Nasze projekty

Wyżebrana prawda. Sprawa abp. Dzięgi

Wspólnota Kościoła ma prawo wiedzieć, nawet jeśli decyzje są trudne i bolesne. Próby zamilczania zaniedbań wywołują jeszcze większe zgorszenie.

Reklama

W sobotę Watykan poinformował, że z funkcji metropolity szczecińsko-kamieńskiego zrezygnował abp Andrzej Dzięga. Hierarcha odchodzi na cztery lata przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Rezygnacja ta zbiegła się w czasie z 5. rocznicą spotkania przewodniczących episkopatów z papieżem Franciszkiem, które odbyło się w lutym 2019 roku w Rzymie i w całości poświęcone było kwestiom wykorzystywania seksualnego małoletnich w Kościele. Wiele na tamtym spotkaniu mówiono o przejrzystości procedur, o odpowiedzialności i transparentności. Wiele mówiono o tym, że Kościół zrywa z kulturą milczenia. Namacalnym efektem tamtego spotkania był najpierw list apostolski Franciszka “Vos estis lux mundi” (VELM), którym papież ustanowił procedury dochodzeń w odniesieniu do biskupów, którzy tuszowali przypadki pedofilii, potem zaś instrukcja “O poufności procedur prawnych”, która uchyliła tajemnicę papieską w tych właśnie sprawach.

CZYTAJ>> Nuncjatura przyznaje: rezygnacja abp. Dzięgi następstwem dochodzenia

Początkowo wydawało się, że w Kościele nastąpiło w tych sprawach przebudzenie, i że osoby odpowiedzialne za zaniedbania poniosą konsekwencje. Zwłaszcza, że VELM miał (i wciąż ma, bo nowa wersja dokumentu obowiązuje od 1 kwietnia 2023) działanie wsteczne – za zaniedbania w czasie pełnienia urzędu można ukarać też hierarchę, który już przeszedł na emeryturę. Pojawiła się długo oczekiwana nadzieja. 

Reklama

Od tamtego czasu w odniesieniu do kilku polskich biskupów przeprowadzono takie dochodzenia. W części z nich poinformowano opinię publiczną o decyzjach. W przypadku rezygnacji abpa Dzięgi informacji takiej nie było. A przecież powszechnie wiadomo było, że także i w odniesieniu do jego osoby dochodzenia (co najmniej dwa) prowadzono. Ale komunikat nuncjatury był lakoniczny, suchy. Sam arcybiskup poinformował zaś, że odchodzi ze względu na stan zdrowia. 

Znów potrzebny był nacisk oddolny – tym razem wsparty przez kilku biskupów pomocniczych, którzy uznali, że nie mogą milczeć. Szkoda, że na odwagę zdobyło się tylko czterech z ponad 90, ale… Znów potrzebne były nieoficjalne rozmowy innych hierarchów z nuncjuszem, że trzeba powiedzieć dlaczego arcybiskup rezygnuje. I nuncjatura się zreflektowała. Przyznała w nocie wyjaśniającej, że rezygnacja ma związek z dochodzeniami, o których mowa w VELM. Pozostaje oczywiście pewien niedosyt, bo wciąż nie wiadomo czy rezygnacja jest jedyną karą, którą abp. Dzięga poniósł za zaniedbania. Czy też dołożono mu, tak jak to było w innych przypadkach, jakieś inne sankcje oraz obowiązek wpłaty na rzecz Fundacji Świętego Józefa.

Napisałem “znów”, bo to nie pierwszy raz. Przy okazji spraw bp. Edwarda Janiaka, abp. Sławoja L. Głodzia, czy bp. Jana Tyrawy było to samo. Dopiero nacisk zewnętrzny spowodował, że nuncjatura wydała komunikaty wyjaśniające. Podobny schemat – odejścia niejako naturalnego – przerabialiśmy też w odniesieniu do bp. Zbigniewa Kiernikowskiego. Sam pisał, że odchodzi, bo osiągnął wiek emerytalny, ale metropolita lubelski poczuł się wtedy zobowiązany do tego, by ogłosić iż prowadził w odniesieniu do jego osoby dochodzenie. Po co wracać do tych samych schematów? Doprawdy nie wiem. Wygląda to niestety tak, że nikt z tamtych spraw nie wyciągnął żadnych wniosków na przyszłość. Źle to świadczy o watykańskich urzędnikach, nuncjaturze, wiedzących lecz milczących biskupach. Ciągłe tkwienie w tych samych schematach myślowych. Ciągły strach przed odważnym działaniem.

Reklama

Inna rzecz, że w przypadku kilku innych biskupów – np. Stefana Cichego czy Henryka Tomasika – których zaniedbania też były publicznie opisywane, nikt żadnego komunikatu o zakończeniu dochodzeń nie opublikował. O tym, że się skończyły poinformowano tylko pokrzywdzonych i zgłaszających zaniedbania. Ale nie powiedziano im słowa o ewentualnych sankcjach nałożonych na hierarchów.

Tak być nie powinno. Wspólnota Kościoła ma prawo wiedzieć, nawet jeśli decyzje są trudne i bolesne. Próby ich zamilczenia, czy łagodnego podejścia do winnych zaniedbań wywołują jeszcze większe zgorszenie. Na nic zdają się wysiłki ludzi pracujących z pokrzywdzonymi, delegatów do spraw ochrony dzieci i młodzieży, całej rzeszy ludzi, którzy robią co mogą, by Kościół był miejscem bezpiecznym, by odzyskał wiarygodność. Takie działania niszczą wieloletnią często pracę tych właśnie ludzi. To policzek dla nich i mocny cios dla pokrzywdzonych, którzy czekają na sprawiedliwość.

ZOBACZ>> Trzech biskupów zabiera głos. Chodzi o sobotni komunikat nuncjatury

Reklama

W walce z wykorzystywaniem seksualnym w Kościele, z zaniedbaniami, których dopuszczało się wielu przełożonych potrzebny jest radykalizm. Jawne, czytelne i transparentne działania. Innego wyjścia nie ma.

Pięć lat temu, podczas wspominanego na początku watykańskiego szczytu na temat pedofilii, meksykańska dziennikarka Valentina Alazraki mówiła do jego uczestników: “Księża Biskupi, zadajcie sobie, proszę, pytanie. Czy tak samo jak my jesteście przeciwko krzywdzicielom i ukrywaniu ich przestępstw? My wybraliśmy, po której stronie chcemy stać. Wy też naprawdę to zrobiliście, czy też są to tylko słowa? Jeśli jesteście przeciwko tym, którzy dopuszczają się wykorzystania lub ukrywają je, to my jesteśmy z wami po tej samej stronie. W tej sytuacji możemy być sojusznikami, a nie wrogami. Pomożemy wam znaleźć zgniłe jabłka i pokonać opór, aby oddzielić je od zdrowych. Ale jeżeli nie zdecydujecie się w sposób radykalny stanąć po stronie dzieci, matek, rodzin, społeczeństwa obywatelskiego – to możecie się nas słusznie obawiać, ponieważ my, dziennikarze, którzy chcemy wspólnego dobra, będziemy wtedy waszymi najgorszymi wrogami”.

Te słowa nie straciły swej aktualności. Albo autentyczne stanięcie po stronie prawdy albo wojna. 

W grudniu 2020 r. po kolejnej skandalicznej wypowiedzi o. Tadeusza Rydzyka, który z ukaranych hierarchów usiłował robić męczenników, zadałem biskupom na łamach “Rzeczpospolitej” pytanie: “Kiedy naprawdę jesteście szczerzy? Czy wtedy, gdy mówicie, że pedofilia jest złem, czy wtedy, gdy nie reagujecie na bagatelizujące problem słowa dyrektora katolickiej ponoć rozgłośni”. Tekst kończyłem apelem: “Czas najwyższy powiedzieć >dość< i pokazać, jaka jest autentyczna droga, którą wybraliście. Bo wkrótce za was >kamienie wołać będą<”. Ten apel także nie stracił aktualności.

Za dwa tygodnie w Warszawie odbędzie się posiedzenie Konferencji Episkopatu Polski. Biskupi mają m.in. wybrać nowe prezydium KEP. Będzie nuncjusz. To doskonały moment na to, by wszystkie te sprawy przemyśleć na nowo. I pójść w końcu drogą autentycznej prawdy.


OPINIE STACJI7 to wartościowe komentarze do aktualnych wydarzeń, przygotowane przez grono doświadczonych publicystów.
W stałym dwutygodniowym rytmie piszą dla nas:

w poniedziałki – Tomasz Krzyżak,
we wtorki – Agata Puścikowska,
w środy – Marcin Makowski,
w czwartki – Konstanty Pilawa,
w piątki – Aneta Liberacka.

Zapraszamy!


Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę