Weronika Kostrzewa: Ważna lekcja dla nas wszystkich
„Widzisz i nie grzmisz” – pytamy spoglądając w niebo. W końcu huknęło i błysnęło. Dla mnie – katoliczki – Tomasz Sekielski stał się narzędziem w rękach Boga. I wcale nie musimy pytać ani o jego intencje, ani o to czy jest wierzący. Tak właśnie działa Bóg. Co nie zmienia faktu, że jak napisał abp. Stanisław Gądecki, twórcy filmu należą się po prostu podziękowania.
Oczywiście niektórzy wciąż udają, że burzy nie ma, a z nieba sączy się kapuśniaczek. I to wy – autorzy takiej narracji – najbardziej szkodzicie Kościołowi.
Nie ma znaczenia, czy Sekielski użył takiego czy innego podkładu muzycznego, ani to w jakim momencie film „Tylko nie mów nikomu” miał swoją premierę. Trudno mi też przywiązywać wagę do faktu, że pokazani w dokumencie księża-pedofile, to współpracownicy Służby Bezpieczeństwa, o czym z produkcji się nie dowiemy. Mam ku temu osobiste powody, ale o tym później. Ważne są makabryczne historie ofiar i często wołająca o pomstę do nieba reakcja otoczenia. Komentując ten film, zawsze powinniśmy mieć w pamięci, że odnosimy się do prawdziwych historii ludzi. Dlatego słowa o „byle czym” nigdy nie miały prawa paść i powinny po nich nastąpić przeprosiny. Każdemu, kto wątpi, że osoby na wysokich stanowiskach powinny przyznawać się do błędów, polecam lekturę książki „Kościół katoludzki”, wywiadu rzeczki z Prymasem Polski abp. Wojciechem Polakiem. Takich pasterzy nam trzeba – westchniecie po lekturze.
Ale Kościół jest teraz atakowany…
To prawda. Ze względu na pracę śledzę na bieżąco wydarzenia z życia Kościoła. Politycy wszystkich partii używają go do wzajemnych rozgrywek. Jedni dopuszczają się ataków, inni występują w roli obrońców, tyle że głuchych na głos samego bronionego. W czasie każdej światopoglądowej zawieruchy, na celownik trafiają duchowni, bo z niezrozumiałych dla pewnych grup powodów, zamiast iść z mitycznych „duchem czasu”, tkwią z duchu nauczania Jezusa Chrystusa. Prawdą jest też, że problem pedofilii próbuje się przypisać Kościołowi i tylko jemu. Oczywiście to niesprawiedliwe, tyle, że historia Zbawiciela i jego Apostołów jasno i wyraźnie pokazuje, że nie o ciepełku i spokoju powinniśmy marzyć i nie o nie zabiegać. Może po ujawnieniu skali przestępstw pedofilii, rozliczeniu sprawców i tych, których ich kryli, więcej kościelnych ławek będzie pustych? Może to publiczne oczyszczenie zostanie użyte przez przeciwników Kościoła do jeszcze większego ataku? Prawdopodobnie właśnie tak będzie. Ciepełko zniknie bezpowrotnie, a zacznie się wymagająca ciężka praca. My wszyscy członkowie Kościoła, zarówno duchowni i wierni, będziemy musieli dotrzeć z informacją o miłości Jezusa, z obietnicą zbawienia, do ludzi zrażonych i zniechęconych do Kościoła. A co najtrudniejsze, swoją postawą i życiem, będziemy musieli pokazać im, że to jest najlepsza droga, że warto uczestniczyć w niedzielnej Eucharystii, nie dlatego, żeby „nie mieć grzecha”, ale że tam można spotkać żywego Boga. I dajmy już spokój z argumentem, że „chcą nam tu zrobić drugą Irlandię”. Tamtejszy Kościół ciężkimi grzechami zapracował sobie na obecną sytuację, o czym dosadnie mówił i przepraszał papież Franciszek, w czasie swojej wizyty na wyspie.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
Przeczytaj również
Pedofilia w Kościele
Uczciwie trzeba przyznać, że w sprawie walki z pedofilią wiele się na przestrzeni lat zmieniło. Żadna „grupa zawodowa” nie ma tak dobrych regulacji i procedur. Praca jaka została do wykonania, to czynnik osobowy, jego wrażliwość i świadomość. Zaryzykuję stwierdzenie, że tu dla przemiany niezbędny był wstrząs, który właśnie zafundował nam Tomasz Sekielski i ta część społeczeństwa, która finansowo wsparła jego film. Co dla niektórych może być zaskakujące, o tym wstrząsie najbardziej marzyła spora część duchownych i wiernych. Trzeba powiedzieć wprost, że czuliśmy niemoc i bezradność. Dziś mamy nadzieję, że rozpoczął się prawdziwy proces oczyszczenia Kościoła.
Ucierpią dobrzy księżą
Zdecydowanie to oni najbardziej odczują na własnej skórze wszystkie te emocje, które towarzyszą widzowi po obejrzeniu filmu. Dla tych prawdziwych duszpasterzy, jednak najważniejsze są owce i słowa Jezusa „wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Z rozmów z księżmi, wiem że bardziej bolą ich grzechy współbraci – sprawców i tych których ich chronili – niż wywołana skandalami niechęć części społeczeństwa. Oczywiście ważne są dla nich słowa otuchy w trudnych chwilach, sms zapewniający o modlitwie, ludzkie wsparcie. Dlatego warto o tym pamiętać.
A biskupi?
Nie dziwi mnie fakt, że odmówili udziału w filmie i wcale tej decyzji nie potępiam. Temat jest niezwykle delikatny, nie wiedzieli w jakim kontekście zostanie puszczona dana wypowiedź. Natomiast milczenie po premierze dokumentu byłoby ciszą, która biłaby na alarm. Tak się na szczęście nie stało. Prymas Polski abp Wojciech Polak – który dla walki z pedofilią zrobił już wiele i abp. Stanisław Gądecki – który niedawno spotkał się z ofiarami księży pedofilów, 11 maja zachowali się odpowiednio. Słuchając ich wystąpień, wiem że konferencja prasowa Episkopatu z początku marca tego roku, nie ma prawa się powtórzyć. O innych komentarzach pisałam wcześniej.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
Aneta Liberacka: „Tylko nie mów nikomu”. Prawda tak bardzo boli
Do katolików…
Nie zastanawiajmy się dziś jak prawda zostanie wykorzystana przez wrogów Kościoła. Czy ją zmanipulują. Zapytajmy samych siebie, jak postąpiłby Jezus? Zgłaszanie podejrzanych sytuacji policji, wywieranie nacisku na „zero tolerancji”, sprzeciw wobec bagatelizowania sprawy i tworzenia oblężonej twierdzy nie wyklucza modlitwy i wsparcia naszych kapłanów. Zostawmy argumenty o czasie premiery, nie byłoby jej, gdybyśmy sami potrafili stanąć w prawdzie. Odpuśćmy zrzucanie wszystkiego na komunizm. O to apeluję tym mocniej, że wciąż w pamięci mam szok, jaki ja i moi przyjaciele przeżyliśmy, gdy aresztowano i skazano za pedofilię naszego znajomego księdza. Właściwie to był kolega, kumpel. Był tak młody, że nie miał szans współpracować z SB. Jak widzicie, to nie jest reguła. A jeśli chcemy pokazać światu jak wspaniałych duszpasterzy znamy, media społecznościowe stoją otworem przed taką akcją. Na swoim profilu powoli umieszczam zdjęcia kolejnych (z kilkudziesięciu) wspaniałych kapłanów, jakich w życiu spotykam. Tak też, a może przede wszystkim, wygląda kler.
Ważna lekcja dla nas wszystkich
Dziękuję Tomaszowi Sekielskiemu nie tylko za tę burzę, która była potrzebna. Chylę czoła przed ofiarami, które podzieliły się swoimi strasznymi historiami, mimo że od otoczenia wielokrotnie usłyszały, niczym nieusprawiedliwione słowa, że w pewien sposób same są sobie winne. Ten film jednak ma niezwykły element edukacyjny. Pokazuje nam, że musimy być czujni, że pedofil może być z pozoru wspaniałym człowiekiem, w kręgu dorosłych zachowującym wszelkie pozory. Wstrząsnęła mną historia mężczyzny, który mimo gróźb odważył się powiedzieć o molestowaniu mamie. To, że nie przyjęła tej historii, to nie tylko klerykalizm, o którym mówi papież Franciszek, to także domena czasów, gdy świadomość na temat pedofilii była znikoma. Słuchajmy naszych dzieci, obserwujemy je. Uwaga! Muszę to przypomnieć. Pedofil wcale nie musi nosić sutanny czy habitu. Może być kolegą, znajomym, duszą towarzystwa. Moje doświadczenia pokazują jednak, że zawsze będzie zdradzał pewne dziwne zachowania. Po tym jak zostaliśmy uwrażliwieni przez film Tomasza Sekielskiego, powinniśmy je jednak dostrzec. Na koniec proszę też, dla dobra potencjalnych ofiar. Nie szukajmy pedofilii tylko w Kościele, nawet jeśli takie myślenie jest wygodne.