Nasze projekty
Fot. EAST NEWS/AFP

Ciebie Boga wysławiamy. Za Jana Pawła II

Jesteśmy w stanie odtworzyć każdą godzinę z tego dnia. Dzieje się tak dlatego, że dla nas Polaków był to jeden z najważniejszych i najbardziej poruszających dni w naszym życiu.

Reklama

Każdy z nas jest w stanie przypomnieć sobie bardzo dokładnie ten dzień. 2 kwietnia 2005 r. 

Zapewne, jeśli tylko przez chwilę pomyślimy, zastanowimy się, jesteśmy w stanie odtworzyć każdą godzinę z tego dnia. Dzieje się tak dlatego, że dla nas Polaków był to jeden z najważniejszych i najbardziej poruszających dni w naszym życiu.

CZYTAJ>>> „Nawróciłam się, kiedy umierał Jan Paweł II”

Reklama

Odszedł nasz Ojciec, nasz Wielki Polak, nasza Duma, nasz Autorytet, Mistrz, po prostu Nasz – Jan Paweł II. Ludzie, którzy mieli szczęście żyć w pokoleniu Jana Pawła II, nigdy nie zapomną tego tembru głosu, nigdy nie zapomną tej przepięknej polskiej, rzadko już spotykanej dykcji, nie zapomną tego ukochanego uśmiechu, który niezmiennie kiedy oglądamy zdjęcia wywołuje uśmiech na naszych twarzach. Wraca nam uśmiech i jednocześnie wzruszenie, za każdym razem kiedy tylko przypomnimy sobie tę dobrą, pełną spokoju twarz, która towarzyszyła nam w różnych momentach naszego życia przez 27 lat.

FOT. Archiwum Ojców Cystersów

Tamtego dnia wracałam z dziećmi z Panamy. W samolocie linii Alitalia, było bardzo mało osób, rozmawiałam z Panią stewardesą o niezwykłych światowych rekolekcjach, które właśnie się dzieją, ponieważ odchodzi nasz Ojciec. Rozmawiałyśmy o tym, jak bardzo naród Włoski podobnie jak Polacy kocha Ojca Świętego i jak ciężki czas wszyscy przeżywamy. W pewnym momencie tak po prostu, w samolocie zaczęliśmy się modlić, każdy w swoim języku. Dziś już nawet nie wiem kto zaczął i jak to się stało.

Reklama

ZOBACZ>>> Anegdoty z życia św. Jana Pawła II

Mieliśmy nadzieję, że jak dolecimy nie zastanie nas ta najgorsza wiadomość. Po wylądowaniu okazało się, że Papież żyje a cały świat czuwa i modli się. 

Przyszedł wieczór. Cały dzień upłynął w bardzo podniosłej atmosferze. Dzieci były jakieś wyjątkowo spokojne i ciche, wszędzie czuło się atmosferę czegoś ważnego, wielkiego, jakby nie z tego świata. Wielka cisza. Po godzinie 21 na ekranie programu pierwszego Telewizji Polskiej pojawił się ks. Andrzej Majewski i powiedział, że właśnie dotarła z Watykanu informacja o śmierci Jana Pawła II. Dowiedzieliśmy się, że nasz Jan Paweł II „powrócił do domu Ojca”. Niewypowiedziany żal, smutek i pustka. Ciężko było być w domu. Uderzała nas ta ogromna samotność i nie pozwalała zostać w domu… Nikt nie wiedział co zrobić… Ja też nie wiedziałam. Mąż był za granicą… W jednej minucie wpadłam na pomysł, że pojadę z dziećmi do kościoła. Mieszkaliśmy pod Krakowem, blisko Niegowici, małej wioski – pierwszej parafii Papieża. Dzieci jeszcze nie spały. Pojechaliśmy więc tam z myślą, że jeśli nawet kościół będzie już zamknięty, to chociaż przed drzwiami klękniemy.

Reklama

CZYTAJ>>> „Tej chwili nie zapomnimy do końca życia”. Świadectwa cudów za wstawiennictwem św. Jana Pawła II

Gdy dojeżdżaliśmy, było już widać setki światełek. Nie dało się wjechać do wioski. Okazało się, że wokół kościoła w tej małej Niegowici zebrały się już tłumy. Wszyscy tak jak ja, nie mogli być w domu. Każdy chciał iść do kościoła, podziękować za Jego życie, za ten pontyfikat, za wszystko co On swoim życiem w nas odmienił.

Smutek przeplatał się z niepokojem. Do szpiku kości przenikały nas wszystkie możliwe emocje. Żal, smutek, potężna strata, koniec epoki, co dalej, czy potrafimy żyć bez Niego, jak będzie wyglądał ten „nowy świat”… Wszystkie te myśli kłębiły się w głowie.

Co myśleć, jak to przeżyć, jak się pogodzić z tym żalem? Odpowiedź dotarła do mnie jakiś czas później. Okazało się, że kiedy lekarz stwierdził zgon Papieża, wszyscy obecni przy łóżku Papieża zamarli w żalu, wszystkim „stanęły serca” w bólu, nikt nie mógł wydobyć z siebie słowa. Wtedy Kardynał Dziwisz podszedł do łóżka Papieża i zaintonował mocnym głosem z samego środka swojego serca i płuc „Te Deum”. Każdy z obecnych zdziwił się jak to Te Deum? W takiej chwili? Natychmiast jednak przyszła myśl, wszyscy tam zrozumieli: tak! To jest ta właściwa pieśń. Ciebie Boga wysławiamy za Ojca Świętego. Dokładnie tę pieśń należało wtedy zaśpiewać. To ogromne szczęście i wdzięczność, że dobry Bóg dał nam Papieża Jana Pawła II. 

Dlatego właśnie tę pieśń śpiewam co roku 2 kwietnia o godzinie 21:37.

Każdy z nas pamięta ten dzień. Każdy może sobie przypomnieć wszystkie zdarzenia z tego dnia i je opisać.

Napiszesz? Jakie są Twoje wspomnienia?


Czytaj także: Rozmowy z Janem Pawłem II


Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę