Nasze projekty
Fot. Francis Danby "Potop" / Wikipedia

Biblijny potop. Zbrodnia czy ratunek od Boga?

Dlaczego Bóg sięgnął po aż tak radykalne środki? Czemu ludzkie czyny tak bardzo Go dotknęły, że uznał, iż musi dokonać resetu (poprzez sprowadzenie uniwersalnego kataklizmu niszczącego życie na Ziemi) i rozpocząć wszystko od nowa?

Reklama

Dość powszechnie mówimy o czymś, co było bardzo dawno, że działo się to w czasach przedpotopowych. Nawet ludzie, którzy nigdy nie zdecydowali się na sięgnięcie po Biblię w celu jej lektury, słyszeli o Potopie (nie tym szwedzkim z XVII wieku z udziałem Kmicica, ale biblijnym), z którego uratowany został Noe i jego rodzina dzięki wybudowanej arce. Co ciekawe, zagłada ludzkości w wodach Potopu jest jedną z tych opowieści biblijnych, które są szczególnie lubiane przez dzieci, być może ze względu na udział zwierząt, o czym świadczy ilość bajek filmowych inspirowanych tym tematem. Zostało to zresztą sparodiowane w jednym z odcinków „Wielkich Konfliktów” Grupy Filmowej Darwin, gdzie Bóg Ojciec opowiada tę historię „małemu” Jezusowi na dobranoc, siedząc przy Jego łóżku.

Módl się >>> Litania do Serca Pana Jezusa

Podobne opowieści o wielkim, globalnym kataklizmie i powszechnej zagładzie w wyniku zalania całej Ziemi wodą, znajdujemy w tradycjach najróżnorodniejszych ludów ze wszystkich zamieszkanych kontynentów (nawet wśród Aborygenów i Indian). O Potopie wspomina się praktycznie na każdej szerokości geograficznej i prawie każda religia dołączyła opisy takiej zagłady do swojej historii, chociaż różnią się one detalami (np. imionami) i interpretacją tego wydarzenia. Podobieństwo biblijnego przekazu o Potopie do greckiego mitu o Deukalionie i Pyrze, czy historii Utnapisztima z eposu o Gilgameszu, jest uderzające. Z pewnością mamy więc do czynienia z bardzo starą tradycją.

Reklama

Nie będę tu jednak snuł spekulacji, czy taki kataklizm faktycznie miał miejsce i zostawił ślad w pamięci zbiorowej. Skupmy się raczej na tym, co poprzez tę opowieść chcieli nam przekazać autorzy Księgi Rodzaju.

Ludzkość w odmętach niegodziwości

W popularnym serwisie internetowym Filmweb na forum filmu „Noe: Wybrany przez Boga” z Russelem Crowe’m, można znaleźć komentarz: „To zdumiewające, że katolicy akceptują mord wykonany przez ich boga na całej ludzkości w postaci wielkiego potopu (…). Pomijając już nielogiczność historii arki Noego i wielu innych bajek opowiedzianych w biblii, dlaczego w ludziach wierzących nie rodzi się nienawiść wobec mordercy? Dlaczego zamiast empatii dla niewinnie skazanych pałają miłością do niego?”. Być może niektórzy tak właśnie patrzą na Boga – jako na masowego mordercę.

W odróżnieniu od tradycji innych ludów biblijny Potop nie łączy się z kaprysem bogów, czy też konfliktem pomiędzy pomniejszymi bóstwami, ale jest stanowczą odpowiedzią na drastyczną i rozprzestrzeniającą się niegodziwość mieszkańców Ziemi.

Reklama
Fot. John Martin „Potop” / Wikipedia

Widać tu wyraźny kontrast z innymi mitami. Na przykład w akadyjskim poemacie „Atrahasis” bóg Enlil postanowił wygubić ludzi, bo robili za dużo hałasu i przeszkadzali mu spać, a inny bóg imieniem Ea, potajemnie zdradził plany Enlila swemu ulubieńcowi, królowi miasta Szuruppak Atrahasisowi, aby mógł ocaleć. W Biblii sytuacja jest inna, bo Bóg jest jeden. Autorzy biblijni nie mają wątpliwości, że przyczyną Potopu była niegodziwość ludzi. Bóg skazał ludzkość na zagładę, choć odczuwał z tego powodu ból i postanowił ocalić jedną rodzinę oraz po jednej parze wszystkich zwierząt, aby po Potopie dały początek nowemu stworzeniu. W eposie „Gilgamesz” mezopotamscy bogowie ubolewają nad własną nieprzemyślaną decyzją, którą chętnie by cofnęli, gdyby to było możliwe. W Biblii nie ma niczego podobnego. Zło zostało osądzone, a całe zepsucie usunięte. Ważny jest już tylko Noe, który łączy dawny przedpotopowy świat, z tym, który ma się odrodzić.

Czytaj także >>> Andrzej Młynarczyk: Bóg jest ostoją, miłością i pasją. Od dziecka wiedziałem, że jest Mistrzem!

Mimo wszystko pozostaje jednak pytanie, dlaczego Bóg sięgnął po aż tak radykalne środki? Czemu ludzkie czyny tak bardzo Go dotknęły, że uznał, iż musi dokonać resetu (poprzez sprowadzenie uniwersalnego kataklizmu niszczącego życie na Ziemi) i rozpocząć wszystko od nowa?

Reklama

Według narracji biblijnej katastrofę Potopu poprzedzał długi okres postępującej moralnej degradacji ludzkości (Rdz 3-6). Niegodziwość ludzi określona została za pomocą archaicznego terminu „hāmās”, który może oznaczać takie pojęcia jak: „przemoc, siła, okrucieństwo, nienawiść, gwałt, terror, bezprawie, wołająca o pomstę do nieba niesprawiedliwość i anarchia”. Pokazuje to, że ludzka niegodziwość osiągnęła wymiar uniwersalny, globalny, wywierając negatywny i destruktywny wpływ nie tylko na ludzi, ale też na otaczający ich świat istot żywych (por. Rdz 6, 5-13). Właśnie w obliczu tej niepohamowanej przemocy i okrucieństwa ludzkiego, widząc, że wskutek powszechnego gwałtu, przemocy i nienawiści, ludzkość żyjąca na ziemi zmierza niechybnie ku samozagładzie, Bóg postanowił oczyścić Ziemię wodami Potopu (por. Rdz 6,13-22).

W Księdze Rodzaju czytamy: „Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się” (Rdz 6, 5). W tym kontekście kara Potopu jawi się jako wręcz nieunikniona, ponieważ zaistniał jakiś fundamentalny nieład we wszechświecie, a grzech opanował serca ludzkie do tego stopnia, że dążenie do zła ogarnęło wszystkie poczynania ludzi, ich dążenia i zamysły, całe ich usposobienie (hebr. jeser). Co więcej, to zwyrodnienie moralne stało się nieodwracalne. Bóg ujrzał powszechny stan radykalnego i wszechobejmującego zepsucia, który świadczył o tym, że człowiek zniweczył Boży zamiar, ponieważ Bóg chciał innego świata.

Szczególnie wstrząsające są słowa o żalu Stwórcy, że stworzył ludzi. Biblijny autor za pomocą antropopatyzmów (taki rodzaj antropomorfizmu), czyli przez analogię do podobnych sytuacji w działaniu człowieka, chciał podkreślić, że Bóg nie mógł już dłużej tolerować zła czynionego przez ludzi. W pewnym sensie nawet wbrew sobie, ponieważ czytamy, że „zasmucił się” (Rdz 6,6). Z tych słów wynika, że Bóg był głęboko poruszony, niemal wstrząśnięty niegodziwością ludzi, która skaziła całą Ziemię (por. Rdz 6, 11). Widzimy tu też ciekawą kwestię, że los świata jest integralnie złączony z losem człowieka. Wyrok Boga na ludzi rozciąga się również na zwierzęta. Ludzkie działania pociągnęły za sobą zepsucie świata zwierzęcego. Ludzki grzech miał wpływ na całe stworzenie. Wszystko bowiem uległo skażeniu. W tej sytuacji Bóg nie mógł pozostać biernym obserwatorem destrukcyjnych działań swoich stworzeń i położył im kres.

Grzech aniołów

Bezpośrednie przyczyny zesłania Potopu wiążą się jednak również z pewnym dość zaskakującym wątkiem mitologicznym, którego nie wolno pominąć, ponieważ pokazuje dodatkowe (nomen omen) dno tej opowieści. Rozdział 6 Księgi Rodzaju, w którym czytamy o Potopie, rozpoczyna się od słów: „A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły im się córki, a Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko podobały” (Rdz 6,1-2). Narrator nie wyjaśnia, kim są „synowie Boga”. Pozostawia to określenie bez komentarza. Według jednej z interpretacji: „synowie Boga” i „córki człowiecze” oznaczają po prostu mężczyzn i kobiety. Mężczyźni są nazwani „synami Bożymi”, ponieważ są potomkami Adama, który został stworzony na Boże podobieństwo. Adam przekazał zaś to podobieństwo swoim potomkom. Z kolei kobiety nazwane są „córkami człowieczymi”, ponieważ pierwsza kobieta została stworzona z ciała mężczyzn, stając się jakby jego córką. Opowiadanie z Rdz 6,1-4 podkreślałoby zatem, że w stosunkach między mężczyznami a kobietami powstał nieporządek, polegający na  przedmiotowym traktowaniu kobiet, które zaczęły być postrzegane jako posiadana rzecz, nie zaś jako równa mężczyźnie w swojej godności.

Inna interpretacja zakłada, że chodzi o związki między dwiema liniami ludzkości. Mężczyźni wywodzący od  Seta (synowie Boży) brali sobie za żony kobiety z linii, wywodzącej się od Kaina (córki ludzkie).

Szczerze mówiąc jednak, obie te interpretacje wydają się naciągane i mało logiczne. Należy zauważyć, że w tradycji biblijnej określenie „synowie Boga” (po hebr. bene ha-Elohim) odnosi się między innymi do aniołów (zob. np. Hi 1, 6; 2, 1; Dn 3, 92). Oczywiście nie muszą być to również aniołowie w tekście, który nas interesuje, jednak już Septuaginta (starożytny żydowski przekład Starego Testamentu na język grecki) tłumaczy zwrot „bene ha-Elohim” w Księdze Rodzaju (Rdz 6,1), jako „hoi aggeloi tou Theou”, czyli opowiada się za rozumieniem synów Bożych jako aniołów.

Otóż wiara w seksualny grzech aniołów faktycznie istniała w Izraelu i była dość mocno zakorzeniona. Chociażby Etiopska Księga Henocha – jeden z najbardziej znanych starotestamentalnych apokryfów, należący do kanonu Pisma Świętego Kościoła Etiopskiego -opowiada szczegółowo historię niebiańskich istot określonych mianem Czuwających, którzy dopuścili się grzechu seksualnego z kobietami. Motyw znany z Księgi Rodzaju został tu bardzo rozbudowany: „Kiedy ludzie rozmnożyli się, urodziły im się w owych dniach ładne i piękne córki. Ujrzeli je synowie nieba, aniołowie, i zapragnęli ich. Jeden drugiemu powiedział: Chodźmy, wybierzmy sobie żony z córek ludzkich i spłodzimy sobie dzieci. Szemihaza, który był ich dowódcą, powiedział do nich: Obawiam się, że może nie zechcecie tego zrobić i że tylko ja sam poniosę karę za ten wielki grzech. Wszyscy odpowiadając mu rzekli: Przysięgnijmy wszyscy i zwiążmy się przekleństwami, że nie zmienimy tego planu, ale doprowadzimy zamiar do skutku. Następnie wszyscy razem przysięgli i związali się wzajemnie przekleństwami. Był o ich wszystkich dwustu. Zstąpili na Ardis, szczyt góry Hermon. Nazwali ją górą Hermon, albowiem na niej przysięgali i związali się wzajemnie przekleństwami” (HenEt 6, tłum. R. Rubinkiewicz). W następnych rozdziałach jest mowa o uczeniu ludzi zakazanej wiedzy, degeneracji rodzaju ludzkiego i o karze, jaką Bóg wymierzył aniołom (zostały one spętane w ciemnościach aż do czasu sądu). Podobną wersję przedpotopowej historii ukazuje Apokryficzna Księga Rodzaju i Księga Jubileuszów. W Nowym Testamencie echa tak ujmowanego upadku aniołów znajdziemy na przykład w Liście Judy, który wspomina, że Bóg: „aniołów, tych, którzy nie zachowali swojej godności, ale opuścili własne mieszkanie (tj. niebo), spętanych wiekuistymi więzami zatrzymał w ciemnościach na sąd wielkiego dnia” (Judy 6). Z kolei Piotr pisze o nich jako o „duchach zamkniętych w więzieniu, które były nieposłuszne za dni Noego” (1 P 2, 19-20).

Czytaj także >>> Misiek Koterski: Bóg mnie już nie opuści, jeśli ja nie puszczę Jego ręki

Anielsko-ludzkie hybrydy

W wyniku grzechu aniołów doszło do naruszenia ustalonych przez Boga granic między sferą boską i ludzką. Informacja o synach Bożych i córkach ludzkich w Księdze Rodzaju stanowi wprowadzenie do opowieści o Potopie, ponieważ ten kosmiczny mezalians i seksualny grzech aniołów miał swoje daleko idące konsekwencje. Mianowicie ze związków synów Boga i ludzkich kobiet powstał zupełnie nowy gatunek określony w Biblii słowem nefilim, co tłumaczymy jako „giganci, olbrzymi:” „A w owych czasach byli na ziemi olbrzymi (nefilim); a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to owi mocarze, mający sławę w dawnych czasach” (Rdz 6, 4). Mianem zaś gigantów byli później określani starożytni mieszkańcy Kanaanu w okresie przed podbojem (por. Pwt 2,10n. 20 n; 3,11; Lb 13,33; Joz 12,4; 17,15). W Księdze Rodzaju są oni natomiast ukazani jako potomkowie grzesznych związków aniołów z ludzkimi kobietami, a zatem anielsko-ludzkimi hybrydami. Autor ukazał ich jako rasę jakby nadludzi – zasugerował, że istnienie gigantów miało ścisły związek z rozpowszechnianiem się zła wśród ludzkości. Niewykluczone, że autor zaadaptował jakąś kananejską legendę, dostrzegając w niej dobrą ilustrację przewrotnych aspiracji ludzi, aby stać się takimi jak Bóg. Potomstwo mieszanych małżeństw charakteryzowało się takim natężeniem zła i zepsuciem moralnym, że doprowadziło Boga do podjęcia radykalnej decyzji o Potopie, ponieważ tylko on mógł położyć kres ich przewrotności. Syrach pisze: „Nie przepuścił Pan dawnym olbrzymom, którzy się zbuntowali ufni w swą siłę” (Syr 16,7). Księga Henocha opisuje bardziej szczegółowo na czym polegała deprawacja rodzaju ludzkiego: „Wzięli sobie [aniołowie] żony, każdy po jednej. Zaczęli do nich chodzić i przestawać z nimi. Nauczyli je czarów i zaklęć i pokazali im, jak wycinać korzenie i drzewa. Zaszły one w ciążę i zrodziły wielkich gigantów. Ich wysokość wynosiła trzy tysiące łokci. Pożerali oni wszelki znój ludzki, a ludzie nie potrafili ich utrzymać. Giganci obrócili się przeciwko ludziom, aby ich pożreć” (HenEt 6-7). W apokryfie czytamy, że na aniołów została nałożona kara spętania i uwięzienia, ponieważ… doprowadzili do powstania gatunku olbrzymów. A zatem doszło do powstania istot, których Bóg nie zamierzał stwarzać. Według apokryfów Potop miał oczyścić ziemię właśnie z tego plugastwa. Jedna z prób wytłumaczenia, skąd wzięły się demony, nawiązuje właśnie do tego mitu – demony miały bowiem być duchami olbrzymów, spłodzonych przez aniołów z kobietami. Niektórzy puszczają wodze fantazji i snują spekulacje, że być może zbuntowani aniołowie ulegli pokusie stworzenia „rasy panów”, nadludzi z siłami boskimi. Inaczej mówiąc, pragnęli istnienia odmiennego gatunku ludzkiego, który byłby „uszlachetniony” i który z czasem objąłby władzę nad pozostałą resztą ludzkości. Czy istota z gatunku nefilim stała się kimś takim jak wymarzony przez Hitlera nazistowski ubermensch? Być może aniołowie chcieli poprzez połączenie anielskości z człowieczeństwem stworzyć nadludzi, a tymczasem powołali do istnienia socjopatycznych morderców. Amerykańska pisarka powieści na motywach biblijnych Ellen Gunderson Traylor wpadła nawet na pomysł, że aniołowie nie tylko stworzyli olbrzymów, ale również przeprowadzali eksperymenty genetyczne, łącząc ludzki genom ze zwierzęcym i tworząc hybrydy. Stąd miałyby wywodzić się późniejsze mity o Minotaurze, syrenach, centaurach i tym podobnych. Oczywiście jest to już totalna fantastyka, ale tłumaczyłoby dlaczego skażeniu uległ cały świat, łącznie ze światem zwierzęcym.

