Nauka chodzenia
Komentarz do niedzielnej Ewangelii (Łk 2,22-40 [Łk 2,22-32]) autorstwa ks. Piotra Brząkalika.
„Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
«Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
Przeczytaj również
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela».
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim” (Łk 2,22-40).
Dzisiejsze święto miało i ma różne nazwy. Ofiarowanie Pańskie, czasem Spotkanie Pańskie, a dawniej Oczyszczenie Najświętszej Maryi Panny, bo obchodzone 40 dni po Narodzeniu Pana Jezusa. Nasza, polska tradycja dała mu nazwę Matki Boskiej Gromnicznej.
Bardzo pięknie i wymownie brzmi jego nazwa wywiedziona z języka greckiego: Hypa-pante, czyli spotkanie, i Heorte ton Kataroin – oczyszczenie. Jest to więc święto spotkania i oczyszczenia.
To spotkanie i oczyszczenie dzieje się w świątyni. Świątynia była wówczas naturalnym i oczywistym miejscem spotkania z Bogiem: przynieśli Je (…) aby Je przedstawić Panu, no i też oczyszczenia: mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie. I nie sposób nie zapytać teraz, czy dla nas, nasza świątynia jest równie naturalnym i oczywistym miejscem spotkania z Bogiem, naszego oczyszczenia? Jeśli nie, znaczyłoby to, że pozbawiamy nasze świątynie, obieramy im ich świątynność, i zamieniamy je na hale zborne religijnych mitingów.
Gdyby skorzystać tylko z najbardziej banalnej definicji świątyni, to jest ona miejscem niezależnej od nas obecności Boga, a ta obecność uświęca to miejsce, co daje możliwość spotkania się z Bogiem. A jeśli tak, to czy sposób, styl naszej, także kapłańskiej obecności w naszych kościołach świadczy o tym, że są to dla nas miejsca Jego obecności i spotkania z Nim?
No i oczyszczenie. Jeśli świątynia jest miejscem obecności Boga i spotkania z Nim, to musi też być miejscem oczyszczenia. Nikt nie jest na tyle czysty, by nie potrzebował oczyszczenia. To jest oczywiste, ale tylko tak poza sobą, zewnętrznie, czyli wszyscy inni pewno potrzebują oczyszczenia, ja niekoniecznie.
Jeśli przestajemy potrzebować własnego oczyszczenia, a świątynia przestaje być po temu potrzebna, to nie będzie też miejscem spotkania z Bogiem, ani nawet świadomości Jego w niej obecności.
Na progu świątyni jerozolimskiej spotkały się trzy pokolenia: podeszłego już wieku Symeon i prorokini Anna, młodzi małżonkowie św. Józef i Maryja oraz Dziecię Jezus. Najmłodszego, jeszcze niemowlęcego, w przestrzeń świątyni wprowadza pokolenie rodziców i dziadków. I znów nie sposób nie zapytać, kiedy i kto wprowadza dziś najmłodszych w przestrzeń świątyni, rodzice, dziadkowie? Czy może dopiero katecheci w latach przedszkolno-szkolnych?
Z wprowadzaniem w przestrzeń świątyni jest trochę tak, jak z nauką chodzenia, nie można odkładać go na później, i najlepiej robią to najbliżsi.