Twoja modlitwa mówi o Tobie wszystko
I Ty, i ja – jesteśmy odpowiedzialni za rozwój modlitwy.
Bywa, że modlitwa została w dzieciństwie, a Ty wydoroślałeś. Z pozoru – to dobrze, przecież mamy się stać jak dzieci, by wejść do Królestwa Niebieskiego. W rzeczywistości jest zgoła inaczej. Jeśli chcesz się dobrze posługiwać językiem obcym, nie przyda Ci się poznany w dzieciństwie poziom A1. Gdy lepiej poznasz obcy język, lepiej poznasz świat opisywany w tym języku. By poznać Boga, musisz się nauczyć Jego języka, języka ludzkiego, choć trochę obcego, jakim On, Bóg, zwrócił się do Ciebie.
I Ty, i ja – jesteśmy odpowiedzialni za rozwój modlitwy.
Modlitwa to nie tylko prośba, ale i dziękczynienie. Nie tylko dziękczynienie za wszystko dobre, co się wydarzyło, ale nawet za to, co będzie. Nawet za to, co będzie trudnym doświadczeniem. W ciemno. „Oddal ode mnie ten kielich, ale nie moja, lecz Twoja wola”… Modlitwa to również przepraszanie. Spowiedź, oskarżenie się, to jedna z najtrudniejszych modlitw, która jednak natychmiast daje ulgę przebaczenia.
Mówią: modlitwa to dialog, rozmowa z Panem Bogiem. Na pewno rozmawiasz? Czy może mówisz, a Twoja modlitwa to jednostronny potok słów? Mistrzowie modlitwy często rozpoczynali swoje nowe życie od pustyni, od czasu milczenia. Taka postawa przynosiła wiele owoców: wyciszenie, wsłuchanie się w siebie, we własne emocje, a w końcu w wewnętrzną ciszę, która nareszcie pozwala działać Słowu Boga. Ostatecznie gdy wszelkie inne słowa zamilkną, to Ono da się usłyszeć. Cisza i milczenie też są modlitwą.
Lektura Biblii, Słowa Bożego, Ewangelii to także modlitwa. Jest przecież spełnieniem warunku rozmowy: nie tylko mówię ja, ale mówi też On. Przede wszystkim niech On mówi. Niech mówi do mnie, niech Go poznam. Niech zburzą się we mnie dotychczasowe, często fałszywe, Jego obrazy…
Przeczytaj również
Są różne formy i szkoły modlitwy. Jest ich takie mnóstwo, jak wielu było mistrzów duchowych, którzy zdołali swoją relację z Bogiem opisać i nam przekazać. Ma sens różaniec, który naprawdę nie jest „klepaniem zdrowasiek”. Choć jeśli ktoś chce sprowadzić modlitwę różańcową do tego, nadal będzie ją „klepał”.
Wiele przestrzeni otwiera też każda chwila adoracji Najświętszego Sakramentu. Przeróżne formy kontemplacji czy medytacji. Niestety, łatwo się nimi zachwycić, by po kilku miesiącach porzucić. Ale uwierzcie, są między nami tacy, którzy praktykują tę modlitwę przez całe swoje życie.
„Nieustannie się módlcie” – mówi św. Paweł. Czy to oznacza, że z każdej minuty naszego życia powinna wydobywać się modlitwa? W ten sposób zrodziła się Modlitwa Jezusowa: wpisany w rytm oddechu sposób wypowiadania w myślach aktu strzelistego. Czy człowiek chce, czy nie, po kilku latach praktyki jego myśl sama niesie strzelistą modlitwę: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną.
Innym sposobem nieustannego uświęcania czasu jest Liturgia Godzin, zwana brewiarzem – codzienna porcja psalmów oraz innych tekstów z Pisma Świętego i tradycji chrześcijańskiej, przeznaczona na każdą godzinę dnia. Do odmawiania tej modlitwy zobowiązani są księża i osoby zakonne. Ale zaproszony jesteś i Ty. Przekonasz się, z niemałym zdziwieniem, że psalmy, główna część Liturgii Godzin, choć liczą sobie grubo ponad dwa tysiące lat… mówią o Tobie. Zawierają Twoją modlitwę, znają Cię, najlepiej oddadzą słowami sytuację, w jakiej się znajdujesz.
Słowa św. Pawła „nieustannie się módlcie” oznaczają też coś więcej: zachęcają, by każda chwila mojego i Twojego życia była modlitwą. By modlitwę przemieniać w czyn. By strzec się postawy obłudników. „Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać” – mówi Jezus. To zachęta, by to, czym się modlisz, stawało się Twoim życiem, nie tylko słowami. Pustymi słowami.
Najprostsza modlitwa, wtopiona w nasze chrześcijańskie DNA, rozpoczyna się od słów: Ojcze nasz i prowadzi przede wszystkim do najważniejszego przekonania, że jesteś synem i dzieckiem, a Bóg jest Ojcem, który kocha. Dlatego ta najprawdziwsza modlitwa, wypowiedziana z serca, czasami nie potrzebuje słów, bo po prostu niekiedy trudno je znaleźć. Ale nawet pozbawiona słów rozmowa nie powinna być pozbawiona czasu. Najlepiej: czasu w obfitości. Tak jak w życiu: dla kogo masz czas, tego kochasz.
W końcu, modlitwa potrzebuje wspólnoty. Bo choć masz „wejść do swojej izdebki i tam się modlić”, piękna jest modlitwa wspólnotowa, taka jak Eucharystia. To naprawdę najdoskonalsza z modlitw, zawierająca w sobie i dialog, i ciszę. Otwiera przestrzeń na słuchanie Słowa, ale i na wspólną odpowiedź. A moment rozesłania jest niczym innym jak zadaniem, by modlitwę przemieniać w czyn.
W jakim wieku jesteś? A w jakim wieku jest Twoja modlitwa? Może nie zmieniła się od dzieciństwa, choć zmieniłeś się w każdej dziedzinie życia: inne są Twoje relacje, rozmowy, słownictwo, rozumienie świata, zainteresowania, a wciąż modlisz się tak, jak nauczyli Cię rodzice, gdy byłeś dzieckiem: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Aniele Boży. Jeśli w ogóle modlitwa nie została zapomniana.
Modlitewnik „Weź i się módl” pozwoli pogłębić Twoją modlitwę, pogłębić znajomość języka wiary. Jego kluczem są słowa, które wprost mogą dotyczyć różnych przestrzeni i wielorakich problemów Twojego życia. Dzięki temu lepiej poznasz Boga, jakim jest On naprawdę.
Tekst jest wstępem do modlitewnika „Weź i się módl”