Nasze projekty

Aneta Liberacka: „Tylko nie mów nikomu”. Prawda tak bardzo boli

Nikt nie ma prawa nie rozumieć tej sytuacji, nie ma prawa jej bagatelizować, zamiatać pod dywan… Żaden człowiek, ksiądz, hierarcha, dyrektor placówki, opiekun nie ma prawa nie czuć tego bólu, który wszyscy czujemy

Reklama

Podobnie jak wiele innych osób, nie zdołałam za jednym razem obejrzeć wszystkich scen pokazanych w filmie braci Sekielskich. Zwykły, naturalny odruch żalu, gniewu i bólu rozdzierającego serce…

Obejrzałam film z tego powodu, że rzecz dotyczy księży, ludzi Kościoła, oraz procedur i prawa działających (cz też niedziałających) w Kościele.

Aby film mógł być krokiem w kierunku czegoś dobrego, trzeba na początek pominąć kwestie: czy film jest czy nie jest atakiem na Kościół, czy klimat filmu, pieśni i fragmenty liturgiczne dobrane w sposób, by dawały wrażenie przyzwolenia Kościoła na takie złe czyny, są manipulacją, czy tych kilka pokazanych przypadków świadczy, czy nie świadczy o tym, że taki jest cały Kościół.

Reklama

Oczywiście, że można o tym rozmawiać, tylko to jest raczej tematem siódmorzędnym.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Efekt Sekielskiego w telefonie zaufania “Zranieni w Kościele”

Reklama

Pytanie numer jeden brzmi: czy można było przynajmniej części tych (i innych, niewymienionych w filmie) przypadków uniknąć? Na pewno tak! Co zatem nie zostało zrobione?

A najważniejsze co my wszyscy z tym zrobimy teraz. Co zrobimy razem, jako wspólnota Kościoła, by nie dopuścić już nigdy do tak haniebnych czynów. Gdyby prawo państwowe, kościelne oraz ludzie reagowali prawidłowo, przynajmniej części sytuacji by nie było i taki film w ogóle nie musiałby powstać. To, że powstał i że pokazuje prawdziwe przypadki, a nie fiction, jak w filmie “Kler” – boli najbardziej. Film przedstawia fakty, a prawda boli najbardziej. Naszą więc największą troską jest pytanie, co zwierzchnicy Kościoła zrobią, by nigdy więcej takie sytuacje się nie powtórzyły. 

Reklama

Film nosi tytuł “Tylko nie mów nikomu”. Zaczyna się od sceny przysięgi, która dokładnie o tym mówi: “nie powiem nikomu”. Co więcej, przysięgi na Ewangelię. Mimo iż ktoś już odważył się, przełamał swój wstyd i strach, chce złożyć zeznania, musi raz jeszcze przejść traumę przysięgi, że “nikomu nie powie”… Tak nie może być już nigdy!

Trzeba dołożyć wszelkich starań, by zmieniła się mentalność ludzi, którzy odpowiadają za innych. Jeszcze kilkanaście lat temu można było usprawiedliwić się tym,  że ktoś nie zdawał sobie do końca sprawy, że nie było świadomości zagrożeń, że nikt nie dopuszczał, że nadużycia seksualne w Kościele mogą mieć miejsce… Podobnie było z wszystkimi przypadkami przemocy także w rodzinie, w szkole: brak świadomości często powodował brak reakcji. Ale na Boga, nie dziś.

 

Najważniejsze pytania to: czy zrobiono wszystko, by skutecznie zapobiegać takim sytuacjom w przyszłości, i czy prawo państwowe i kościelne działa prawidłowo, i wszyscy przestępcy zostali już odsunięci i ponieśli konsekwencje. Większość z nas niestety nie ma takiego poczucia.

Dziś nikt nie ma prawa nie rozumieć tej sytuacji, nie ma prawa jej bagatelizować, zamiatać pod dywan… Żaden człowiek, ksiądz, hierarcha, dyrektor placówki, opiekun nie ma prawa nie czuć tego bólu, który my wszyscy czujemy oglądając podobne dokumenty, czy stykając się z taką sytuacją. Nie ma prawa nie wiedzieć, że takie sytuacje mogą mieć miejsce i z odpowiednią wrażliwością nie reagować.

Najważniejsze, nurtujące wszystkich, pytania to: czy zrobiono wszystko, by skutecznie zapobiegać takim sytuacjom w przyszłości, i czy prawo państwowe i kościelne działa prawidłowo, a przestępcy w tych i innych przypadkach zostali już odsunięci i ponieśli konsekwencje.

Chyba większość z nas niestety nie ma takiego poczucia. Oczywiście w każdym środowisku, może znaleźć się zwyrodnialec, którego ciężko będzie wcześniej wychwycić i unieszkodliwić. Ale nie można ustawać w trudzie, nie można nie ponieść wszelkich kosztów, nie można odpuścić i zbagatelizować żadnej sytuacji, nie można milczeć. Państwo, Kościół i my wszyscy, ponad wszelkimi podziałami musimy działać. Musimy mieć oczy szeroko otwarte, a stanowcze procedury powinny być natychmiast realizowane. Nie możemy wyznawać świętego spokoju, bo to nie nasza sprawa. Zadaniem wszystkich a szczególnie osób, które cokolwiek mogą wiedzieć w sprawie, jest konieczność przekazania tego odpowiednim służbom, przełożonym, jest konieczność reakcji i zakaz milczenia w tej sprawie. 

Wierzę, że wszystkie pokazane w tym filmie przypadki oraz inne, które były – i możliwe, że jeszcze będą – wykryte, są z dalekiej przeszłości. Wierzę, że procedury kościelne, które zostały wprowadzone i nadal są wdrażane, zaczną działać. Wierzę w to, że rodzice i opiekunowie mając większą świadomość, bardziej mają otwarte oczy i uszy niż osoby, które wiele lat temu nie miały tej świadomości.

Wierzę, że wszystkie pokazane w tym filmie przypadki oraz inne, które były – i możliwe, że jeszcze będą – wykryte, są z dalekiej przeszłości.

Wierzę także w to, że wszyscy mamy świadomość, że pokazane przypadki, nadal są dla nas tylko przypadkami. Oczywiście, nigdy nie powinien się zdarzyć choćby jeden, ale są pojedynczymi na przestrzeni lat sytuacjami.  

Wierzę, że nie godzą w prawdziwych księży i w żaden sposób nie zmieniają naszego postrzegania tych innych duszpasterzy. Księży, których spotykamy na co dzień, księży którzy wnieśli w nasze życie, w nasze rodziny prawdziwe Słowo Boże i życie wiarą, którzy często oddają swoje życie, całą swoją pracę na służbę innym. Którzy wykonując całym sercem swoje powołanie, w tym ferworze wszystkich dyskusji poniekąd też stają się ofiarami. Przez przypadki zatajania, ukrywania haniebnych czynów, ukrywania przestępców dziś wszyscy księża, nawet ci, którzy pełnię swoją służbę jak trzeba, są “podejrzani”. Księża, których tak okropne czyny ich współbraci bolą tak samo, jak nas, świeckich, są dziś także celem ataków na ich godność. 

Nikt z ludzi wierzących i myślących z powodu tych okropnych przypadków, nie odejdzie od Pana Boga, nie zmieni także postrzegania księży

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Paulina Guzik: Czy Kościół jest chłopcem do bicia?

Nikt z ludzi wierzących i myślących z powodu tych okropnych przypadków, nie odejdzie od Pana Boga, nie zmieni także postrzegania księży. Każdy jednak z nas ma obowiązek w możliwym dla siebie zakresie działać. Poprawiać sytuację, nie bać się wchodzić w konfrontację z osobami odpowiedzialnymi, nie bać się sprawdzać, zadawać trudnych pytań, nie ustawać w pracy tak, by jedynym i nadrzędnym celem była cała prawda. Ta sprawa jest sprawą nas wszystkich.

Każdy z nas musi teraz zrobić rachunek sumienia i odpowiedzieć na pytania: czy zrobiłem wszystko co powinienem? Czy w związku z tą wiedzą, którą już dziś mam, nauczyłem się właściwie reagować? Czy ceną mojego tzw. świętego spokoju nie stała się ludzka krzywda? Pytanie do zadania sobie przez wszystkich, zaczynając od hierarchów, poprzez księży, opiekunów, nauczycieli, aż do rodziców. 

Zaczynamy na Stacji7 dyskusję publicystów na ten temat. Wierząc, że głosy podnoszone w tej sprawie, że działania, które są i będą podejmowane, będą prowadziły na realnej naprawy tej sytuacji.

Zapraszam Państwa do dyskusji i do działania.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Marcin Makowski: Ten film musi wywołać trzęsienie ziemi w episkopacie

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę