Współczesna powieść inspirowana św. Ritą! „Każdy znajdzie tu przesłanie dla siebie”
"Zdaję sobie sprawę, że kobiety kochające świętą Ritę z ochotą sięgną po tę publikację, ale też wiem, że tacy czytelnicy, którzy na jej temat wiedzą niewiele – również" - mówi Jagoda Kwiecień, autorka powieści "Z różą w dłoni".
Zofia Świerczyńska, Stacja7: Zawodowo postawiłaś na finanse, później podzieliłaś się w mediach społecznościowych zamiłowaniem do Bible Journalingu. Aż w końcu… napisałaś własną powieść! Kiedy ją tworzyłaś wiedziałaś, że od razu powstanie książka, czy raczej patrząc na stos rozdziałów pisanych “do szuflady” pomyślałaś: a może by tak coś z tym zrobić…?
Jagoda Kwiecień: Jeśli chodzi o sam proces powstawania powieści to nie miałam tak, że pisałam sobie po rozdziale, skrzętnie chowałam, a później postanowiłam, że powstanie z tego powieść. To zadziało się bardzo spontanicznie w zasadzie, choć nie ukrywam też, że to pragnienie napisania książki z kategorii literatury pięknej, obyczajowej nosiłam w sobie już dawno, tylko zawsze sobie mówiłam, że pewnie temu nie podołam, nie mam czasu, bo aktywności, w które jestem zaangażowana mam sporo.
Był jednak taki czas w zeszłym roku, gdy cierpiałam na kolkę nerkową, źle się czułam i to moje samopoczucie mocno było uzależnione właśnie od tego czy w danym dniu będę lepiej znosić założoną sondę czy gorzej. Dokładnie 9 sierpnia 2023 roku poczułam się akurat nienajlepiej, choć początek dnia tego nie zapowiadał. Wzięłam się nawet za generalne porządki u dzieci w pokoju, chciałam po prostu nadgonić z obowiązkami, pewnie za dużo na siebie wzięłam i druga połowa dnia nie była już taka wesoła – skończyło się na leżeniu na łóżku z różańcem w dłoni i czekaniem aż mąż wróci z pracy.
Modliłam się wtedy za wstawiennictwem Świętej Rity, by ten ból ustał. Wieczorem, gdy już czułam się lepiej zaczęłam czytać książkę, w której padły słowa, że powieści są jak portale do różnych miejsc – potrafią nas wciągać w życie bohaterów, a ci stają się naszymi przyjaciółmi. Są odskocznią, konieczną czasem dla czytelników dla poprawy samopoczucia, nawet zdrowia. I jakoś w tym momencie, dosłownie jak grom z jasnego nieba, przyszła do mnie taka myśl, że przecież doskonale wiem o czym mogłabym napisać swoją książkę.
Przed oczami miałam Świętą Ritę, kwiaciarnię, dziewczynę o imieniu Róża i spotkania z różą w dłoni, na które sama jeżdżę. Co ciekawe tytuły każdego tomu także „dotarły do mnie” wyśpiewując kolejny raz w swoim życiu pieśń do Świętej Rity podczas takiego comiesięcznego jej wspomnienia, z uniesioną wysoko różą w dłoni. To dla mnie naprawdę niesamowite, że to wszystko, co wtedy przychodziło mi do głowy – pomysły, nazwy, wątki – teraz można już przeczytać!
Przeczytaj również
ZOBACZ>>> „Św. Rita uczy kobiety, jak być sobą na sto procent”
Miałam to szczęście, że się poznałyśmy – gdy myślę Jagoda Kwiecień, mam przed sobą ogromny uśmiech osoby z wyjątkowym poczuciem humoru, kobietę-wulkan energii i pomysłów, o niezwykle wrażliwym, czułym sercu, troskliwa i gotowa znaleźć czas dla każdego – na kawę, pyszne cynamonki, a nawet domowego kotleta! A jaka jest Roska, główna bohaterka powieści “Z różą w dłoni”? Macie jakieś wspólne cechy?
To miłe, że tak normalnie, ciepło i domowo mnie odbierasz, bardzo Ci za to dziękuję! Roska taka właśnie jest – bardzo czuła, przyjazna, pracowita dziewczyna, która często dobro innych przekłada nad swoje, dlatego porównuję ją do Anny, bohaterki „Perswazji” Jane Austen. I czy to moje cechy? Ciężko pisać o sobie, ale przyjaciele właśnie tak o mnie opowiadają, więc akurat te cechy z Różą myślę, że mamy podobne. Kochamy też obie zaszyć się z książką, w ciszy i kubkiem dobrej kawy… ale myślę, że ona ma na to więcej czasu mimo wszystko, bo nie ma dwójki małych dzieci :) A te cynamonki – ach, to zabawne, bo w książce też się przewijają!
Wspomniałaś o świętej Ricie i comiesięcznym święceniu róż. Czy zatem dobrze myślę, że tytuł książki “Z różą w dłoni” nawiązuje do takich spotkań z włoską patronką?
Tak, zdecydowanie nawiązuje, choć też starałam się nadać temu również inny kontekst, wymiar. Myślę, że czytelnicy wyłapią to na kartach powieści.
CZYTAJ>>> Święta Rita z Cascia. Najskuteczniejsza w sprawach beznadziejnych
Od razu wiedziałaś jaka będzie fabuła? A może zmieniałaś pomysły w trakcie pisania?
A to jest ciekawe, bo kiedyś wyobrażałam sobie pisarza, jako osobę zamyśloną, mocno skupioną na przeżywaniu każdej chwili dnia, wyłapującą najważniejsze sytuacje celem inspiracji do książek… Tymczasem ja po prostu: siadam i piszę. Najczęściej bez konkretnego zamysłu, że w tym rozdziale będzie „tak i tak” i kropka, nic nie zmieniam. Oj, nie. Mam zarys, wiem do jakiego celu dążę, natomiast dialogi i to, co wydarza się po drodze, to najczęściej z serca płynące słowa.
Jak znam Jagodę Kwiecień, w powieści na czytelnika czeka mnóstwo zaskoczeń i zwrotów akcji… Zdradzisz swój ulubiony moment powieści?
Gdybym miała wybrać jakieś ulubione momenty to zdecydowanie jest to prolog, który nie powstał od razu, a po napisaniu jakichś 300-400 stron. Niby nawiązuje do tego, co się wydarzyło, a jednak jest snem bohatera, co wprowadza czytelnika od pierwszych stron w zaciekawienie, o co tu właściwie chodzi i jaka będzie kontynuacja. Lubię wątek kitesurfingu, bo jednak tutaj musiałam zrobić spory research na ten temat, co sprawiło mi wiele frajdy, a także pewien „twist” fabularny, który mocno wyjaśnia trudną i beznadziejną sprawę – natomiast o tym nie pisnę ani słówka!
Dla kogo jest powieść “Z różą w dłoni”?
Dla wszystkich, którzy poszukują powieści z wartościami, ciekawym splotem wydarzeniem, słów, które otulą jak kocyk lub też natchnień, by coś w swoim życiu zmienić. Nie przypisuję tej książce kategorii wiekowej czy konkretnej grupy odbiorców. Zdaję sobie sprawę, że kobiety kochające świętą Ritę z ochotą sięgną po tę publikację, ale też wiem, że tacy czytelnicy, którzy na jej temat wiedzą niewiele – również. Każdy znajdzie tu przesłanie dla siebie.
Co zmieniło w Tobie urokliwe Wrzosowo? Jakie wspomnienia z tego miejsca chciałabyś, by wynieśli Czytelnicy powieści?
Chciałam stworzyć miejsce – choć istnieje takie na mapie Polski! – w którym większość mieszkańców dobrze się zna, są dla siebie przyjaźni, pomocni. Jednak, jak to w życiu, nic nie jest słodko-cukierkowe. Doświadczamy trudności, nieszczerych relacji, straty, sercowych rozterek. Są to sprawy, z którymi po ludzku nie potrafimy sobie poradzić, brakuje nam ufności, pokoju serca, jakiegoś całkowitego zawierzenia Bożej Opatrzności. Może właśnie tego brakuje nam w naszej codzienności, podobnie jak niektórym bohaterom książki? Byłoby mi bardzo miło, jeśli Czytelnicy zostaną po lekturze tej powieści właśnie z taką refleksją.
Wiemy już, że to nie koniec przygód Roski i bohaterów Wrzosowa. Zdradzisz nam o czym będą kolejne tomy różanej trylogii?
Pierwszy tom kończy się niedopowiedziany. Zostawia czytelnika z pytaniem: co tu się właściwie wydarzyło? Pozwolę zatem, aby oczekując na kolejną część, nad którą aktualnie spędzam każdą wolną chwilę, te wszystkie podejrzenia „co dalej” wracały do czytelników uruchamiając w nich kreatywne pokłady ich wyobraźni, tworząc w głowie własny scenariusz. Ja postaram się zrobić wszystko, by kolejny raz zaskoczyć, wplatając w trylogię nowych bohaterów i ich życiowe perypetie!
Z różą w dłoni
Jagoda Kwiecień
Róża z przejęciem wyciągnęła coś z kieszeni swetra mamy. „Miedziany kluczyk?” – zadała w duchu pytanie dziewczyna. Nie spodziewa się nawet, że w chwili, w której otworzy nim drzwiczki do zamkniętej w sekretarzyku przeszłości zmarłej matki, jej życie po raz kolejny zacznie się rozsypywać…
Co Róża zrobi z prawdą odkrytą w pachnących różami dziennikach ukochanej mamy? Jak jej kruche serce zniesie wiadomość o nowym związku Huberta? Czy odkryje w sobie siłę, by zmierzyć się z przeszłością i na nowo odnaleźć radość życia?
Poznaj Roskę i zajrzyj do jej kwiaciarni, w której pachnie nie tylko kwiatami, ale też karmelową latte i starymi powieściami Jane Austen. Rozsiądź się wygodnie, bo to dopiero początek Trylogii Różanej…
KUP KSIĄŻKĘ>>>