„Choć mi tak niebo ty złocisz i morze, Smutno mi Boże!” Poruszający wiersz Juliusza Słowackiego
Juliusz Słowacki to wybitny polski poeta, który w swojej twórczości podejmował istotne problemy związane z walką narodowowyzwoleńczą czy z przeszłością narodu, często odwołując się także do wiary. Poznaj poruszający wiersz stanowiący rozmowę poety z Bogiem.
Juliusz Słowacki to wybitny polski poeta, przedstawiciel romantyzmu. Obok Adama Mickiewicza i Zygmunta Krasińskiego określany jako jeden z Wieszczów Narodowych.
Poeta w swojej twórczości, zgodnie z ówcześnie panującą sytuacją narodu polskiego, podejmował istotne problemy związane z walką narodowowyzwoleńczą czy z przeszłością narodu, często odwołując się także do wiary. Czego efektem jest uznawanie go za jednego z największych mistyków polskiej poezji.
„Hymn o zachodzie słońca na morzu” jest jednym z najbardziej znanych polskich wierszy. Stanowi on rozmowę poety z Bogiem. Juliusz Słowacki wykorzystał nim elementy nieskończoności wszechświata oraz pochwałę Boga.
Warto zwrócić uwagę na jego biograficzny charakter, opowiadający o tęsknocie przebywającego na emigracji Słowackiego. Poeta podkreślając uniwersalne problemy, takie jak samotność, melancholia, odwieczny porządek świata, czy nieuchronne przemijanie niejako skarży się Panu Bogu.
Hymn o zachodzie słońca na morzu [Smutno mi Boże…]
Juliusz Słowacki
Smutno mi, Boże! – Dla mnie na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą;
Przede mną gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazdę ognistą…
Choć mi tak niebo ty złocisz i morze,
Smutno mi Boże!
Przeczytaj również
Jak puste kłosy, z podniesioną głową,
Stoję rozkoszy próżen i dosytu…
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu:
Ale przed tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi Boże!
Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski…
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi Boże!
Dzisiaj, na wielkim morzu obłąkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,
Widziałem lotne w powietrzu bociany
Długim szeregiem.
Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,
Smutno mi Boże!
Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę,
Smutno mi Boże!
Ty będziesz widział moje białe kości
W straż nie oddane kolumnowym czołom:
Alem jest jako człowiek, co zazdrości
Mogił, popiołom…
Więc że mieć będę niespokojne łoże,
Smutno mi Boże!
Kazano w kraju niewinnej dziecinie
Modlić się za mnie co dzień… a ja przecie
Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,
Płynąc po świecie…
Więc że modlitwa dziecka nic nie może,
Smutno mi Boże!
Na tęczę blasków, którą tak ogromnie
Anieli Twoi w niebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie
Patrzący – marli.
Nim się przed moją nicością ukorzę,
Smutno mi Boże!
źródło: polska-poezja.pl, wikipedia.org, poezja.org/Stacja7