Interesujący opis znajdziemy wśród wizji niemieckiej mistyczki Anny Katarzyny Emmerich: „upadli aniołowie zabrali ze sobą wiele z owych niewiast [Kainitek], panując zupełnie nad nimi i pouczając ich we wszystkich sztukach uwodzenia. Dzieci ich były bardzo wielkie, miały wprawę w rozmaitych rzeczach, posiadały też różne dary i były wyłącznymi narzędziami złych duchów (…). Widziałam bardzo wiele spraw owych wielkoludów, widziałam ich wielkie kamienie dźwigających z łatwością na górę, widziałam, jak coraz wyżej się wspinali i dzieła podziwu godne spełniali. Biegali po ścianach prostopadłych i drzewach, tak samo, jak to widziałam u innych opętanych. Umieli najdziwaczniejsze wyprawiać rzeczy, ale to wszystko było kuglarstwem i sztucznością, spełnianą za pomocą szatana (…). Wiedzieli o wszystkim, widzieli wszystko, robili truciznę, trudnili się sztuką czarodziejską i w ogóle wszystkim oddawali się występkom (…) Widziałam, że dzieci ofiarowali i żywcem zakopywali w ziemi (…). Pierwsze niewiasty, które dały się złym duchom opanować, wiedziały, co czynią; późniejsze o niczym nie wiedziały, było to im w krew i ciało wrodzone, tak samo jak grzech pierworodny” (tł. Wiesław Szymona). Według Emmerich ludzkość została niemalże „zdemonizowana”. Dobrowolnie oddała się pod władzę Szatana, wyrzekając się Boga. Bardzo to przygnębiająca i smutna wizja…

