
Smartfony i pornografia niszczą człowieczeństwo. Apel do biskupów
Według agendy polskiego Kościoła, to alkohol jest największym problemem naszego społeczeństwa. Tymczasem mamy do czynienia z poważniejszym zagrożeniem. Chodzi o smartfony.
W dniach od 2 do 8 marca w polskim Kościele odbędzie się tydzień modlitw o trzeźwość narodu. Alkoholizm to bez wątpienia klasycznie polski problem. Walczył z nim założyciel oazy ks. Franciszek Blachnicki, walczył również bł. Stefan Kardynał Wyszyński.
Walczy z nim również współcześnie polski episkopat za pośrednictwem specjalnie powołanego w tym celu zespołu ds. apostolstwa trzeźwości i osób uzależnionych, którym przewodniczy biskup pomocniczy diecezji łomżyńskiej Tadeusz Bronakowski. Walczy również za pomocą takich inicjatyw jak sierpniowy miesiąc trzeźwości czy ciągle kultywowaną przez Ruch Światło-Życie Krucjatę Wyzwolenia Człowieka.
Wielokrotnie słyszeliśmy słowa na temat destrukcyjnego wpływu alkoholu na jednostki i społeczeństwo. I bardzo dobrze, że słyszeliśmy. Jak zwraca uwagę Jan Śpiewak, w Polsce żyje około 800 000 alkoholików. Według Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych 2 mln dzieci w Polsce żyje w rodzinach dotkniętych tym uzależnieniem.
Pijemy więcej niż w PRL-u. Problem ciągle jest realny. Nie namawiam więc do jego bagatelizowania. W tej kwestii polski episkopat powinien grać z lewicowym działaczem Janem Śpiewakiem do jednej bramki.
PRZECZYTAJ>>> Skąd przekonanie, że każdej okazji musi towarzyszyć alkohol?
Przeczytaj również
Małe, niepozorne zagrożenie
Mam jednak nieodparte wrażenie, że polski episkopat bagatelizuje nowego, być może groźniejszego wroga. Zdecydowanie łatwiej dostępnego, wręcz wszechobecnego, a którego to skutków działania na ludzką osobowość nasze społeczeństwo i polski Kościół ciągle jeszcze sobie wystarczająco nie uświadomił. Chodzi o smartfony.
Tak, z pełną odpowiedzialnością stawiam smartfony obok alkoholu jako jedno z największych zagrożeń XXI wieku dla duchowej kondycji człowieka. Ktoś może stwierdzić, że przesadzam, że porównywanie tego małego, niepozornego – a przy tym jakże użytecznego! – urządzenia do bezsprzecznie szkodliwych używek to nieuzasadnione publicystyczne wyostrzenie. Czy na pewno? Zobaczmy, co na ten temat mówią cieszący się autorytetem od lewa do prawa eksperci.
Jean Twenge i Jonathan Haidt, amerykański psycholodzy społeczni i socjolodzy, pokazują, że gwałtowny wzrost zachorowań na depresję i zaburzenia lękowe wśród Pokolenia Z – a więc ludzi urodzonych po 1995 roku – koreluje z rozpowszechnieniem się smartfona. Twenge wnikliwie analizując dane oraz sprawdzając nakładanie się na siebie różnorakich społecznych zjawisk, stwierdziła, że to nie kryzys rodziny czy kryzys ekonomiczny jest głównym motorem pogorszenia się zdrowia psychicznego wśród pokolenia Z, lecz upowszechnienie się smartfonów!
„Dziś nuda zabijana jest przez setki bodźców, które są dostępne na wyciągnięcie ręki. Technologia stanowi więc swojego rodzaju ersatz. Problem w tym, że nie daje tego, co można uzyskać w bezpośrednim kontakcie z człowiekiem. W pewnym sensie więc oszukuje nastolatków. Izoluje ich, a to prowadzi do depresji. Ludzie potrzebują bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem dla zachowania dobrej kondycji psychicznej” – mówiła Jean Twenge w rozmowie dla Klubu Jagiellońskiego.
Ludzki mózg naturalnie dąży do tego, by odczuwać przyjemność, za którą odpowiada neuroprzekaźnik zwany dopaminą. Kiedyś jednak, by tę dopaminę „zdobyć”, trzeba było się natrudzić. Wyjść z domu, nawiązać relację, zagadać do dziewczyny na dyskotece, ożenić się z nią. Krótko mówiąc – zrobić coś pożytecznego. Dziś „dopamina” w postaci sztucznych zastępników jest na wyciągnięcie ręki.
Obecnie zamiast wyjść z domu, łatwiej jest spędzić 4 godziny i 12 minut dziennie przed smartfonem – bo tyle według raportu NASKu nastolatkowie średnio spędzają czasu przed ekranem. Z kolei dla 12% spośród nich przeciętny czas spędzony w przestrzeni wirtualnej wynosi aż… 8 godzin!
Oczekiwanie, że człowiek ukierunkowany ewolucyjnie na zaspokajanie roszczeń znajdującego się w mózgu ośrodka nagrody, będzie w stanie siłą woli odeprzeć nawałnicę pokus łatwej przyjemności dostępnej na wyciągnięcie ręki, jest naiwnością. Powiem więcej – jest antropologicznym błędem. Wszak żyjemy w rzeczywistości po grzechu pierworodnym w której, zgodnie ze słowami św. Pawła z 7 rozdziału Listu do Rzymian, łatwo nam przychodzi chcieć dobra, wykonać zaś je to trud.
ZOBACZ>>> Jak wygrać ze smartfonem w rodzinie? Odpowiada Monika Przybysz
Strzały dopaminy
Na skuteczny odpór tym pokusom stać nielicznych, duchowo mocnych lub społecznie uprzywilejowanych – chociażby dzieci twórców tych technologii, którzy z nie bez przyczyny postanawiają odseparować od nich swoje pociechy, jednocześnie sprzedając je masom.
Te mini wystrzały dopaminy, które współczesny człowiek nieustannie zapewnia sobie za pośrednictwem social mediów, upośledzają zdolności do skupienia się, a co za tym idzie, ograniczają racjonalność. Oduczają odraczania gratyfikacji oraz skutecznie zagłuszają potrzebę spotykania się z drugim człowiek twarzą w twarz.
Wraz ze smartfonem nastolatkowie otrzymują dostęp do jeszcze innego groźnego narkotyku – pornografii. Narkotyku, który jak podkreśla specjalista ds. uzależnień Robert Rutkowski, można bez cienia przesady porównać do heroiny. Według dostępnych danych w maju 2023 roku 7,49 mln mężczyzn w Polsce (52,29 proc. wszystkich panów korzystających z internetu) odwiedziło strony pornograficzne – każdy spędził tam średnio 2 godziny, 32 minuty i 39 sekund.
Liczba Polek była w tym czasie dwukrotnie mniejsza, co i tak jest znacznym wzrostem jeżeli chodzi o kobiety. Co jest jeszcze bardziej niepokojące, to fakt, że spośród wszystkich korzystających w tym okresie ze stron pornograficznych, 1,47 mln stanowiły osoby w przedziale wiekowym 7-17 lat. Tak problem w odniesieniu do młodych mężczyzn podsumował prof. Jonathan Haidt:
„Chłopcy mają kłopoty. Wielu z nich wycofało się z prawdziwego świata, w którym mogliby rozwijać umiejętności potrzebne do stania się kompetentnymi, odnoszącymi sukcesy i kochającymi mężczyznami. Zamiast tego wielu z nich zostało zwabionych do wirtualnego świata, w którym pragnienia przygody i seksu mogą zostać zaspokojone (przynajmniej powierzchownie) bez robienia czegokolwiek, co przygotowałoby chłopców do późniejszego sukcesu w pracy, miłości i małżeństwie”.
Stracimy własne “ja”?
Jest jeszcze trzeci istotny aspekt związany ze szkodliwością tych niepozornych małych urządzeń – smartfony zmieniają nasze człowieczeństwo. Człowiek jest z natury istotą racjonalną, która rozwija swoje rozumowe predyspozycje dzięki ćwiczeniu się w myśleniu abstrakcyjnym. Podstawą zaś myślenia abstrakcyjnego jest umiejętność czytania – a więc operowania systemem znaków, który odsyła nas do pojęć, czegoś z natury abstrakcyjnego. Jak się ma to do smartfonów?
Jacek Dukaj, polski pisarz i filozof w swoim eseju Po piśmie sugeruje, że przechodzimy z epoki „piśmiennej” do epoki „post-piśmiennej”. Epoki, w której zdolność myślenia abstrakcyjnego zachowają tylko nieliczne elity. A co z resztą? Będą oni – za pośrednictwem nowych technologii – otrzymywać informacje i wrażenia w sposób bezpośredni. Nie będzie już potrzeby czytania, jeżeli alternatywą będzie króciutki i kolorowy materiał video na jednym z portali społecznościowych czy seans z kamerą VR, zapewniający bezpośrednie, wirtualne doznania. Jak to wpłynie na człowieczeństwo?
„Ludzie przyszłości[..] stracą wyraźne poczucie własnego «ja», bo zamiast niego utożsamiać się będą ze wciąż napływającymi nowymi przeżyciami, przychodzącymi z zewnątrz i dzielonymi z innymi ludźmi. Dukaj stwierdza wręcz, że to te bezosobowe przeżycia, a nie konkretnych ludzi trzeba będzie uważać za podmioty, zaś człowiek zostanie tylko «biologiczną maszyną» do «przeżywania przeżyć»” – pisał Tomasz Gałosz na łamach portalu Klubu Jagiellońskiego.
Problem zaczynają dostrzegać nawet liberalne kraje Zachodu – w Australii zakazano korzystania z mediów społecznościowych do 18 roku życia, zaś kraje takie jak Francja, Włochy, Grecja, Portugalia czy Chiny zabroniły używania smartfonów w szkołach.
CZYTAJ TEŻ>>> Spowiedź w trybie samolotowym. Czy smartfon podsłuchuje nasze grzechy?
Apel do Episkopatu Polski
Wpływ nowych technologii na człowieczeństwo i kondycję społeczeństwa powinien stać się jednym z ważniejszych tematów dla polskiego Kościoła. Apeluję o lobbowanie za każdym rozwiązaniem prawnym, które ograniczy negatywny wpływ nowych technologii – zwłaszcza na młodych ludzi. Łaska buduje na naturze i ją wydoskonala. Co jednak jeżeli natura zostanie dogłębnie zdeprawowana? Czy ludzka gleba będzie wystarczająco żyzna, by przyjąć Słowo?
Nie chcę odmawiać potęgi i wszechmocy łasce. Sądzę, jednak że tak często podejmowane przez polski episkopat tematy takie jak kryzys demograficzny, indywidualizm, niechęć do zakładania rodzin czy podejmowania powołania konsekrowanego i kapłańskiego, może okazać się bezcelowe w sytuacji, gdy poprzez całkowite zatopienie młodych ludzi w świecie wirtualnym są oni do podjęcia powyższych zobowiązań najzwyczajniej w świecie niezdolni.
Chorobę należy leczyć przez eliminację przyczyn, a nie objawów. A jedną z tych przyczyn w moim przekonaniu i co powyżej starałem się wykazać, jest właśnie wirtualny świat, dostępny na kliknięcie palca za pośrednictwem smartfona.