Zadanie na Adwent: Nauczyć się cierpliwości! 5 rad ks. Pawlukiewicza
Czekanie daje życie. Dlatego Kościół mówi: „Czekajcie na przyjście Zbawiciela. To was ożywi. To uczyni was jeszcze piękniejszymi”. A żeby dobrze przeżyć ten czas czekania, powinniśmy zapoznawać się ze Słowem Bożym. W Adwencie jesteśmy szczególnie wezwani do jego czytania, to ono ożywia serce.
„Jedno z najtrudniejszych słów świata to dla wielu ludzi – czekać. Dzisiaj ludzie nie potrafią już czekać. Wszystko chcą dostać już, teraz, zaraz.” Tymczasem to właśnie postawa cierpliwości prowadzi nas do prawdziwej Miłości. Jak się jej nauczyć? Oto 5 rad od ks. Pawlukiewicza.
Po pierwsze – zatrzymaj się
Każdy statek musi być wyposażony w stery, które umożliwiają mu trzymanie się obranego kursu. My w naszym życiu też potrzebujemy steru, żebyśmy mogli dopłynąć do Bożej krainy szczęścia. W tej żegludze Kościół nie zostawia nas samych. Na każdy odcinek czasu daje nam taki ster – modlitwę. Ponieważ jednak zbyt często z niego nie korzystamy, co rusz wpływamy na mielizny.
Sterem każdego dnia jest modlitwa poranna i wieczorna. Sterem każdego tygodnia jest msza święta. Oczywiście taka, którą naprawdę przeżyliśmy, w której uczestniczymy ciałem i duszą. Sterem każdego miesiąca dla wielu ludzi jest spowiedź. Sterem dłuższego okresu, półrocza, są czas Adwentu i czas Wielkiego Postu oraz towarzyszące im rekolekcje.
Wtedy, kiedy jest najlepiej, najłatwiej się zgubić. Właśnie dlatego okresy w życiu pełne sukcesów, kiedy wszystko idzie mi super – zaliczam egzaminy, promotor mnie pochwalił, z rodzicami się świetnie dogaduję, chłopak mnie kocha, mam wspaniałego męża, żonę – wymagają od nas wzmożonej czujności. Wtedy najłatwiej jest się zgubić. A po czym poznać, że zjeżdżamy na złą drogę? Krajobraz przestaje nam się zgadzać. Co to za domy, co to za drzewa, co to za las? Trzeba się zatrzymać. Właśnie po to mamy w ciągu roku Adwent i Wielki Post – żeby się zatrzymać, zjechać na bok i sprawdzić na mapie, gdzie jesteśmy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ>>> Zanim zaskoczy cię Adwent
Przeczytaj również
Po drugie – sprawdź, w jakim miejscu jesteś
Proszę państwa, wielu z nas wjechało nie w ten krajobraz, który obiecuje Biblia, i nie w ten, którego oczekiwaliśmy. Rozglądamy się dookoła, patrzymy na swoją rodzinę i myślimy: „No, inaczej to miało wyglądać. Coś jest nie tak”. Wtedy trzeba wziąć Biblię, wykorzystać adwentowe czy wielkopostne rekolekcje i sprawdzić, gdzie jesteśmy, a potem pomyśleć, jak stąd trafić na właściwą drogę.
Jak to zrobić? Bierzemy Pismo Święte, czytamy historię Dawida, historię Abrahama, czytamy historię Pawła i zastanawiamy się, gdzie się znajduje ta strzałka „tu jesteś”. Czasami to jest niesamowicie zaskakujące, gdy odkrywamy, że jesteśmy w zupełnie innym miejscu, niż nam się zdawało. Jesteśmy tu, gdzie Kain, a myśleliśmy, że jesteśmy tu, gdzie Matka Boża. Biblia powie nam: „Bracie, wpadłeś w historię Kaina i Abla, bo zacząłeś zazdrościć swojemu bratu czy swojej koleżance ze studiów i w swoim sercu już ich zabiłeś”.
Po trzecie – nie bój się wycofać i spróbować jeszcze raz
To naprawdę trudny moment, kiedy ktoś nam mówi, że musimy się cofnąć. Wolimy iść do przodu. Jeśli jednak nie schowamy swojej dumy do kieszeni i nie posłuchamy głosu mądrzejszych od siebie, głosu Pana Boga, wylądujemy na manowcach.
Czasami wydaje nam się, że idąc za głosem sumienia, kręcimy się w kółko, że cała religia to kręcenie się w kółko. Co roku przecież w ramach roku liturgicznego powtarzają się te same wydarzenia – Adwent, Boże Narodzenie, Trzech Króli, potem Wielki Post, Triduum, Wielkanoc, Boże Ciało, Wszystkich Świętych i znów Adwent. I pewnie tak jest, ale kręcąc się w kółko, idziemy do góry, jak po spiralnych schodach.
My za szybko chcemy dojść od razu do prawdy, a tymczasem do niej dochodzi się tak, jak się obiera jabłko – z każdym ruchem noża jesteśmy coraz bliżej zobaczenia, co się kryje pod skórką tego owocu. Można byłoby wbić nóż od razu do samego środka, w ten sposób nie zrozumiemy całego procesu, który do zrozumienia tej prawdy prowadzi. Właśnie dlatego Pismo Święte czytamy na okrągło – żeby zrozumieć. Bo tego nie da się zrobić na szybko.
Nasz rozum chce, żebyśmy myśleli pojęciami, dla niego to jest prostsze, łatwiej można sobie pewne sprawy poukładać na odpowiednich półkach w głowie. Bierzemy jakieś pojęcie i od razu na podstawie skojarzeń i wspomnień umiejscawiamy je na konkretnej półeczce. Serce działa zupełnie inaczej – intuicyjnie, a rozum dorabia potem do tego ideologię. Jeśli kogoś spotykacie, to ta osoba od razu albo się wam podoba, albo nie podoba. Dopiero potem rozum rozpoczyna żmudne argumentowanie, dlaczego tak jest. Chrystus chce, żebyśmy doprowadzili do przemiany tego naszego intuicyjnego poznania w głębi serca. Dlatego w kościele wciąż powtarzane są te same treści i dlatego po tych kręconych schodach chrześcijaństwa chodzimy.
SPRAWDŹ>>> Wieniec adwentowy. Co powinno się w nim znaleźć?
Po czwarte – pozwól sobie nie rozumieć
Cały czas przeczuwamy, że są w naszym życiu jakieś wątki, których nie rozumiemy. Chrystus mówi: „Czekaj. Zrozumiesz ten wątek. Te kartki zostaną dolepione do twojej książki, ale na razie próbuj tę historię jeszcze odkrywać. Próbuj dedukować, jaka ona jest”. Jesteśmy jednak zbyt niecierpliwi. Jedno z najtrudniejszych słów świata to dla wielu ludzi – czekać. Dzisiaj ludzie nie potrafią już czekać. Wszystko chcą dostać już, teraz, zaraz. Nawet dzieci jak najszybciej chcą być dorosłe.
Dzisiaj ludzie nie potrafią czekać. Gdy mają szesnaście lat, już są dorośli, już wszystko potrafią, już wszystko wiedzą. „Małżeństwo? No, mieszka się razem, śpi się razem, je się, chodzi się, zarabia się – proste”. Wszyscy, którzy są po ślubie kilkanaście, czy nawet tylko kilka lat, wiedzą, że to nie jest takie proste.
Czekanie daje życie. Dlatego Kościół mówi: „Czekajcie na przyjście Zbawiciela. To was ożywi. To uczyni was jeszcze piękniejszymi”. A żeby dobrze przeżyć ten czas czekania, powinniśmy zapoznawać się ze Słowem Bożym. W Adwencie jesteśmy szczególnie wezwani do jego czytania, to ono ożywia serce.
Po piąte – bądź aktywny, czyli… słuchaj!
Tymczasem miłość to czekanie, ale czekanie aktywne. Proszę popatrzeć, jak na Dworcu Centralnym ludzie czekają, jacy są przy tym skoncentrowani, jacy pełni energii. Czekanie czyni nas młodymi. Czekanie daje życie. Dlatego Kościół mówi: „Czekajcie na przyjście Zbawiciela. To was ożywi. To uczyni was jeszcze piękniejszymi”. A żeby dobrze przeżyć ten czas czekania, powinniśmy zapoznawać się ze Słowem Bożym. W Adwencie jesteśmy szczególnie wezwani do jego czytania, to ono ożywia serce.
Jednym z najważniejszych fragmentów Ewangelii jest następujący: „Słuchaj Izraelu (…). Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem…” (zob. Mk 12, 29–30). Otóż proszę zwrócić uwagę, że to „słuchaj” można dwojako zinterpretować: nie tylko jako „słuchaj mi tu”, ale też „jeśli będziesz słuchał, będziesz miłował”. Jeśli będziesz słuchał słowa Bożego, zaczniesz miłować. Prawda jest taka, że na tyle zrozumiesz Biblię, na ile nauczysz się kochać.
Fragment pochodzi z książki „Włącz światło! Nie daj się ciemności” ks. Piotra Pawlukiewicza. Śródtytuły zostały nadane przez redakcję.
„Włącz światło! Nie daj się ciemności”
Ks. Piotr Pawlukiewicz
Jasność czy ciemność – Ty wybierasz
Chyba każdy z nas miał kiedyś taką chwilę zwątpienia, w której wydawało mu się, że gorzej już być nie może. Taką, w której wszystko widział w czarnych barwach. Taką, w której czekał, aż to wszystko się skończy. Czy jednak po niej, w tym tunelu zwątpienia nie rozbłysło światło? A może dopiero przyjdzie na to pora?
Ksiądz Piotr Pawlukiewicz mówił tak, że jego słowa rozjaśniały mroki duszy. Zawsze trafiał w sedno problemu i tłumaczył w prosty sposób nawet najbardziej zawiłe sprawy, z jakimi się borykamy. Nie bał się poruszać trudnych tematów i zawsze wskazywał na Tego, który jest Światłem. Teraz, w nigdy wcześniej nie publikowanych konferencjach, mówi o oczekiwaniu i walce z ciemnością, która za wszelką cenę próbuje zwyciężyć w naszym życiu jasność. To, czy jej się uda zależy tylko od tego, czy jej na to pozwolimy.