Nasze projekty
Reklama
fot. freepik.com

Przebaczenie. Wyrok w twoich rękach

"Jesteśmy wezwani, by przebaczać nie dlatego, że ktoś na ten akt łaski zasłużył, ale dlatego, że go potrzebuje. Im cięższy grzech, im większa krzywda, tym i potrzeba uwolnienia z kajdan jest bardziej nagląca" - pisze ks. Piotr Kieniewicz.

Pamiętam jak przed laty dyskutowaliśmy na studiach temat przysięgi małżeńskiej w kontekście słów „i że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Prawo kanoniczne jednoznacznie rozstrzyga, że śmierć rozwiązuje węzeł, przynajmniej w tym sensie, że wdowiec/wdowa może ponownie zawrzeć małżeństwo. Z drugiej strony, spotkałem takich, którzy mówili: „przysięgałem za siebie, że będę kochał i że nie opuszczę aż do śmierci, swojej śmierci, nie żony. Póki życia – będę wierny”.

Zrobiło to na mnie spore wrażenie, bo rzeczywiście – przysięga się za siebie, w odniesieniu do własnego życia. Jeśli ktoś tak patrzy na swoje zobowiązanie, a uważam, że ma do tego prawo, to tym samym wyraża przekonanie, że sięga swoją przysięgą poza śmierć swojej żony/męża.

PRZECZYTAJ: Dlaczego po śmierci nie będzie już instytucji małżeństwa?

Reklama

Na studiach mówiono nam, że tylko dwa sakramenty wyciskają znamię – chrzest i bierzmowanie. Pozostałe dotyczą wyłącznie doczesności. Mam jednak wrażenie, że owo przywiązanie do doczesności mimo wszystko wykracza w pewien sposób poza czas, w tym sensie, że konsekwencje sakramentów sięgają w wieczność.

„Skoro miłość nie umiera, to czy i więź miłości nie może sięgać poza grób?”

Sakrament pojednania czyni nas wolnymi od grzechów. Nie wyciska znamienia na duszy, ale ją oczyszcza uzdalniając na nowo do przyjęcia Bożej łaski. Eucharystia umacnia naszą relację z Chrystusem – relację, która w niebie ma dalej trwać i się rozwijać, bo przecież miłość nie umiera. Czy zatem i małżeństwo nie może jakoś sięgać wieczności? Skoro miłość nie umiera, ale trwa i rośnie, to czy i więź miłości nie może jakoś sięgać poza grób?

Z Ewangelii wynika, że w niebie nie będziemy się żenić ani za mąż wychodzić, że będziemy jak aniołowie. W niebie będziemy kochać, bo taka jest natura życia w Bogu. Tak to rozumiem. Miłość łącząca małżonków może zatem jakoś – a może nawet powinna – trwać poza śmierć, w wieczności, choć sama instytucja małżeństwa ustaje.

Reklama

Na kanwie tej refleksji zrodziła się kolejna, dotycząca małżeństw rozbitych, relacji poranionych, zadanych i otrzymanych krzywd, niekiedy nieprzebaczonych. Te rany zadane miłości dotykają w jakiś przedziwny sposób obojga, tak samo zatem duchowa, sakramentalna więź może przynieść obojgu uzdrowienie. Skoro w przypadku małżeństw mieszanych modlitwa strony wierzącej jest modlitwą małżeństwa, to podobna może dotyczyć sytuacji relacji połamanych: przebaczenie ze strony tego, kto został zraniony, może uzdrowić ich oboje. Wierność tego, kto został porzucony, może być drogą ratunku dla obojga. Wiara jednej strony jest – na mocy sakramentu – źródłem życia dla obojga.

CZYTAJ TEŻ: Los dzieci zmarłych bez chrztu. Czy trafiają bezpośrednio do nieba?

„Sankcja, jaką Jezus nakłada na brak przebaczenia jest straszliwa”

Jedna sprawa mi nie dawała spokoju. Rany zadane przez zdradę i porzucane są bardzo głębokie i niekiedy powodują gniew, żal i żądanie sprawiedliwości – to znaczy kary dla winowajcy. Co zatem w takiej sytuacji się dzieje z jednością małżeńską?

Reklama

Przypowieść o nielitościwym dłużniku w dramatycznym obrazie pokazuje zarówno skalę łaski darowania grzechów, jakiej doznajemy od Boga, jak i konsekwencje braku przebaczenia wobec tych, którzy nam wyrządzili krzywdę. Niestety, często nie zdajemy sobie sprawy ani z jednego ani z drugiego. Nie traktujemy rozgrzeszenia otrzymywanego w sakramencie pojednania jako daru niezasłużonej łaski o niewyobrażalnej wartości, choć jednocześnie doświadczone krzywdy przeżywamy jako grzechy wołające o pomstę do nieba. Czasami są takimi w istocie! A jednak… a jednak także wtedy jesteśmy wezwani, by je przebaczyć, właśnie dlatego, że nam darowano nasze grzechy.

Sankcja, jaką Jezus nakłada na brak przebaczenia jest straszliwa: „«Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?» I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” (Mt 18, 32-35). Czyli konsekwencją braku przebaczenia byłoby odebranie łaski darowania win, jakiej dostąpiliśmy we wszystkich spowiedziach. Wszystkie rozgrzeszenia zostałyby anulowane!

ZOBACZ: Sąd ostateczny. Z czego będziemy sądzeni?

Wyobraziłem sobie scenę sądu ostatecznego. Stajemy na nim wszyscy razem, bo w momencie śmierci czas przestaje nas wiązać i znika kolejność spraw. Niezależnie od tego, kto umarł pierwszy, a kto ostatni – przed Panem stajemy razem. Obok siebie stają dobrzy i źli, kaci i ofiary. Obok siebie stają małżonkowie, także ci z rozbitych małżeństw. Wyobraziłem sobie sytuację, w której obok porzuconej żony stoi jej niewierny mąż. I Chrystus pyta ją – niewinną ofiarę, skrzywdzoną i podeptaną – pyta ją o wyrok dla męża, który sprzeniewierzył się obiecanej miłości.

Jej słowo zaważy o zbawieniu. Na mocy duchowej więzi stworzonej przez sakrament małżeństwa, może uratować męża od wiecznego potępienia – jeśli mu przebaczy. I może go potępić, jeśli przebaczenia odmówi, choć wtedy potępi także siebie, gdyż tym wyrokiem podepcze dar miłosierdzia, jaki jej ofiarował Pan.

Myślę, że podobnie jest z innymi sytuacjami, w których mierzą się ze sobą niesprawiedliwość i miłosierdzie. Staje mi przed oczami bł. Jerzy Popiełuszko, który w swoich kazaniach wielokrotnie wzywał, by dobrem zwyciężać zło. Co mówi ks. Jerzy przed tronem Boga o swoich mordercach? Domaga się ich potępienia, czy prosi o darowanie im grzechów? Nie mam wątpliwości, że za św. Szczepanem powtarza: „Panie Jezu, nie poczytaj im tego grzechu”.

ZOBACZ: Do trumny włożono krzyż, biały różaniec i trzy znaczki. Historyczny pogrzeb ks. Jerzego Popiełuszki

Kiedy „zatrzaskujemy przed sobą bramy nieba”?

Jest jeszcze jeden powód, dla którego uważam, że dla chrześcijanina nie ma innej drogi, jak przebaczenie. To jest droga Chrystusa: to prawda, naznaczona niesprawiedliwym cierpieniem, ale też prowadząca do zmartwychwstania i chwały. Oskarżenie domagające się potępienia grzeszników jest drogą Nieprzyjaciela, który dniem i nocą oskarża nas przed Bogiem naszym (por. Ap 12, 10).

Zapłatą za grzech jest śmierć. Piekło jest stanem, na który każdy grzesznik zasłużył; jeśli jesteśmy wyzwoleni z tej śmierci, to dlatego, że zostaliśmy obmyci we Krwi Baranka. Do piekła się trafia w imię sprawiedliwości, której domaga się Nieprzyjaciel. Musimy zatem zdawać sobie sprawę, że za każdym razem, gdy w imię sprawiedliwości domagamy się od Boga potępienia oprawców, stajemy w jednym szeregu z nim, z oskarżającym grzeszników demonem. Tym samym zatrzaskujemy przed sobą bramy nieba, ponieważ kluczem do nich jest miłosierdzie – przyjęte i przekazane dalej.

Zdaję sobie sprawę, że ten obraz jest tylko teologiczną spekulacją, w dodatku mocno uproszczającą rzeczywistość łaski. Nie twierdzę, że tak będzie wyglądał sąd. Nie zamierzam też tą wizją nikogo straszyć. Przeciwnie, chcę zaprosić wszystkich, zwłaszcza niesprawiedliwie porzuconych, zdradzonych i skrzywdzonych, by dotknęli tajemnicy przebaczenia: najpierw oczyszczając własne serca przez sakrament pojednania, potem przez własny dar skierowany ku temu, kto w miłości zawiódł.

Jesteśmy wezwani, by przebaczać nie dlatego, że ktoś na ten akt łaski zasłużył, ale dlatego, że go potrzebuje. Im cięższy grzech, im większa krzywda, tym i potrzeba uwolnienia z kajdan jest bardziej nagląca, tym bardziej, że przebaczając tym, którzy wobec nas zawinili, swoje własne serce uwalniamy, na nowo uzdalniając je do kochania.

Jak to zrobić? Jak przebaczyć?

Po prostu to powiedz.

I powtarzaj „przebaczam”, aż wypełni twoje serce.

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja