Nasze projekty
Fot. Katarzyna Czerwińska/Wikipedia

Komu w Sejmie „dopomoże Bóg“? Polityka odchodzi od religii

Coraz agresywniejsza narracja przebija się z części mediów oraz z ust komentatorów w kierunku posłów i posłanek, które zdecydowały się odwołać do wartości chrześcijańskich - pisze Marcin Makowski.

Reklama

Poselskie ślubowanie to rzadki moment, w którym obejrzeć można nie tylko pełny skład nowego Sejmu, ale również drobne gesty, które towarzyszą temu formalnemu obowiązkowi. Są politycy, którzy wznoszą pięść w antyfaszystowskim geście, są tacy, którym ktoś obok robi zdjęcia. Jedni trzymają dłoń na sercu, inni podnoszą dwa palce. Ostatecznie wszyscy muszą jednak podjąć decyzję. Czy zakończyć swoje słowa zwrotem: „Tak mi dopomóż Bóg“. Jego użycie jest nie tylko zwyczajowe, ale również odnotowane w konstytucji. Co jednak wynika ze statystyk? Po pierwsze, liczba odwołań do Boga z kadencji na kadencję topnieje. Równocześnie ci, którzy odwołują się do Boga, niestety coraz częściej stają się obiektem kpin.

CZYTAJ: Czy istnieje recepta, jak powinien zagłosować katolik?

Bitwa o „duszę polskiego Sejmu”

Zacznijmy od spadków. Widać je wyraźnie zwłaszcza w odniesieniu do 2019 r., czyli w stosunkowo niedługim odcinku czasu. Cztery lata temu do pomocy Opatrzności odwoływało się 362 posłów, natomiast 97 nie użyło tego zwrotu. Podczas pierwszego posiedzenia Sejmu X kadencji, było to już odpowiednio – 318 do 141 osób. Proporcje parlamentarzystów pomijających w ślubowaniu Boga wzrosły zatem z 21 do 30,7 proc. To skok rzędu 46 proc. – trudno go zatem bagatelizować.

Reklama

Statystyki wyglądają jeszcze ciekawej, gdy ślubujących podzielimy pod względem płci. W takim układzie jedynie 72 kobiety odwołały się do Boga, a aż 63 nie. U mężczyzn, proporcje są znacząco wyższe – 255 posłów ślubowało „z Bogiem“, 69 nie. Sięgając raz jeszcze po podział procentowy – 46,6 proc. pań użyło ślubowania „świeckiego“, gdy u panów współczynnik ten wynosił tylko 21 proc. Rozbijając liczby na kluby – w Prawie i Sprawiedliwości do Boga odwołali się wszyscy, w Konfederacji (poza jedną posłanką) również. Na Lewicy, poza posłem Łukaszem Litewką – cały klub ślubował „bez Boga“.

Prawdziwa bitwa o „duszę polskiego Sejmu“ toczyła się jednak w Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drodze. To właśnie w tych środowiskach, najpełniej widać proces sekularyzacji. W KO 20 posłanek odwołało się do Boga, 41 nie, natomiast wśród posłów, były to proporcje mimo wszystko większościowe, choć nieznacznie – 50 do 46. Trzecia Droga, w skład której wchodzi centrowo-konserwatywne PSL, statystyki miało bardziej przypominające ogólną średnią. Czyli 9 pań „z Bogiem“, 10 nie. U posłów 37 „po Bożemu“, 9 bez. Na co warto zwrócić uwagę, w obecnej kadencji pojawiły się też głośne nazwiska, które swoje ślubowanie zmieniły z biegiem czasu, np. Donald Tusk, który w 2023 r. ślubował już po „po świecku“.

ZOBACZ: Święci o wyborach. Jak podejmować dobre decyzje?

Reklama

Nie w statystykach tkwi problem

To, co może niepokoić z perspektywy katolika, nie polega jednak tylko na gorszych statystykach. Wiary, jej żarliwości i przełożenia na życie nie da się przecież zmierzyć publiczną deklaracją, nawet, jeśli mówi nam ona o szerszych zmianach społecznych, które odzwierciedlają się w składzie Parlamentu. Problematyczna jest bowiem coraz agresywniejsza narracja, przebijająca z części mediów oraz z ust komentatorów w kierunku posłów i posłanek, które zdecydowały się odwołać do wartości chrześcijańskich.

Problematyczna jest bowiem coraz agresywniejsza narracja, przebijająca z części mediów oraz z ust komentatorów w kierunku posłów i posłanek, które zdecydowały się odwołać do wartości chrześcijańskich.

Nie jestem w stanie zliczyć, jak wiele razy przeczytałem 13 listopada o „dopomóżbogach“, jak pogardliwie i z perspektyw poczucia wyższości recenzowano osoby religijne, czy z jakim zaskoczeniem spotkał się poseł Lewicy Łukasz Litewka, który mimo wszystko nie chciał się wyrzec swoich wartości. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Oto redaktor naczelny Oko.press – Piotr Pacewicz – nie ukrywał się nawet z radości wobec spadających proporcji ślubujących „z Bogiem“:

Reklama

Nie jest to tak drastyczne, jak klauzula sumienia lekarzy, ale każde „tak mi dopomóż Bóg” sprawia, że ciemnieje wisząca nad społeczeństwem chmura polskiego katolicyzmu, z jego patriarchalnym i konserwatywnym rysem i etyki, która krępuje wolność jednostki, dyskryminuje grupy społeczne ze względu na arbitralne założenia, utrudnia otwartość na zagrożenia i wyzwania, jakie niesie XXI wiek – napisał Pacewicz. Nadziei na wyjście z tej „chmury“ upatrywał natomiast w kobietach, które jako osoby „lepiej wykształcone“, są jego zdaniem „główną siłą progresywną w Polsce“.

Absurdem, który nie jest rzadkością, jest jednak stanowisko szefa Oko.press, które wyraził w dalszej części swojej opinii. Brzmi ono następująco: „Tak czy inaczej, mamy do czynienia z naruszeniem odrębności laickiego państwa od sfery wiary i Kościoła, który stoi na straży wierzących owieczek i baranów (tych drugich jest jak widać więcej). Odwołując się w roli posła czy posłanki do Boga – nawet rozumianego po swojemu – osoba umacnia postawę, że Kościół razem z Panem Bogiem mogą mieć udział w życiu publicznym, w tym przypadku w stanowieniu prawa“.

Czy tak właśnie ma wyglądać otwarta i uśmiechnięta Polska?

W jaki sposób zagwarantowane w konstytucji oraz dobrowolne odwołanie się do wartości religijnych, miałoby szkodzić państwu? Dlaczego religia miałaby być wyjęta z obszaru stanowienia prawa? Od kiedy posłowie i posłanki wchodząc do Sejmu, powinni wyłączyć sumienia? Zwłaszcza, że od głoszenia swoich poglądów oraz przekładania ich na zmiany w prawie nie stronią środowiska lewicowe oraz liberalne. Zastanawia mnie również, dlaczego osoby, które chcą uchodzić za opiniotwórcze elity, z taką lekkością sprowadzają wolność wyznania oraz dwa tysiąclecia chrześcijaństwa do trywialnych „bożych zaklęć“.

Czy tak właśnie ma wyglądać otwarta i uśmiechnięta Polska, o której mówiło wielu polityków przyszłego rządu? Tak mają wyglądać „wolne media“, w których kpina z katolików nikogo już nie dziwi? Jeżeli państwo ma być faktycznie wolne od religijnych uwikłań, może zacznijmy od tego, że nikt nie powinien nikogo rozliczać ze sposobu, w którym składają ślubowania. To chyba nie jest zbyt wiele?

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę