Nasze projekty
Reklama
fot. flickr.com/episkopatnews

Nigdy nie będzie takiego lata

Polska zorganizowała dwumilionową imprezę religijną w centrum ogarniętej terroryzmem Europy. Obyło się bez incydentów. Wiara przyniosła swoje najlepsze owoce - radość, odwagę i gotowość do poświęcenia dla innych. Możemy być dumni - Światowe Dni Młodzieży przerosły najśmielsze oczekiwania.

Przypominamy wspomnienia z ŚDM w Krakowie, którymi tydzień po zakończeniu wydarzenia podzielił się dziennikarz Marcin Makowski:

Czytaj także >>> Sztuczna inteligencja. Czy mamy się czego obawiać?

„Nigdy nie będzie takiego lata” – pisał kiedyś Marcin Świetlicki. Oficjalnie zakończyły się Światowe Dni Młodzieży i już wiem, że mogę za nim te słowa powtórzyć. Ostatni tydzień w Krakowie był wyjątkowy pod każdym względem: skali, radości, organizacji, bezpieczeństwa, spontaniczności i symboli. Wydarzyło się tak wiele, że chciałoby się każdy dzień przeżyć jeszcze kilka razy i doświadczyć go z każdej możliwej strony. Wydaje mi się, że czuł to również papież Franciszek, który przybywając na Mszę Posłania na podkrakowskie Brzegi, pomimo zmęczenia, na nowo rozpromienił się, widząc energię młodych. A przecież spędzili oni wcześniej całą noc, oczekując na poranną Mszę Posłania. Mimo tego, nikt nie narzekał, nie widać było skwaszonych min. Słowa, które do nich skierował, były jak streszczenie języka całej pielgrzymki – pełne konkretu, odniesień do najistotniejszych kwestii wiary i metafor z życia codziennego. Idealnie wpasowała się w to perykopa o Zacheuszu, który pomimo wstydu wdrapał się na drzewo, aby zobaczyć przechodzącego Jezusa. Papież mówił o tej konieczności przełamania samego siebie. O tym, że nie można „(…) gasić pięknej ciekawości, ale zaangażować się, aby życie nie było zamknięte w szufladzie. Przed Jezusem nie można siedzieć, czekając z założonymi rękami; Temu, który daje nam życie, nie można odpowiedzieć jakąś myślą lub zwykłym SMS-em!”. Papież przez całą pielgrzymkę konsekwentnie wzywał do wymagania od siebie więcej. To jezuickie „magis”, które nie pozwala nam się zatrzymać w miejscu i za młodu zestarzeć. Może w tym tkwi również sekret jego młodości, pomimo niespełna 80. lat?

Reklama
28657797595_4003fc145b_k
fot. flickr.com/photos/episkopatnews

Gdy Franciszek wracał z Campus Misericordiae, siedziałem akurat w studiu telewizyjnym, siląc się w tym nieludzkim upale na jakieś mądre podsumowania. Uderzyło mnie, jak błyskawicznie w jednym momencie wszyscy, łącznie z prowadzącymi, gdy kolumna papieska i ogłuszające hukiem wirujących śmigieł helikoptery zbliżyły się do nas, na moment zamilkliśmy. Bycie na wyciągnięcie ręki od piszącej się na naszych oczach historii, potrafi wprawić w zakłopotanie rozgadane nawet media. Atmosfera ta udzielała się chyba wszystkim, którzy mieli okazję obserwować ŚDM na własne oczy, bądź za pośrednictwem transmisji. Sam do tej pory nie mogę uwierzyć, że moi rodzice, który przyjechali w sobotę wieczorem w odwiedziny, w niedzielę rano raz jeszcze poszli oczekiwać na Franciszkańskiej na papieża. Tym razem 4 i pół godziny, w upale i ulewnym deszczu. Tylko po to, aby usłyszeć niespełnaminutowe pozdrowienia. Wystarczyło. Widziałem jak wracali mokrzy, ale z autentycznymi uśmiechami.

28077194903_a0ed4cb5bb_k
fot. flickr.com/photos/episkopatnews

Czytaj także >>>„Nie zaśpiewasz na ŚDM w chórze. Wystąpisz przed chórem”. Historia Kuby Zaborskiego

Reklama

Franciszek przed wylotem podziękował jeszcze wolontariuszom, bez których cały ten sukces nie byłby możliwy. Wcześniej jednak powiedział, co faktycznie te dni powinny w nas pozostawić, aby nie były jedynie jednorazowym „eventem” religijnym. „Moglibyśmy powiedzieć, że Światowy Dzień Młodzieży, rozpoczyna się dziś i trwać będzie jutro, w domu, bo od teraz to tam Jezus chce ciebie spotykać. Pan nie chce zostać tylko w tym pięknym mieście albo w miłych wspomnieniach, ale chce przyjść do twego domu, być obecnym w twoim codziennym życiu: w nauce, studiach i pierwszych latach pracy, przyjaźniach i uczuciach, planach i marzeniach”. Czy potrzebujemy lepszej zachęty, aby już na spokojnie w oczekiwaniu na kolejne dni młodych w Panamie, rozważać wszystko, co w niezmierzonej obfitości przyniosły nam spotkania w Krakowie?

28064597753_79623e4be7_k
fot. flickr.com/photos/episkopatnews

Na koniec już, poza wymiarem religijnym, noszę w sercu prawdziwą dumę po Światowych Dniach Młodzieży jako Polak. Po prostu, bez żadnego narodowego patosu, jestem wdzięczny wszystkim ludziom, którzy swoją codzienną sumienną pracą zbudowali podwaliny pod ten sukces. Ludziom, dzięki którym mogliśmy się czuć bezpiecznie i skupić na przeżywaniu wiary. To jest swego rodzaju cud, że w tak niespokojnych czasach, miliony osób zebrało się na tydzień i w absolutnym pokoju oddawali cześć Bogu. Teraz reszta zależy od nas samych. Co te dni zmienią w polskim Kościele, w naszych sercach, codzienności… Każde uniesienie i emocje kiedyś mijają. To, co jednak nigdy nie przeminie, mamy dane od Boga za darmo każdego dnia. To jego miłosierdzie. Dobrze, że przez ostatni tydzień mogliśmy zobaczyć jego najpiękniejsze oblicze.

Reklama
28038906464_5d240baad0_k
fot. flickr.com/photos/episkopatnews

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja