Nasze projekty

Papież modli się za zmarłego „męczennika ubogich”, ks. Basilicio Bríteza

Papież Franciszek przesłał telegram kondolencyjny do wspólnoty, w której mieszkał ks. Basilicio Brítez. Kapłan ten nazywany jest „męczennikiem ubogich”. Do końca życia posługiwał w slumsach w Buenos Aires, gdzie zaraził się koronawirusem. Zmarł po 3-miesięcznym pobycie w szpitalu.

Franciszek wyraził w telegramie swoje uznanie dla działalności ks. Briteza i zapewnił o swojej modlitwie nie tylko w jego intencji, ale także w intencji wszystkich ubogich, którymi się opiekował.

Ks. Basilicio Brítez urodził się w Villarrica w Paragwaju w 1968 roku. Był synem szewca i gospodyni domowej. Do Argentyny rodzina przyjechała w 1971 r. Jeszcze zanim został kapłanem, dał się poznać jako lider lokalnej społeczności, występował nawet do władz miasta z domagając się godnego życia dla swoich sąsiadów i prosząc władze o założenie sieci elektrycznej, kanalizacyjnej i budowę dróg. Młody Basilicio wstąpił do seminarium duchownego i otrzymał święcenia kapłańskie w 1997 r. Dwa lata później biskup powierzył mu parafię w której – jak piszą jego koledzy księża – pracował tak ofiarnie, że zaczęto nazywać go „męczennikiem ubogich”.

Co ciekawe, ks. Britez był także liderem w sieci „Christ Homes”, kościelnej społeczności budującej ośrodki dla narkomanów, z których pierwszy został otwarty w 2008 roku na wyraźne polecenie ówczesnego kardynała Jorge Mario Bergoglio, dzisiejszego papieża Franciszka.

Reklama

Ks. Basilicio Brítez cierpiał na problemy z nerkami, nadciśnienie i cukrzycę, więc kiedy pandemia COVID-19 w Argentynie zaczęła się nasilać, poradzono mu, aby opuścił biedną dzielnicę. Mieszkał tam i posługiwał, ale nie było tam możliwości przestrzegania ścisłego reżimu kwarantanny ze względu na ciasne pomieszczenia. Ks. Britez odmówił, twierdząc, że nie może porzucić ludzi, których mu powierzono. W czerwcu zaraził się koronawirusem i trafił na trzy miesiące do szpitala. Napisał wtedy wiadomość, w której użył porównania do rozgrywek sportowych.

Postanowiłem zagrać, by być po stronie ludzi, towarzysząc im w tych szczególnych chwilach, a nie w zaciszu własnego domu. Ale cóż, wolą Bożą jest to, że w tej chwili siedzę na ławce rezerwowych.

Historię ks. Briteza śledził uważnie Papież Franciszek. Nagrał film, w którym pozdrawiał wszystkich księży pracujących w najtrudniejszych dzielnicach Buenos Aires, szczególnie tych zakażonych koronawirusem. Ojciec Święty zwrócił się w nagraniu także do ks. Bríteza, który przebywał wtedy w szpitalu i zapewnił go i innych kapłanów o swojej pamięci, a także podziękował im za świadectwo wierności Chrystusowi. Papież wielokrotnie pytał też o stan zdrowia ks. Basilicio. Dzwonił również do kliniki San Camilo, aby porozmawiać z chorym księdzem lub z osobami, które się nim opiekowały, kiedy Britez nie mógł już mówić.

Reklama

Ks. Britez zmarł 29 sierpnia, mając 52 lata. W czasie jego pogrzebu ks. Jose Maria „Pepe” Di Paola, wieloletni referent ruchu księży ze slumsów. Wyznał on, że ojciec Britez był „towarzyszem na naszej drodze pod każdym względem, ponieważ zawsze myślał o drugim”.

Odszedł, zostawił nas i poszedł do domu Bożego. Kiedy patrzymy wstecz i widzimy całą miłość, jaką przekazał i okazywał w swoim życiu tak wielu młodym ludziom, tak wielu biednym ludziom, którym poświęcił całe swoje życie, widzimy historię kogoś, kto był bardzo blisko każdego, zarówno w modlitwie, jak i działaniu. Kogoś, kto był przykładem dla księży, a także dla świeckich. Chociaż zdajemy sobie sprawę, że straciliśmy tutaj kogoś bardzo cennego i trudno jest pomyśleć, kto zajmie jego miejsce w rodzinie „Christ Homes”, nie mamy wątpliwości, że Bachi poda nam swoją rękę z nieba.

os, KAI/Stacja7

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę