Maryja – Wspomożenie wiernych
Kiedy wołamy do niej imieniem Wspomożycielki wiernych, nie mówimy: „Jestem beznadziejny, ale gdy Ty zaniesiesz moją prośbę, to Pan Bóg Cię wysłucha, bo mnie nie wysłucha”, raczej prosimy ją: „Maryjo, naucz nas Twojej otwartości na Boga. Ty masz w sobie tak otwarte serce, tak wielką zgodę na Jego wolę, Ty niesamowicie potrafisz słuchać, pomóż nam być w relacji z Nim podobnymi do Ciebie”.
Wezwanie „Wspomożenie wiernych” upowszechniło się w Kościele w nieco zmienionej wersji jako Matka Boża Nieustającej Pomocy. Wspomożycielka wiernych to ta, która pomaga im nieustannie, a według łacińskiego brzmienia nie tyle wiernym, ale wszystkim uczniom Chrystusa.
Kogo wspiera Maryja?
W niektórych kręgach kościelnych przyjęło się łączenie tego imienia Maryi, a także charakterystycznego wizerunku Matki Bożej Nieustającej Pomocy z konkretnymi historycznymi zwycięstwami militarnymi. Między innymi chodzi o bitwę pod Lepanto, gdzie sprzymierzone wojska różnych państw europejskich pokonały Imperium Osmańskie. Różne przekazy głoszą, że Maryja była wzywana przez walczących i dzięki temu wojska chrześcijan zwyciężyły Turków.
Nie wnikając w spory o prawdziwość tego przekonania ani w fakty historyczne, całkowicie nie zgadzam się z przypisywaniem ziemskich zwycięstw ingerencji Boga czy Maryi. Dlaczego? Bo to zwyczajnie nie zgadza się z tym, co teologia mówi o Bogu. On nie staje po żadnej stronie konfliktów międzyludzkich, bo po jednej i po drugiej stronie są Jego dzieci. Oczywiście nie chodzi też o to, że Pan Bóg nie opowiada się za dobrem. On nie musi się za dobrem opowiadać, bo On jest dobrem.
Aby to jeszcze lepiej zobrazować, chciałbym przywołać piękną historię z midrasza żydowskiego, czyli zbioru wymyślonych opowieści, którymi Żydzi komentują teksty Pisma. Mówi ona o zwycięstwie Izraelitów nad Egipcjanami, którego opis znajdujemy w Księdze Wyjścia, kiedy Żydzi opuszczali Egipt po długiej niewoli, a w Morzu Czerwonym zginęły tysiące ścigających ich Egipcjan. Otóż według tego midrasza po tym zwycięstwie aniołowie urządzili w niebie wielkie, huczne święto. Cieszyli się, że naród wybrany przeszedł przez rozstępujące się morze, a przeciwnicy Boga zostali pogrążeni w odmętach fal. Z instrumentami w rękach i śpiewem na ustach wchodzą do sali tronowej, gdzie siedzi Bóg i nagle widzą, że On ma twarz ukrytą w dłoniach, jakby płakał. Zmieszani aniołowie przestają grać i śpiewać, zapada niezręczna cisza, w której jeden z aniołów zdobywa się na odwagę, podchodzi do Boga i pyta: „Jahwe, dlaczego płaczesz? Przecież Twoje dzieci odniosły wielkie zwycięstwo”, na co Bóg odpowiada: „Tak, oczywiście, bardzo się cieszę, że moje dzieci zostały ocalone, ale płaczę, bo moje dzieci zginęły w Morzu Czerwonym”.
Dla mnie ten midrasz to prawdziwy obraz tego, kim jest Bóg. On nie chciał śmierci Egipcjan, płakał, bo zgubiła ich własna żądza zemsty i mordu, ich grzech. On nie stanął przeciwko nim, bo nie opowiada się po jednej stronie, a drugą chce zniszczyć. Według mnie przypisywanie Bogu, że walczy po którejś ze stron konfliktu, jest totalnym brakiem świadomości, kim On jest. Takie myślenie jest niechrześcijańskie. Oczywiście wiem, że są ci, którzy atakują, i ci, którzy się bronią, ale po żadnej ze stron nie ma całkowicie złych lub dobrych ludzi. Pan Bóg nie występuje przeciwko żadnym swoim dzieciom i jestem przekonany, że tak jak płakał nad Egipcjanami, tak płakał nad Turkami pod Lepanto.
Przeczytaj również
Być otwartym na to, czego chce Bóg
Dlaczego warto zastanowić się nad tym zagadnieniem przy okazji rozważania imienia Maryi Wspomożycielki wiernych? Bo ona także nie staje po stronie jakichś dobrych, wiernych, tych, którzy zasłużyli, i walczy przeciwko grzesznikom. Ona nie działa w taki sposób, że krzywdzi jednych, by uratować drugich. Co więcej, nie jest tak, że Maryja słucha bardziej modlitw ludzi pobożnych niż niewierzących. Co to byłaby za matka, gdyby jedne dzieci kochała bardziej, a inne mniej? Zresztą u Boga jest podobnie: nie jest tak, że On chętniej wysłuchuje Maryi, więc jeśli się przez nią do Niego dobijemy, wygramy, a na grzesznika nawet nie spojrzy, bo nie ma Mu nic do zaoferowania. Jak mówi Pismo Święte: Bóg naprawdę nie ma względu na osoby (Dz 10,34).
W tym, że Maryja jest naszym wspomożeniem, chodzi o coś innego. Ona jako ta, która w swoim życiu była (i nadal jest) całkowicie otwarta na Boże działanie, przez swoje wstawiennictwo może nas uczyć mieć w sobie podobną otwartość na Boga. Kiedy wołamy do niej imieniem Wspomożycielki wiernych, nie mówimy: „Jestem beznadziejny, ale gdy Ty zaniesiesz moją prośbę, to Pan Bóg Cię wysłucha, bo mnie nie wysłucha”, raczej prosimy ją: „Maryjo, naucz nas Twojej otwartości na Boga. Ty masz w sobie tak otwarte serce, tak wielką zgodę na Jego wolę, Ty niesamowicie potrafisz słuchać, pomóż nam być w relacji z Nim podobnymi do Ciebie”. Jeśli pragniemy czegoś innego, to nasze modlitwy zamieniamy na negocjacje polityczne, społeczne, międzyludzkie. Prośmy więc Maryję Wspomożycielkę wiernych, by pomagała nam po prostu stać się uczniami Chrystusa, by nasze serca, głowy, oczy, uszy były otwarte na to, co Pan Bóg chce dać.
Fragment pochodzi z książki o. Adama Szustaka OP „Miriam”