Nasze projekty
Fot. Andrzej Iwański,Wikipedia/ Maskacjusz TV,YouTube

„Jerzy, teraz mnie z tego wyciągaj”. Ks. Kaczkowski o bł. ks. Jerzym Popiełuszce

Dla ks. Jana Kaczkowskiego, bł. ks. Jerzy Popiełuszko był patronem "w czasie lęku" - prosił go o wstawiennictwo, gdy bał się najbardziej.

Reklama

„Jerzy, wyzwól mnie z tego strachu!”

Podczas rekolekcji wielkopostnych w klasztorze oo. dominikanów w Łodzi, które ks. Kaczkowski prowadził w marcu 2014 roku, przypomniał słowa księdza Jerzego, który mówił, że największą tragedią człowieka jest strach i lęk, który go paraliżuje, zwłaszcza moralnie. Zaznaczył, że ks. Jerzy „w pewnym momencie swojego życia znalazł się w takiej sytuacji, że bardziej cierpiał od wierzących, czy nawet od hierarchii niż od zewnętrznych ludzi” – mówił ks. Kaczkowski.

Ks. Jan wyznał, że w pewnym momencie życia hierarchowie Kościoła „który kocham; mocno wierzę i wyznaję, że w Kościele katolickim trwa, jest i istnieje Chrystus i wszystko co Kościół święty, Matka nasza naucza, za prawdziwe uznaję”, bardzo go skrzywdzili. Przypomniał słowa pewnego rekolekcjonisty, że o wiele łatwiej jest cierpieć za Kościół, a o wiele trudniej od Kościoła. „Ja niestety tego doświadczyłem” – mówił ks. Jan. To właśnie w tym momencie poprosił ks. Jerzego o pomoc.

Pomyślałem sobie – Jerzy, wyzwól mnie z tego potwornego strachu, bo wiecie moi Państwo – każdy ma jakieś kompleksy, każdy chciałby być zauważony, to jest takie ludzkie, naturalne, takie zwykłe. I tu nagle paniczny strachbo telefony w nocy, przekleństwa przez telefon, zrobimy z tobą to i tamto… I wtedy prosiłem: Jerzy, wyzwól mnie z tego strachu!

Reklama

CZYTAJ: Anna Dymna o filmie „Johnny”: każdy ksiądz powinien go zobaczyć, bo pokazuje jaką niezwykłą funkcję pełnią dla ludzi

„No, ale nie z takiej grubej rury!”

Jak dalej opowiadał, wtedy przyszedł także jeden z ważniejszych dni jego życia – dzień diagnozy nowotworu. Okazuje się, że mam glejaka czwartego stopnia, jeden z najbardziej „hardcorowych” nowotworów, jaki można sobie wyobrazić i oczywiście to był proces, ale kiedy to ze mnie „zeszło”, mówię: „Jerzy, no ale nie z takiej grubej rury, nie tak ostro, teraz mnie z tego wyciągaj” – wspominał ks. Kaczkowski.

Moment diagnozy był także dla ks. Jana jednocześnie momentem wolności. To mi dało niezwykłą wolność – w wypowiadaniu się (bo ja nie wiem czy byłem wcześniej jak Piłat), wolność w ocenie i wolność w wierności własnemu sumienia. I to jest pytanie, które chciałem Wam wszystkim zadać – musimy zastanowić się nad naszymi sumieniami. Czy macie w sobie tyle siły, by zejść na samo dno własnego sumienia i wszystko bardzo dokładnie ponazywać?

Reklama

MaskacjuszTV, zś/Stacja7

Reklama

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę