiając z przyjaciółmi. On po prostu był pośród nas. Chciałam też podziękować za harcerstwo, które uczy służby Bogu, ludziom i Polsce, za wszystkie rozmowy przeprowadzone w przerwach i po prostu za mądrych, dobrych ludzi, których tam spotkałam. Właśnie ludzie mają w sobie odbicie Boga, są na Jego obraz i podobieństwo. Dlatego pisząc o ludziach i dziękując im, piszę i dziękuję też o Nim i Jemu. 

Reklama

To piękne co mówisz, ale cała historia powstawania książki jest niesamowita. No bo jak to się stało, że tak młoda dziewczyna, będąca w liceum napisała książkę, która dziś będzie wydana przez wydawnictwo! Skąd pomysł na tę książkę? 

Wszystko tak naprawdę zaczęło się od harcerstwa. Tam realizuje się różne stopnie, a najwyższy, jaki można osiągnąć, Harcerka Rzeczypospolitej, jest taką pełnią wychowania harcerskiego, kiedy jesteś naprawdę świadomym człowiekiem, obywatelem. Ja rozpisałam ten stopień z moją opiekunką i zastanawiałyśmy się nad zadaniami, które w ramach jego zdobywania mogłabym wykonać. Ona wtedy powiedziała: “Werka, słuchaj. Ty lubisz pisać, to napisz może książkę, ale taką bez wątku harcerstwa. Napisz coś, co Ci w duszy gra”. Wtedy zaczęłam się zastanawiać: “No dobrze, ale o czym ja właściwie mogłabym napisać.”… 

Myślałam i w końcu wymyśliłam, że tak naprawdę poza harcerstwem, najważniejszym aspektem w moim życiu jest Bóg. I wtedy przypomniałam sobie słowa Chrystusa “Ja Jestem Drogą, Prawdą i Życiem”. Pomyślałam, że dlaczego by z tego nie skorzystać i nie pokazać innym, że Bóg jest kimś naprawdę niesamowitym, kto jest pośród nas, kto faktycznie tym życiem jest. To był taki moment, gdy uświadomiłam sobie, że mogę mieć swój udział w Ewangelii i mogę dać komuś kawałek tej Miłości, jaką On mnie obdarza, jaką czuję. Ludzie potrzebują miłości – są z niej i dla niej.  

Reklama

Czy było coś, czym się inspirowałaś pisząc “Kapliczkę”?  

Na początku bardzo inspirowałam się “Anią z Zielonego Wzgórza” – wtedy wyszedł serial, który pozwolił mi też wrócić do tych książek, które kochałam i chciałam, by była to taka “polska Ania” pełna literatury, malarstwa, ciepła. Kończyłam szkołę, którą absolutnie uwielbiałam i musiałam iść dalej. Bałam się i tęskniłam. I właśnie te wszystkie moje emocje były też inspiracją do powstania “Kapliczki”, a przy tym wdzięczność za lata spędzone w liceum.  

Wiemy już, że książka jest swego rodzaju dziękuję w stronę Twojego liceum, wiemy, że inspirowałaś się Anią z Zielonego Wzgórza i że jest to książka poniekąd opowiadająca o Bogu. W “Kapliczce” występują bohaterowie, których imiona są powiedzmy “święte” – Faustyna, Józef. Czy te postaci są inspirowane osobami świętych?  

Oczywiście! Są jak najbardziej! Faustyna jest taką postacią, która podchodzi do każdego z ogromnym miłosierdziem, choć i miewa swoje humorki. Tak sobie pomyślałam, że warto przypomnieć, wskazać młodym ludziom, czym jest Dzienniczek i jak to jest odkrywać piękno świata. Właśnie dlatego moja bohaterka ma na imię Faustyna. W powieści występuje także postać Józefa, który też dużo ma ze swojego świętego patrona. Mój bohater jest opiekuńczy, troskliwy, w końcu Józef znaczy opiekun, a święty Józef opiekował się nie byle kim. Tak samo i Józek – miłość życia to przecież nie byle kto!  

Postawiłam życiorysy świętych pomiędzy moich bohaterów, aby zwrócić uwagę, że my reprezentujemy ich przez imiona, jakie na siebie przyjmujemy. Ja mam na imię Weronika – “prawdziwe oblicze”, więc staram się prawdziwie wpatrywać w oblicze Boga, którego znam osobiście, którego mogą także pokazać moi bohaterowie. Oni są nie tylko odbiciem świętych, ale także różnych postaw i stosunków do wiary.  

Faustyna jest tą zakochaną w Bogu, a Józef jest tym, który przechodzi kryzysy. Mimo, że jest opiekunem, to gdzieś się w tej wierze gubi. Te postacie nie są czarno-białe, są wielokolorowe i to sprawia, że są naprawdę wyjątkowi, ale też ludzcy. Św. Augustyn mówił: jaka miłość, taki człowiek. I ta miłość rozwija się w moich bohaterach, pogłębia, kształtuje. Tak jest z każdym z nas. 

Tuż przed przeczytaniem tej książki, czytając jej wstęp, opis mamy świadomość, że będzie ona poruszać wątki religijne, o których wspominałyśmy. Czy nie bałaś się, że zostanie ona przez to źle odebrana, że nie znajdziesz swoich odbiorców, albo że nie trafi ona do grupy docelowej, jaką są młodzi? Miałaś takie obawy?  

Jest to bardzo trudne. Sam Jezus mówił: “Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia”. Przyznam szczerze, że mam czasem taki lęk, że może coś źle powiem, że ktoś nie poczuje tego zachwytu w patrzeniu i opisywaniu, że źle o mnie pomyśli, że piszę “kościółkowo”. Ale potem znów myślę i zdaję sobie sprawę, że ten Bóg, którego znam chce dotrzeć do każdego człowieka i być może właśnie mnie wybrał, abym w taki sposób głosiła Jego słowo. Talent jest prezentem od Boga, a to, co my z nim zrobimy, jest naszym podarunkiem dla Niego – a ja bardzo lubię robić prezenty. 

Moja książka ma służyć poznaniu Boga i pokazania Go takiego, jakim jest naprawdę – chcącego dobra każdego człowieka. On pragnie wyciągnąć z kryzysów, wspierać, a przede wszystkim kocha! Wiem też, że nie każdy, kto przeczyta tę książkę od razu pomyśli “Bóg jest super”, bo poznawanie Go to po prostu proces. Ale warto w nim uczestniczyć, bo to najpiękniejsza przygoda i to chciałam dać znać moim czytelnikom. A “życie bez przygód byłoby strasznie głupie”, jak mówił założyciel skautingu. 

Zastanawia mnie, jak to jest, że Ty – taka młoda dziewczyna napisałaś książkę, która ma aż 700 stron! Jak w takim młodzieńczym życiu znalazłaś motywację, żeby usiąść, napisać książkę. Nie wolałaś chodzić na imprezy?  

Zarywałam nocki (śmiech). A tak szczerze, to moi rodzice czasami śmieją się, że powinnam się urodzić w innym wieku i siedzieć gdzieś z romantykami. Jestem raczej takim typem osoby, która pójdzie do biblioteki, usiądzie na Starym Mieście w Warszawie z tomikiem, wybierze się na spacer ze znajomymi podziwiając przyrodę czy założy mundur i zniknie w lesie. To moje “imprezy”. 

Uwielbiam robić dużo rzeczy na raz, czego nauczyło mnie między innymi harcerstwo. To, co robiłam tam i w innych grupach młodzieżowych jest niesamowitą inspiracją. Pisząc, przelewam na papier wszystko to, co jest w mojej głowie, w sercu, czego doświadczyłam. Tak mogę to zatrzymać, zrobić z kartek małe muzeum wspomnień, piękna i dobra i oprowadzić po nim tego, kto otworzy tę książkę. 

To, co z pewnością jest w Twoim sercu, to między innymi sam Bóg. Wspomniałaś, że spotykałaś Go wśród przyjaciół, na szkolnych korytarzach. A jak Twoim bohaterom udaje się spotkać Boga?  

To nie jest łatwe, mimo że chodzą oni do katolickiego liceum. Jednak niezaprzeczalnie Bóg jest obecny w codzienności każdej z postaci. Bóg jest Osobą relacyjną, więc to przede wszystkim relacje ze sobą, z nauczycielami, np. matematyk uczący w “Żółtym Liceum” uwielbia Benedykta XVI i cytuje go uczniom. To także katecheta, który przychodzi do uczniów, kiedy modlą się w kaplicy czy dyskutuje z nimi o wierze. To w końcu cała gama ludzi, którzy wzbudzają w bohaterach poczucie bliskości Boga… 

Relacje z Bogiem budzi w nich także kapliczka, którą napotykają każdego dnia. To także patronka liceum Urszula Ledóchowska, która kieruje uczniów w stronę Boga, czasami w bardzo nieoczywisty sposób… Tak naprawdę można Go wyciągnąć ze wszystkiego, co ich otacza. To Bóg, który jest – gdy im trudno, jest Bogiem z Drogi Krzyżowej i krzyża, gdy się cieszą – jest Bogiem Zmartwychwstałym, czyniącym cuda. Jest Bogiem radości, który przenika ich żarty, ale też Bogiem rozumiejącym, który wie, o ich trudach. Jest w każdej relacji i w każdym wydarzeniu. Po prostu – jest Życiem. 

Odnajdujesz siebie w bohaterach “Żółtego liceum”?  

Myślę, że poniekąd w każdej postaci, bo dzieło jest echem serca i myśli autora. Faustyna zachwyca się światem, literaturą i ma takie dziecinne, niewinne podejście do życia. Widzę w tym bardzo mocno siebie. W Józefie widzę osobę, która ma kryzys wiary, która szuka siebie, ale która przy tym chce wszystkim pomóc. Ja czasem też miewam swoje kryzysy, swoje wątpliwości, ja też staram się służyć, stąd ten bohater również jest mi bardzo bliski.  

Co ważne – ja odnajduję się w tych postaciach, ale tak myślę, że każdy w nich znajdzie choćby pierwiastek siebie. Ta książka jest dla młodych, dla starszych, dla wszystkich, którzy są zainteresowani obecnością Boga pośród grupy nastolatków. Ale jestem też przekonana, że książka dotrze także do tych, którzy nigdy Jezusa nie spotkali. Każdy, kto sięgnie po “Kapliczkę” i każdy, kto wybierze się w podróż do “Sercowa” wyniesie stamtąd jakiś kawałek siebie. I choćby ten kawałek już jest czymś wielkim i pięknym. Miłosz mówił: od nas zależy, co w dziełach widzimy. I co kto tam zobaczy, niech po prostu będzie dobre i piękne. Niech to zatrzyma na “szarą rzeczywistość”. 

Dziś wiemy, że historia bohaterów z “Sercowa” nie kończy się na “Żółtym Liceum”. To dopiero początek przygody młodych bohaterów, przed którymi będą pojawiać się nowe wyzwania. Czego możemy się spodziewać po kolejnych częściach “Nie całuj się pod kapliczką”?  

W tej trylogii można się spodziewać ogromnych kryzysów wiary i niezwykle ważnych decyzji, ale też dużo szkolnej, uczelnianej rodzinnej codzienności. Lubię patrzeć na te powieści w takim kluczu, że pierwsza część jest Nadzieją, druga jest Wiarą, a trzecia Miłością. Dziś stoimy w obliczu Nadziei – gdzie bohaterowie szukają jej, poznają siebie, swoje powołania. W drugiej części postaci idą na studia i to jest dla nich czas kształtowania swojego ducha. Poszukiwania tego, co wynieśli z katolickiego liceum i czy to wszystko ma jakieś przełożenie na rzeczywistość.

Moi czytelnicy na wattpadzie pisali, że ta część “Wiara” jest rollercoasterem emocji.  Elementem Wiary jest to, aby przejść przez drogę krzyżową, aż do zmartwychwstania. To trudne, ale właśnie trud jest wyrazem Miłości, o której jest ostatnia część trylogii. Co ważne, nikt nigdy nie mówił, że miłość jest łatwa – to ciężka praca, szczególnie między dwojgiem ludzi. W dorosłości mogą oni stanąć w obliczu trudów codzienności. To czas prób, ale też rzucania sobie nawzajem koła ratunkowego. To szukanie wyjątkowości w każdym dniu. 

Myślę, że odczytywanie tych trzech powieści w kluczu “Nadzieja, Wiara, Miłość – z nich zaś największa jest Miłość” to jej najważniejsze przesłanie. To takie trzy etapy dojrzałości – nie tylko zmienia się wiek, szkoła, studia, ale zmieniają się: dusza i serce bohaterów.  

Po “Kapliczce” można się spodziewać łez, ale też śmiechu i troszeczkę zachwytu nad światem i sztuką. Mam nadzieję, że ta książka da moim czytelnikom dużo ciepła, że ich przytuli. Chciałabym, aby ta powieść – pomimo tego, że czasem jest trudna – sprawiła, że jej odbiorcy poczują się jak dzieci przychodzące z pokorą do Boga. A On da każdemu odpowiedź “Zostań ze mną, jesteś chciany, kochany i absolutnie wyjątkowy”.  


Nie całuj się pod kapliczką

Piękna i poruszająca opowieść o niezwykłych spotkaniach, wędrówkach na skraje łąk i kapliczkach, pod którymi skradziono pocałunki

Faustyna Świt nie należy do osób, które lubią widok swoich piegów i kasztanowych włosów w lustrze o poranku. Kocha zapisywać cytaty na drzwiach swojej szafy i nie znosi żółtych spódnic. Ceni swoje zdanie i przyjaciół, którym może ufać.
Kiedy po wakacjach wraca do szkoły, poznaje Józka, nowego ucznia, którego od pierwszego wejrzenia… nie lubi. Nie opuszcza jej jednak wrażenie, że od tego momentu świat wyraźnie przyspieszył.
Co wyniknie z ich przypadkowego spotkania? W jakie intrygi zostanie wciągnięta Faustyna? I co zrobić, gdy mroczne historie rodzinne zaczynają wisieć nad tobą niczym kłębowisko czarnych chmur?

Nie całuj się pod kapliczką jest pierwszą częścią Trylogii Sercowskiej autorstwa Weroniki Pawlak. Opowieść o losach uczniów „Żółtego Liceum” cieszy się ogromną popularnością wśród tysięcy użytkowników serwisu Wattpad.

KUP KSIĄŻKĘ >>>

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę