"Wygraliśmy, bo przekonaliśmy nie tylko jurorów, ale szeroką publiczność. Ludzie zobaczyli, że to o czym śpiewamy i jak to robimy odpowiada na ich głębokie pragnienia" – opowiada rodzina Lefèvre, która zgłosiła się do "Mam Talent" z repertuarem pieśni sakralnych.

Zwycięzcy znanego programu wystąpili w czwartek przed papieżem Franciszkiem podczas audiencji dla artystów ze stowarzyszenia Diakonia Piękna. Ośmioosobowa rodzina Lefèvre, przyznała, że śpiewanie traktuje jako swoistą misję, możliwość dzielenia się tym, w co wierzą.
ZOBACZ: Katolicka rodzina zwyciężyła w „Mam talent”. W finale zaśpiewali kolędę
STACJA7 POLECA
„Piękno jest drogą do Boga”
My zawsze śpiewaliśmy, bo lubimy muzykę, piękną muzykę. I zawsze mieliśmy tę intuicję, że piękno prowadzi do Boga, bo jest ono pewną drogą, dotyka serc, umożliwia danie świadectwa o tym, co jest w głębi nas, dzięki czemu żyjemy. Zgłosiliśmy się do tego konkursu, aby ludzie mogli odkryć muzykę sakralną i aby mogli zakosztować piękna, bo naszym zdaniem jest to coś, czym trzeba się dzielić – tłumaczy rodzina.
Jak podkreślają, muzyka sakralna to również tekst, Słowo Boże, Ewangelie, Psalmy. Kiedy my jako wierzący śpiewamy pieśni sakralne, to czujemy się przez to zjednoczeni, bo to jest nasza wiara. Muzyka niesie słowo, jest na służbie słowa niosącego wiarę, którą my otrzymaliśmy od Boga, naszych rodziców, a teraz staramy się ją przekazać naszym dzieciom – dodają.
„Po prostu byliśmy sobą”
Widzieliśmy, że będą stereotypy o tradycyjnej rodzinie katolickiej. Nie starliśmy się tego ani eksponować, ani ukrywać, po prostu byliśmy sobą. Było to jasne samo przez się i ludzie to zaakceptowali. Nie mieliśmy z tego powodu specjalnych problemów, wręcz był to być może nasz atut – mówią członkowie rodziny.
Przeczytaj również
Jak tłumaczą, przez śpiew dzielą się swoimi wartościami. Myślę, kiedy ludzie zobaczyli, że nasza rodzina żyje w jedności i cała ósemka śpiewa, ludzie powiedzieli sobie, że to jest coś rzadkiego i chcieliby częściej się z tym spotykać w swoim życiu. I dlatego na nas głosowali – podkreśla rodzina.
Myślę, że żyjemy w świecie, w którym niestety prawda jest często nieobecna. A ludzie mimo wszystko zdają sobie z tego sprawę i są na to bardzo wyczuleni. Dlatego bycie autentycznym, bycie w prawdzie, bez naśladownictwa to coś co do ludzi przemawia, przekonuje ich. Ale to nie była nasza strategia, my po prostu byliśmy sobą – dodają.
kh, Vatican News/Stacja7