Nowy początek

W narracji biblijnej Potop jest niejako odwróceniem dzieła stworzenia. Widać to chociażby w słowach: „trysnęły z hukiem wszystkie źródła Wielkiej Otchłani i otworzyły się upusty nieba” (Rdz 7, 11-12). Kiedy Bóg stwarzał świat, widział, że wszystko jest dobre. Teraz ujrzał, że stało się złe z winy ludzi. Aby zaradzić tej trudnej sytuacji, Bóg postanowił niejako powtórzyć dzieło stworzenia. Pierwszym krokiem w realizacji Bożego planu naprawy wszechświata było przywrócenie stanu sprzed stworzenia, a więc powrót, przynajmniej częściowy, do sytuacji pierwotnego chaosu. Wody pierwotnego praoceanu, zgromadzone ponad sklepieniem (por. Rdz 1, 7) wylały się na ziemię przez upusty nieba, a te, które gromadziły zbiorniki pod sklepieniem, podniosły się i wylały z wielkiej Otchłani. To, co Bóg kiedyś rozdzielił, połączyło się ze sobą, przykrywając wszystko. Kosmos na powrót stał się chaosem, ciemnością˛ i bezmiarem wód. To trochę tak, jakby Stwórca dokonał swoistego resetu. Jak wiadomo resetowanie (czy też restartowanie) polega na zakończeniu pracy danego urządzenia w celu inicjalizacji i ponownego załadowania systemu operacyjnego, sterowników lub innego oprogramowania. Potop był takim właśnie resetem, w którym część danych została utracona. A może były to nie tyle dane, co wirus? Bóg nie wziął młotka, aby rozwalić komputer, ale go restartował, aby naprawić. Nie będę wchodził głębiej w tę komputerową metaforykę, ale chyba jest jasne, co mam na myśli. Potop miał na celu oczyszczenie i odnowienie życia na Ziemi. Krótko mówiąc, zniszczenie nie było ostatnim słowem Boga. Plan zagłady ludzkości nie był absolutny. Nie chodziło tylko o karę dla niegodziwego i zdeprawowanego rodzaju ludzkiego, lecz o przemyślaną i skuteczną próbę jego ratowania. W pewnym sensie Potop należy postrzegać jako narzędzie Bożego gniewu, które stało się środkiem do  realizacji Jego planu zbawienia. Kiedy wody potopu doprowadziły kosmos do punktu wyjścia, możliwe było ponowne stworzenie i odrodzenie. Bóg widział konieczność położenia kresu rozprzestrzeniającemu się złu i przemocy, a jednocześnie znalazł sposób na odtworzenie ludzkości w oparciu o ród Noego, który jako jedyny na ziemi nie dopuszczał się aktów niegodziwości i wyróżniał się nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi. Bóg postanowił, aby od niego odrodziła się ludzkość po Potopie. Autor Księgi Mądrości napisał: „Bo i w początkach, gdy ginęli wyniośli olbrzymi, nadzieja świata schroniła się w arce i pokierowana Twą ręką zostawiła światu zawiązki potomności. Błogosławione drzewo, przez które dokonuje się sprawiedliwość” (Mdr 14, 6-7).

D. Morelli/Wikipedia

Potop usunął przedpotopową ludzkość, dla której nie było perspektyw nawrócenia ze względu na dogłębne skażenie złem, ale sam Potop nie rozwiązał problemu skłonności człowieka do grzechu. Bóg jednak zawarł Przymierze z odnowionym światem i z całym żyjącym stworzeniem, wprowadzając nowy porządek życia na ziemi. Ludzkość po Potopie miała żyć już według nowych zasad. Warto przypomnieć sobie treść tego Przymierza: „Bądźcie płodni i mnóżcie się, abyście zaludnili ziemię. Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka. Wszystko, co się porusza na ziemi i wszystkie ryby morskie zostały oddane wam we władanie. Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko. Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia. Upomnę się o waszą krew przez wzgląd na wasze życie – upomnę się o nią u każdego zwierzęcia. Upomnę się też u człowieka o życie człowieka i u każdego – o życie brata. [Jeśli] kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, bo człowiek został stworzony na obraz Boga. Wy zaś bądźcie płodni i mnóżcie się; zaludniajcie ziemię i miejcie nad nią władzę” (Rdz 9, 1-7).

Bóg dokonał także uroczystej proklamacji i bezwarunkowej obietnicy, że już nigdy więcej nie ześle na świat podobnego kataklizmu: „Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego, co żyje, jak to uczyniłem. Będą zatem istniały, jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc” (Rdz 8, 21-22); „nigdy już nie zostanie zgładzona wodami Potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie Potopu niszczącego ziemię” (Rdz 9, 11).

Jak napisała profesor Anna Świderkówna, biblijna opowieść o odnowieniu świata po Potopie, mówi o tym, że Bóg otwiera nową kartę w historii świata. Ofiarowuje ludziom (i co ciekawe, również zwierzętom) swoje Przymierze, którego znakiem na wieczne czasy ma być tęcza na Niebie. Zachowanie rodzaju ludzkiego jest całkowicie w Jego rękach. Historia wszelkiego życia na ziemi i całej ludzkości zakorzeniona jest w woli Boga, w Jego bezwarunkowej afirmacji swojego stworzenia, której nie zachwieją już żadne przyszłe bunty czy zbrodnie człowieka. Bóg będzie bowiem zawsze pamiętał o swoim Przymierzu (warto zauważyć, że tęcza na Niebie jest właśnie po to, aby… Bogu o nim przypominać, por. Rdz 9, 14-15). 

Przymierze, jakie Bóg zawarł z Noem, stało się paradygmatem dla wszystkich pozostałych etapów historii zbawienia i kolejnych przymierzy, które Bóg zawierał z ludźmi, aż do Nowego Przymierza w Jezusie Chrystusie, które przyniosło nam ostateczne zbawienie.

Co Bóg obiecał?

Kiedyś w ramach cyklu spotkań organizowanych przez stowarzyszenie Civitas Christiana miałem wykład na temat właściwego rozumienia prawdy biblijnej. Jedna ze słuchaczek, młoda, buntowniczo nastawiona dziewczyna, zarzuciła Bogu kłamstwo, bo po Potopie obiecał, że już nigdy nie zgładzi ludzkości (Rdz 8, 21), a przecież nadal są różne kataklizmy i ludzie wciąż są dotykani tragicznymi w skutkach powodziami. Na dodatek według Apokalipsy ludzkość zostanie jednak w końcu zgładzona, kiedy nastanie kres czasów.

Jak ustosunkować się do tego zarzutu?

Powódź to nie jest coś fajnego i ekscytującego jak w bajce o Muminkach, gdzie nurkuje się w krystalicznie czystej wodzie. Ci, którzy jej doświadczyli, doskonale zdają sobie z tego sprawę. Moja teściowa po powodzi, która miała miejsce w Sandomierzu, straciła cały swój wspaniały księgozbiór, którego nie sposób odtworzyć. Wielu ludzi traci dorobek całego życia. Są też tacy, którzy tracą życie. Nawet największe powodzie nie mogą być jednak porównywane z Potopem, który według Biblii miał wymiar globalny i bezprecedensowy (abstrahuję tu od tego, czy rzeczywiście się wydarzył, ale tak został opisany). Powodzie zdarzają się i będą się zdarzały. Pewien prezydent RP powiedział nawet filozoficznie: „woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do Bałtyku”. Istnieją prawa natury. „Bóg wybacza zawsze, człowiek czasami, natura nigdy” – mówi znany aforyzm, cytowany nawet przez papieża Franciszka. Niestety niektóre katastrofy są konsekwencją działalności człowieka. Boże gwarancje nie dotyczą tego, że uchroni nas samych przed niszczeniem tego świata.

Bóg nie obiecywał też, że nie będzie żadnych klęsk żywiołowych, tajfunów, trzęsień ziemi, bądź erupcji wulkanów, ale obiecał, że nie będzie drugiego takiego resetu jak Potop.

Co do Apokalipsy zaś… Kojarzy się nam ona z zagładą, końcem świata i wydarzeniami, które niosą chaos i zniszczenie. Owszem, elementy te są obecne w księdze Apokalipsy, która pokazuje eschatologiczną walkę dobra ze złem i pozorny chwilowy triumf tego zła, po którym nastąpi Sąd Ostateczny. Ale przecież Bóg nigdzie nie obiecał, że świat będzie trwał wiecznie. Cała historia wszechświata zmierza do konkretnego celu, do swego kresu, którym jest Chrystus. I właśnie w Apokalipsie znajdziemy piękną wizję rzeczywistości po ostatecznym pokonaniu zła: „Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie BOGIEM Z NIMI. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap 21, 3-4).

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę