zobacz też:
Do Betlejem przybywajcie. Krótka droga duchowa
Wtorek 16.12
Przeczytaj również
Nie słucha głosu, nie przyjmuje ostrzeżenia i nie przybliża się do swego Boga. So 3,2
Przepisy
Przykazania Boże, kościelne, zasady parafialne, domowe, rodzinne… Niczym ciężki worek, który trzeba nieść: zakazy i nakazy i przepisy…
Coraz częściej słychać o „bezdusznej instytucji”, którą stał się Kościół, o „ciągłym pouczaniu” z ambon. Postulat: „mniej moralizowania, więcej miłości” wybrzmiewa w mediach coraz głośniej. A może popatrzeć na przykazania jako formę dialogu Boga z Człowiekiem? Tak jak znaki drogowe podczas jazdy samochodem ostrzegają przed niebezpieczeństem, a ich celem jest dobro wszystkich użytkowników ruchu, tak przykazania są wskazówkami, jak bezpiecznie dotrzeć do celu. Można zignorować ograniczenie prędkości i zamiast 30 km/h jechać 90 i czasem nic się nie stanie. Ale żeby nie narażać siebie i innych warto przestrzegać przepisów stworzonych i ustanowionych, aby pomagać.
Podobnie jest z przykazaniami: nie są żadną gwarancją osiągnięcia Zbawienia ani też ich nie przestrzeganie nikogo automatycznie nie skazuje na piekło. To sugestie, jak zminimalizować ryzyko szkód własnych i innych osób na drodze do Nieba.
Środa 17.12
Ja tworzę światło i stwarzam ciemności, Iz 45, 7
Wyłącz „długie”
Co jakiś czas trafia się na drodze ktoś, komu trzeba „mrugnąć”, żeby przełączył światła. Kierowca jest tak skoncentrowany na jeździe, że zapomina o nieutrudnianiu tej jazdy innym użytkownikom. Po co włącza się światła drogowe (tzw. długie)? Aby przedłużyć zasięg wzroku. Wyraźniejsze dostrzeganie jezdni z większej odległości jest całkowicie słusznym i logicznym wynikiem zastosowania mocniejszego i inaczej ustawionego źródła światła.
Spotykam czasem ludzi tak skoncentrowanych na swoim życiu duchowym (rozwoju, poprawie, etc), że nawet nie zauważają, że czasem przeszkadza to innym. Można w swoim jak najbardziej słusznym i poprawnym dążeniu do większej doskonałości nie widzieć, że utrudnia się ziemską pielgrzymkę mijanym osobom. Nie ważne, że jadą w przeciwnym kierunku – twoja koncentracja na celu nie zwalnia z odpowiedzialności za innych. Warto czasem przełączyć się na „światła mijania”: widać może mniej, ale pomimo to jest bezpieczniej.
Czwartek 18.12
Rozszerz przestrzeń twego namiotu, Iz 54, 2
Gościnność
Kiedy przemyka się trasą szybkiego ruchu wzdłuż beduińskiego obozu jest czas, by zauważyć jedynie przywiązanego do palika wielbłąda, stadko kóz, wrak samochodu, antenę satelitarną, czy umorusane od stóp do głów dzieci. Gdy wędruje się na piechotę, można zbliżając się do namiotów przyglądnąć się uważniej. Niekiedy zaproszenie na słodką, gorącą mimo upału herbatę z miętą może być okazją do ciekawych obserwacji.
Oto staruszek z uśmiechem zachęca, aby się zbliżyć. Cały dzień sam tu siedział, ćmiąc aromatyczną fajkę wodną. Wreszcie ma towarzystwo. Zanim Bóg pojawił się u Abrahama, ten siedział u wejścia do swojego namiotu i czekał. Nie na Boga samego, ale na kogoś, kto pojawiłby się na pustynnym horyzoncie: kogokolwiek. Nic o tym nie wiedząc, Abraham udzielił gościny Odwiecznemu.
Człowiek zamykający starannie swój namiot i sznurujący jego wejście, zapinający pod szyję swój śpiwór daje jasny sygnał: nie chcę już widzieć nikogo, chcę być sam. Nie można być gościnnym tylko wtedy, kiedy ma się na to ochotę.
Nie sztuką jest być miłym i otwartym na innych tylko wówczas, gdy się czuje pozytywną energię. Prawdziwym wyzwaniem jest rozchylenie deszczowego płaszcza, zdjęcie kaptura i otwarcie ścian namiotu na stałe, na zawsze, na momenty dobrego i gorszego samopoczucia.
Nigdy nie wiadomo, kiedy On sam przyjdzie Cię odwiedzić i pod jaką postacią. Oby zastał uchylone drzwi.
Piątek 19.12
Jeszcze mu innych zgromadzę. Iz 56, 8
Klonowanie
„Nie wszyscy muszą myśleć tak, jak ja, ale jeśli święty Kościół coś postanowił, to nie ma dyskusji” – słyszałem to zdanie już tak wiele razy. I za każdym razem zastanawiam się, czy Chrystus nago przychodzący na świat i przed śmiercią do naga rozebrany nie jest najbardziej ogołocony z Tajemnicy w pewności tych, co wiedzą do końca. Gdyby wszyscy mieli być w swoim poszukiwaniu Boga podobni, nie bylibyśmy rodziną pielgrzymującą do domu Ojca, a jedynie fabryką klonów.
Różnorodność nie oznacza, że wszyscy mają rację, ani że żadna absolutna Prawda nie isnieje. Znalazłeś swoją drogę? Pozwól innym szukać. A do Twoich racji najlepszą zachętą będą owoce Twojego życia.
Z poglądów nikt nie bedzie sądzony. Z miłości – wszyscy…
Sobota 20.12
Pan sam da wam znak. Iz 7, 14
Wierność
Jak mam rozpoznać, co jest Jego Wolą? – pytają młodzi ludzie. Nie wiem – odpowiadam niezminnie. Czasem musisz cierpliwie czekać, a czasem po prostu zdecydować, nawet bez stuprocentowej pewności. Z jednej strony ważne jest, by nie być zbyt pochopnym, z drugiej, by nie żądać zbyt wulgarnej wskazówki.
On mówi. Subtelnie, delikatnie, nienachalnie. Podstawą porozumienia jest ciągły kontakt.
„Nieustannie się módlcie” nie jest frazesem milczących mnichów, ale rzeczywistością, o którą trzeba walczyć.
W codziennym zabieganiu i zmęczeniu znalezienie czasu na modlitwę (przede wszystkim na słuchanie Słowa) i wierność tej modlitwie graniczy nieraz z cudem. Bez intymnej zażyłości nie ma dzielenia się sekretami. Tak jak Ty nie opowiadasz o swoich najbardziej osobistych sprawach komuś, z kim rozmawiasz rzadko albo nawet codziennie, ale w sposób sformalizowany, tak samo nie oczekuj, że Bóg podzieli się z Tobą tajemnicą swojej Woli, jeśli znacie się tylko z widzenia, lub jeśli wasza znajomość ogranicza się do skostniałych zwrotów czy czysto zawodowych frazesów.