Prezentowy „savoir-vivre”. Jak się zachować, gdy dostajemy nietrafiony prezent?
W czasie, kiedy czeka nas wiele okazji do obdarowania i przyjęcia prezentów powracają pytania o to, jaki prezent będzie najlepszy oraz jak się zachować, gdy dostajemy coś, co zupełnie nas nie cieszy. Na te i inne pytania odpowiada Anna Ostatek, terapeuta małżeński i doradca życia rodzinnego.
Przed nami czas dawania prezentów. Czy istnieje jakiś prezent uniwersalny, który można dać każdemu i będzie on dobrze odebrany?
Nie sądzę, by była taka rzecz. Muszę przyznać, że mnie myśl o świętach i związanych z nimi prezentach bardzo stresuje. Trudno mi jest wymyślić prezenty dla bliskich. Nie potrafię się w tym odnaleźć. Marzę o świętach, kiedy nie będziemy sobie dawać takich kupowanych, fizycznych prezentów, ale spędzimy razem czas. Będziemy robić to, co lubimy, każdy będzie mógł powiedzieć, co to będzie i przeżyjemy ten czas świąt wspólnie, w rodzinnym gronie, obdarowując się w jakiś sposób tym, że jesteśmy razem w tym, co dla nas jest ważne i co nas cieszy.
Ciekawy pomysł, choć brzmi kontrowersyjnie. Raczej nastawiamy się, że trzeba coś komuś dać, że wypada jednak dać jakiś prezent.
Słowo “trzeba” jest tutaj bardzo adekwatne. Narzucamy sobie realizowanie jakichś oczekiwań. Dajemy nierzadko bez przemyślenia cokolwiek, bo “trzeba” i “wypada”. Tymczasem nie każdy zawsze oczekuje prezentu, a nawet nie każdy lubi dostawać prezenty.
Można nie lubić prezentów?
Przeczytaj również
Może nie tyle nie lubić, co nie cieszyć się nimi tak, jakby tego oczekiwano. Są osoby, dla których to nie prezenty są wyrazem miłości i troski, osoby, którym większą radość sprawiłby wspólnie spędzony czas albo chociażby docenienie ich, afirmacja tego, kim są, co robią. Oczywiście nawiązuję tutaj do 5 języków miłości. Każdy z nas mówi i rozumie ten język trochę inaczej. I owszem, są osoby, dla których to właśnie drobne nawet upominki, prezenty, będą najczytelniejszym wyrazem miłości.
Ale nie wszyscy tak mają i warto o tym wiedzieć, rozumieć to, bo dzięki temu możemy wyrażać sobie miłość nawzajem tak, jak tego potrzebuje druga osoba, a nie jak ja uważam za słuszne. W naszej rodzinie swego czasu też sprawdzaliśmy, jaki język miłości jest nam najbliższy. Ja, mój mąż i dwójka naszych starszych dzieci. To, co nam podpowiedział test, pokryło się z naszymi przewidywaniami. Dla córki ważne rzeczywiście okazały się prezenty i afirmacje, ale dla syna – wspólny, wartościowy czas.
Dla mnie rozpoznanie języka miłości u bliskich jest bardzo ważnym wyznacznikiem. Spędzony razem czas, dobre słowo, też mogą być przecież pięknym prezentem. Nie musi to być coś fizycznego, namacalnego. Tym bardziej, że nieraz dostajemy coś, co zupełnie do nas nie pasuje, nie przyda nam się. Wtedy dostawanie prezentów może być postrzegane nawet nie jako zbędne, ale nawet stresujące – i źle się kojarzyć.
Jak się zachować w takiej sytuacji?
Warto wtedy spojrzeć nie na przedmiot, a na podmiot, czyli nie na prezent, a na osobę. Osobę, która naprawdę chciała nam sprawić przyjemność, być może poświęciła czas na szukanie tego prezentu. Może to jest coś, co tej osobie się tak bardzo spodobało, że chciała podzielić się tym szczęściem ze mną. Kiedy patrzymy na człowieka, nie na rzecz, łatwiej jest być wdzięcznym. Nawet gdy jest to rzecz, która nie jest w naszym guście, której nie użyjemy.
POLECAMY: Podwójne wychylenie. Najnowsza książka o. Adama Szustaka!
Jest jakiś sprawdzony sposób, by odkryć, co będzie najlepszym prezentem dla danej osoby?
Jest na to kilka sposobów. Można wprost zapytać, co ktoś chce dostać. Dzieci mogą napisać lub narysować list do św. Mikołaja, w którym mówią, co chcą dostać. Przede wszystkim jednak ważna jest obecność. Kiedy naprawdę jesteśmy blisko, znamy się, lubimy, to siłą rzeczy wiemy o sobie więcej, wiemy, jakie prezenty by nas ucieszyły.
Właściwie można powiedzieć, że prezent jest w jakiś sposób papierkiem lakmusowym relacji. Pokazuje, jak dobrze się znamy, na ile słyszymy się nawzajem w naszych rozmowach. Czy dajemy coś tylko po to, żeby dać, bo tak powinno się zrobić, czy prezent jest wyrazem naszej autentycznej zażyłości.
Brzmi jak przepis na znalezienie prezentu idealnego.
Mnie rozczulają prezenty osobiste, takie, przez które widzę, że ktoś naprawdę pomyślał o mnie, że ktoś mnie zna, wie, co lubię i przez ten prezent chce pokazać znaczenie naszej relacji. Słyszałam kiedyś przepiękną historię z takim prezentem. Pewien chłopak przygotował dla swojej narzeczonej płytę, na której były nagrane piosenki ważne dla nich obojga, piosenki związane z ich relacją. Nazwał tę płytę “Nasza historia”. Przepiękny, osobisty prezent, właściwie nie wymagający dużego nakładu kosztów, tylko czasu, poświęcenia uwagi.
Takie prezenty, przez które widzę, że ktoś chwilę o mnie pomyślał, co ja lubię, jak żyję, jaka jestem – mają niezwykłą wartość. A gdy jest to kolejna piżama, skarpetki, szalik – rzecz, której ja zupełnie nie potrzebuję, to jest mi trudno się z tego cieszyć. Choć tu muszę dodać, że kiedy słyszę jak ktoś bardzo długo się naszukał tej właśnie piżamy, że pytał, czy w razie czego można ją wymienić, że był w kilku różnych sklepach – to ta opowieść jest dla mnie prezentem. Bo wiem, że ktoś naprawdę poświęcił swój czas dla mnie.
SPRAWDŹ TEŻ: Prezenty świąteczne – jak nie oszaleć? 7 pomysłów, które mogły nie przyjść Ci do głowy
A co zrobić, jeśli naprawdę nie lubi się dostawać prezentów? Po czym to poznać?
Najlepiej zwrócić uwagę na uczucia, jakie nam towarzyszą. Jak się czujemy, gdy zbliżają się nasze urodziny, święta? Jakie emocje wywołuje we mnie perspektywa dostania prezentów? Czy to jest poddenerwowanie, stres, może nawet strach? To będzie komunikat, że nie ma w nas takiego pozytywnego napięcia, tylko negatywne.
I nie chodzi tutaj do końca o prezent sam w sobie, a o oczekiwania. Bo za oczekiwaniami idą często rozczarowania. Nierzadko doświadczamy takiego zderzenia moich osobistych oczekiwań na świętowanie tego wyjątkowego dnia z założeniami moich bliskich.
Jak temu zaradzić?
Czasem wystarczy powiedzieć wprost, co mi sprawi radość, żeby nie być rozczarowanym. Można robić wspomniane wcześniej listy życzeń, uzupełniać je nawet w ciągu roku, mieć je udostępnione na stałe, wracać do tych notatek. Nie ma wtedy może tego elementu tajemnicy, zaskoczenia – ale też nie ma rozczarowań.
Do tego – rozmowa, szczera ciekawość, co dana osoba lubi, co przeżywa, co jest dla niej ważne, czego potrzebuje. Potrzeby są tutaj kluczowe. Myślę, że dobry prezent to taki, który odpowiada na potrzeby danej osoby. Który pokazuje, że widzimy i słyszymy, co jest dla tej osoby istotne, pokazuje, że jej potrzeby są zauważone i że chcemy na nie odpowiedzieć, bo nam na tym szczerze zależy.
Anna Ostatek – terapeuta małżeński, doradca życia rodzinnego i specjalistka ds. płodności, instruktor Modelu Creighton. Jej pasją są rozmowy z parami i pokazywanie, jak wielką wartość ma dbanie o więź, która ich łączy. Na co dzień żona, mama i prezes Fundacji „Kochać lepiej”.