Nasze projekty
fot. Paulina Krzyżak / Światowe Dni Młodzieży Kraków 2016 /

„To był czas łaski prosto z nieba”. Ola Maciejewska wspomina ŚDM

"Po ludzku, ten hymn nie powinien powstać. Wierzę, że to Bóg chciał, żebyśmy go stworzyli i zaśpiewali" - mówi Ola Maciejewska, wokalistka zespołu niemaGOtu i jedna z solistek Hymnu ŚDM 2016 "Błogosławieni miłosierni". Czas ŚDM wspomina jako pełen Bożej łaski.

Reklama

Wdzięczność

Gdy dziś, 5 lat później słyszę Hymn ŚDM 2016, wciąż ta kompozycja bardzo mi się podoba, jest naprawdę uniwersalna pod tym względem, że nadal ma zdolność poruszania ludzkich serc, dotykania ich różnych czułych strun.

Pomimo tego, że wiele razy graliśmy tę piosenkę na koncertach, ona mi się wciąż nie znudziła. Nawet przed chwilą włączyłam sobie teledysk i wróciły wszystkie wspomnienia pracy nad piosenką, jak przygotowywaliśmy nagranie konkursowe. Mieliśmy poczucie, że uczestniczymy w czymś naprawdę ważnym.

To, co dzisiaj czuję, to niesamowitą wdzięczność, że Bóg mnie postawił w tamtym miejscu, że wtedy w 2016 roku mogłam być jakoś głosem pokolenia, które spotkało się z Papieżem w Krakowie. To był ogromny zaszczyt.

Reklama

Mogłoby się wydawać, że przez te 5 lat zagraliśmy z niemaGOtu wiele koncertów i popularność naszych piosenek była tak duża, że mogłaby jakoś zamazać wspomnienia o Hymnie. Ale absolutnie nic takiego nie ma miejsca. Cała historia przygotowania piosenki na konkurs, jak go wygraliśmy i jak się okazało, że mamy go wykonać – to był naprawdę czas łaski. Czas głosu Boga, który mówił z nieba “wybieram Was, żebyście szli i pełnili moje dzieła. A my mówiliśmy “tak, poślij mnie, pójdę, gdzie mnie poślesz”.

Czytaj także >>> Nigdy nie będzie takiego lata

https://www.facebook.com/niemaGOtu/photos/a.868183226599124/1043048915779220/?type=3

Dopełnione naczynia

Czas ŚDM nauczył mnie, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i że On sobie wybiera ludzi do pełnienia swoich dzieł zupełnie nie według kryteriów naszych, ludzkich, światowych. Tak po ludzku, to ten hymn nie powinien powstać. On był stworzony przez grupę przyjaciół, znajomych, w dużej części bez wykształcenia muzycznego, po prostu ludzi, którzy mają pasję tworzenia muzyki, wykonywania jej. A Bóg tak zechciał, żebyśmy to byli my, żebyśmy to my nagrali hymn. Ewidentnie to było działanie Jego potęgi przez naszą niedoskonałość. “Moc w słabości się doskonali”.

Reklama

To było bardzo mocne doświadczenie i ono zostało ze mną do dziś  – w momentach kiedy czuję, że niedomagam, że jest mnie już mało, to zawierzam tę sytuację Panu. Mówię “Dobrze, Panie, prowadź mnie. Wierzę, że masz na to jakiś jakiś sposób, że jakoś mnie wspomożesz”. I nawet jeśli nie przynosi to spektakularnych efektów, to mam spokój ducha, że nie muszę być we wszystkim najlepsza i wszystko najlepiej robić, bo to Bóg dopełnia te wszystkie moje na wpół wypełnione naczynia. Tam, gdzie naczynie jest wypełnione tylko do połowy, jest miejsce, żeby Bóg dolewał swojej łaski. 

Czytaj także >>> „Nie zaśpiewasz na ŚDM w chórze. Wystąpisz przed chórem”. Historia Kuby Zaborskiego

Cały ten czas ŚDM nauczył mnie właśnie takiego patrzenia na na siebie: nie jako na osobę, która musi iść przejść przez życie robiąc wszystko najlepiej, ale jako na osobę, która zawierza Bogu wszystkie swoje sprawy i wtedy wie, że z Nim wszystko będzie szło najlepiej.

Reklama

Bóg patrzy na każdego indywidualnie

5 lat to kawał czasu. Ja na pewno czuję się bardziej dojrzała w wierze. Największa zmiana jaka we mnie zaszła w tym czasie, to taka, że przestałam oceniać innych i próbować siebie uplasowywać, że ja jestem lepsza albo gorsza. Może ta zmiana nie ma nawet bezpośredniego związku z ŚDM, ale z różnymi wydarzeniami, których doświadczyłam  przez ten czas.

Łatwo mi było 5 lat temu, kiedy uważałam się za bardzo religijną osobę, oceniać, że ktoś jest gorszy ode mnie. Albo że ja jestem gorsza – to już w ogóle odrębny temat.

Błędem była moja ciągła potrzeba umiejscawiania się gdzieś na tej drabinie do nieba. Myślę, że bardzo za przyczyną niemaGOtu i tego, co przekazujemy ludziom w naszych piosenkach, dotarło do mnie, że Bóg nie chce tego ode mnie, żebym się porównywała do innych lub miała innych za gorszych od siebie, siebie za gorszą. Jemu nie o to chodzi we wspólnocie. On nas zna i wie o nas wszystko i patrzy na każdego indywidualnie i nie potrzebuje naszych ocen. Muszę przyznać, że musiałam się bardzo mocno tego oduczać – żeby nie patrzeć na kogoś jako na bardziej grzesznych, mniej zasługujących na łaskę. Dziś już mogę powiedzieć, że jakoś Pan Bóg mnie przez to przeprowadził. To wszystko dzięki Niemu.

Ola Maciejewska

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę