Nasze projekty
Fot. Langusta na palmie/YouTube

O. Adam Szustak: Z tego powodu się nie żeń!

"Ja tę osobę uratuję, wyciągnę ją moją miłością do czegoś dobrego, widzę, że robi złe rzeczy, ale ja moją miłością to zmienię". "On/ona mnie uratuje, w końcu nada sens życiu, wyciągnie z różnych trudnych sytuacji, będzie pomocą w różnych słabościach". Te myśli są ci znane? Sprawdź, dlaczego zagrażają twojemu związkowi.

Reklama

To nie jest podstawa w budowaniu związku!

Bardzo wiele związków, które widzę, jest budowanych na bardzo złych podstawach. Jedna z takich podstaw jest wtedy, kiedy jesteśmy z drugą osobą, dlatego że chcemy być przez niego zbawieni, uratowani, albo sami chcemy kogoś zbawić i uratować.

Co to oznacza? Widzę takie pary, w których jedna osoba niewypełniona miłością, złakniona miłości w ogromnym poczuciu niskiej własnej wartości, znajduje nagle drugą osobę, która wydaje być się tym, która ją uratuje, nada sens, wyciągnie z różnych trudnych sytuacji, kto im nada wartość, będzie pomocą w różnych słabościach. Jest też wersja w drugą stronę – gdy osoba, która spotyka drugą osobę, widzi w niej małość, grzeszność albo jakąś „nijakość”, pewnego rodzaju zło, i myśli sobie: „ja tę osobę uratuję, wyciągnę ją moją miłością do czegoś dobrego”.

Wielokrotnie widziałem takie postawy, szczególnie ze strony kobiet, ale dlatego, że kobiety potrafią o tym mówić, a faceci czasem nie potrafią. Kiedy rozmawiam z kobietą i mówię: „Słuchaj, jesteś z tym facetem i ewidentnie widać, że on cię krzywdzi”. I wtedy często – oczywiście nie zawsze – słyszę takie zdanie: „Ale ja go uratuję! Ja go wyciągnę, ja moją miłością go zmienię. Widzę, że robi złe rzeczy, ale ja moją miłością to zmienię”. Czasem to też działa w drugą stronę – widzę mężczyznę, który jest raniony, poniewierany przez kobietę, a on mówi: „Ja ją będę kochał choćby nie wiem co”.

Reklama

Moi Drodzy, oczywiście, że jednym z celów bycia w relacji, również małżeńskiej, jest to, żeby drugiemu człowiekowi pomóc. To jest oczywiste. Jestem przekonany, że mąż jest dany żonie po to, żeby pomóc żonie rozwinąć wszystkie jej najlepsze cechy, by pomóc pokonać jej różne wady. Jestem przekonany, że żona jest po to, żeby doprowadzić swojego męża do świętości. Żeby o udoskonalić, wyciągnąć z egoizmu. Ale kochani – to nie jest podstawa do tego, żeby z kimś być!

Czytaj także >>> Małżeństwo: jak połączyć te dwa światy

Taki związek na pewno się rozpadnie

Jeżeli w związku w pewnym momencie jest naprawdę źle i głównym motywem do bycia z tym kimś, jest chęć ratowania go, wyprowadzania go albo jej na prostą – taki związek nie ma żadnego sensu, taki związek nie wyjdzie, on się rozpadnie. Tak, jesteśmy sobie dani, żeby sobie pomagać, ale to nie jest główny motor naszego bycia ze sobą.

Reklama

Motorem związku jest bycie z kimś w przyjaźni. Przyjaźń zakłada pewnego rodzaju równorzędność. Jeżeli jesteś z kimś, bo potrzebujesz zbawienia, albo ty mu go dasz – nie jesteście równorzędnymi partnerami – wtedy jest ktoś, kto daje i ktoś, kto bierze. Powiecie: „ale może kiedyś będzie inaczej?”. Nie będzie. W normalnym związku jest tak, że jeżeli ludzie się zaprzyjaźnią, kiedy siebie naprawdę pokochają, czyli de facto wejdą w głęboką przyjaźń, to wyjdzie, że ta strona potrzebuje pomocy tu, a ta strona pomocy tam i nawzajem sobie pomagają, ale to jest zawsze jakoś równorzędne. Nie da się zbudować związku na działalności charytatywnej, na działalności ewangelizacyjnej, pomocowej, humanitarnej.

Czytaj także >>> Cztery rzeczy, które niszczą małżeństwo. Jak im zapobiec?

Jeśli przygotowujesz się do małżeństwa – sprawdź na czym budujesz związek

Jeśli jesteś w takim związku, może jeszcze nie w małżeństwie ale już się szykujecie – i widzisz, że twoim głównym motorem jest to, że potrzebujesz zbawiciela albo ty się oferujesz jako zbawiciel kogoś – nie zbudujesz na tym właściwej, dobrej relacji. Jeśli nie da się tego zbudować na czymś innym to prawdopodobnie nie da się tej relacji zbudować, więc nie warto w nią wchodzić bo będzie z niej jedna wielka katastrofa. „A ja myślałam, że mu pomogę, a on mnie potem tak strasznie skrzywdził”. No właśnie, bo nie na tym buduje się relację z drugim człowiekiem.

Reklama
Ballady i romanse
Adam Szustak OP

Czy jest przepis na miłość? Co zrobić, by miłość zakwitła w naszym życiu? Czy istnieje miłość „na zabój”, na zawsze? Gdzie jej szukać? Jak wejść w związek tak, żeby on miał sens? Jak pielęgnować miłość? „Ballady i romanse” powstały z myślą o osobach, które pragną „po bożemu” tworzyć swoje najważniejsze ludzkie relacje: chcą znaleźć miłość swego życia lub sprawić, by miłość, w której już trwają – jeszcze lepiej i piękniej się rozwijała. Książka uświadamia, że budowanie związku to długi i wielowymiarowy proces, ale mogą mu towarzyszyć „absolutnie niewiarygodne rzeczy”.
KUP EBOOK>>>


Langustanapalmie,zś/Stacja7

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę