Katarzyna Wysocka: Młody prawosławny – jaka to osoba, czy wyróżnia się spośród swoich rówieśników?
Michał Żelazko: Młody prawosławny nie wyróżnia się wcale. Co najwyżej osoba taka może czuć się nieco nieswojo wśród wyznawców innych religii. Dlatego często zdarza się, że się ukrywa, albo dostosowuje się do społeczności, nie mówi o swoim innym wyznaniu. Ale z pewnością nie da się spośród tłumu poznać, że dana osoba jest osobą prawosławną. No chyba, że ma na sobie krzyż, który jest nieco inny niż katolicki, lub ma czotki na ręce, czyli taki prawosławny różaniec. To chyba jedyne, co można byłoby zobaczyć gołym okiem.
Kontrast można dostrzec, kiedy widzimy ludzi idących do cerkwi. U nas kobiety powinny mieć zasłonięte chustką włosy, a także ramiona i kolana. Mężczyźni nie mogą wejść do świątyni w krótkich spodenkach, czy nieodświętnie ubrani. Chodzi o przyzwoitość, a także o podkreślenie, że cerkiew to miejsce święte. W kościele katolickim także są takie zasady, jednak w kościele prawosławnym bardzo się tego przestrzega.
Liturgia prawosławna trwa często o wiele dłużej niż tradycyjna Msza święta niedzielna w kościele katolickim. Często nawet po 20. minutach widać już znużenie wśród młodych ludzi, którym ciężko jest wysiedzieć godzinę w kościelnej ławce. Młodzi prawosławni dają radę? Nie odstrasza ich długa liturgia?
Chyba nie, ponieważ ci, którzy urodzili się w prawosławnych rodzinach, są przyzwyczajeni do takiej liturgii i nie jest to dla nich problem. Gorzej, jeżeli ktoś przechodzi z innych wyznań na prawosławie, wtedy początkowo może być ciężko… Ale też nie zawsze liturgia trwa tak bardzo długo – to zależy od księdza, chóru, rodzaju liturgii… I szczerze powiedziawszy, nie raz bywałem na katolickich Mszach świętych, gdzie poprzez uroczystości, liturgia trwała dłużej niż prawosławna.
Przeczytaj również
A czy jest coś w twojej wierze, w liturgii, w zasadach, co cię fascynuje, inspiruje?
Dla mnie ciekawe jest to, że stanowimy mniejszość. Fascynuje mnie oryginalność i niezmienność w zasadach i prawdach wiary. W kościele katolickim jest więcej zmian, synodów, soborów. Na przykład u nas od zawsze podczas liturgii śpiewa się bez udziału instrumentów i jest to coś, co się nie zmienia. Interesujące jest także to, że nasza cotygodniowa liturgia sprawia wrażenie, że to naprawdę duża uroczystość, że bierze się udział w czymś wyjątkowym. Każda niedziela to takie małe święto.
W kościele katolickim są ogłoszenia parafialne, księża mówią kazania. U nas wszystko ma swój symbol, większość czasu się śpiewa, więc nie ma miejsca na dodanie czegoś od siebie, co mogłoby zakłócić przebieg liturgii.
Czy młodzi prawosławni są aktywni w życiu swojego kościoła? Są miejsca, gdzie mogą się oni rozwijać w wierze, poznawać prawdy wiary i formować się?
To zależy od tego, skąd się pochodzi, w której części Polski się znajduje. Tam, skąd ja pochodzę prawosławni stanowią zdecydowaną mniejszość, stąd tych grup formalnych było zdecydowanie mniej. Natomiast w północno-wschodniej części Polski spotkania organizowane dla młodych są bardziej powszechne. Jeśli chodzi o wspólnoty to są to właściwie odpowiedniki tego, co występuje w kościele katolickim. Mamy chóry, diecezjalne bractwa młodzieży prawosławnej, służbę ołtarza itp.
A jak wygląda formacja młodych?
U nas jest mniej okazji, by formować młodego człowieka. Chodzi głównie o to, że u nas jest mniej sakramentów, które przyjmuje się świadomie. Mam na myśli to, że my bierzmowanie przyjmujemy razem z chrztem świętym, a Komunię świętą chwilę później. Nie ma minimalnego wieku na pełne uczestniczenie w Eucharystii. W kościele katolickim jest Pierwsza Komunia Święta w wieku mniej więcej 8-10 lat, czy bierzmowanie, gdy kończy się ostatnie klasy podstawówki. Właściwie jedynym sakramentem, do którego przystępujemy jako świadomi ludzie, to spowiedź, ale nie odbywa się to tak formalnie. Kiedy dziecko już jest gotowe, by iść do spowiedzi, że potrzebuje – idzie. Ale kiedy już przystąpi do sakramentu pokuty, już zawsze przed każdą następna Eucharystią musi iść do spowiedzi.
Pamiętam, że gdy byłem młodszy, mieliśmy swoje ogniska. Księża organizowali wyjazdy, zawody sportowe, pielgrzymki. Co więcej, bardzo często wspomagali finansowo te wyjazdy. Co było ogromną pomocą dla rodziców.
A jak ty – młody prawosławny czujesz się w społeczności katolickiej? W końcu jesteś przewodniczącym Samorządu Studentów UPJP2, czyli uczelni katolickiej. Dobrze odnajdujesz się w towarzystwie katolików, księży, sióstr zakonnych, którzy często zajmują na uniwersytecie wysokie stanowiska?
Nie mam z tym najmniejszego problemu. Uczelnia dla mnie w pierwszej kolejności to miejsce publiczne i w moim mniemaniu pracują tam ludzie, nie duchowni. Jeśli mam przedmiot z księdzem, to jest on dla mnie przede wszystkim wykładowcą. Podchodzę do tego bardzo na luzie, neutralnie – przynajmniej się staram. Nie czuję się ani wykluczony, ani dyskryminowany.
A jak reagują studenci, gdy dowiadują się, że jesteś innego wyznania? W końcu – tak, jak wspomniałeś – na pierwszy rzut oka nie widać, że jesteś wyznania prawosławnego…
Nie spotkałem się z jakimiś wyjątkowymi reakcjami. Większość ludzi reaguje neutralnie, albo są zafascynowani tym, jak to u nas wygląda. Wbrew pozorom na uczelni nie wszyscy studenci są katolikami, są też osoby niewierzące. Wydaje mi się, że dzięki temu, że ja także jestem innowiercą, łatwiej mi – jako przewodniczącemu samorządu, do takich osób dotrzeć.