Nasze projekty
fot. churchofjesuschrist.org

Bieg, który ciągle trwa

„Na skrzydłach leciała, z rozwianymi włosami, tak iż powystraszała Apostołów”.

Reklama

Zanim Apostołowie zebrali się, aby wybrać Macieja, Chrystus sam wybrał sobie świadka swojego Zmartwychwstania – była nim Maria Magdalena. Do niej powiedział „Idź do braci moich i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, Boga mego i Boga waszego” (J 20,17). Ona pobiegła i rozgłosiła Zmartwychwstanie. O, my dobrze wiemy, jak to umieją czynić kobiety, zwłaszcza gdy dowiedzą się radosnej nowiny! Tak samo uczyniła Maria Magdalena. Na skrzydłach leciała, z rozwianymi włosami, tak iż powystraszała Apostołów. Powiedzieli przecież: „Ale i niektóre z naszych niewiast przeraziły nas, były bowiem przed świtem u grobu i nie znalazłszy Jego ciała przyszły mówiąc, że nawet miały widzenie aniołów, którzy powiadają, że On żyje (Łk 24,23). – A my ostrożnie… ostrożnie… ostrożnie…

Sługa Boży Kard. Stefan Wyszyński
Miłość na co dzień, s. 224-225

Czytaj także >>> Cud zmartwychwstania

Reklama

Miłość jest niepokonana

Aniołowie, skrzydła, rozwiane włosy! I ten pęd, i ten impet, który sprawił, że nie mogła ustać w miejscu, więc biegła! Bo pchała ją miłość! To ona – Maria z Magdali spotkała Zmartwychwstałego! I od tego momentu już nic w jej życiu nie miało być takie samo. Została współapostołką! Ba! Była pierwszą, która doświadczyła spotkania z Żyjącym na wieki! To jej – kobiecie – dane było odkryć największy sekret: miłość jest niepokonana.

Ile w tym opisie jest energii! Jaki potężny dynamizm! Co takiego jest w kobietach, że to właśnie one nie tylko zostały przy grobie w tamten straszny piątkowy wieczór 33 roku, ale jako pierwsze miały też przekonać się o zmartwychwstaniu? Co zobaczył w kobietach Prymas, że tak bardzo je docenił, a miejscami – jak w tym fragmencie – jednoznacznie postawił wyżej od zalęknionych i ostrożnych mężczyzn? Pozwólmy jemu samemu odpowiedzieć na to pytanie: „Kobieta utrzymuje się na linii Bożego planu, ponieważ ona kształtuje w sobie i wydaje życie nawet wtedy, gdy zdaje się, że wszystko obumarło”*. Nie byłoby współapostolstwa, nie byłoby zdolności do uwierzenia w zmartwychwstanie, nie byłoby tego impetu, tych skrzydeł i rozwianych włosów, gdyby kobieta nie była matką.

Czytaj także >>> Jest tylko jedno „ale” – Alleluja! Playlista na Wielkanoc

Reklama

Droga do niedzielnego poranka

Moje kochane, święte macierzyństwo! Mój lęku przed porodami, przeszywający, a jednak ukochany, wszystkie wy moje nieprzespane noce, błogosławione drżenie nad każdym rozgorączkowanym czołem malucha, moje najdroższe opadające od noszenia dzieci ramiona, kochany strzaskany kręgosłupie i święte łzy bezsilności! Moja codzienna Kalwario obowiązków i Ogrodzie Oliwny bezsenności – jesteście drogą, która dzień po dniu prowadzi mnie do niedzielnego poranka! Nie tego, który opromieni mnie po śmierci, ale tego, który dzieje się tu, dzieje się już!

To kobiecie dane było odkryć największy sekret: miłość jest niepokonana.

Największym sekretem kobiety jest służba życiu. To jest nasze przeznaczenie, nasz cel, ale też tajemnica wyjątkowej, często ponadludzkiej wiary i nadziei. Rodzić, chronić, karmić i kształtować życie. Pisząc te słowa, ogarniam w myślach wszystkie mamy, które dane mi było spotkać, z którymi łączą mnie więzi przyjaźni. I te, które dopiero zaczynają swoją przygodę z macierzyństwem, ale i te, które z szóstką przy boku marzą o kolejnym maluchu. Także te, które niosą krzyż poronienia lub codziennie patrzą na cierpienie chorego dziecka. I te, które pochowały swoje maleństwa… Ale też i te, które ledwo odchowały jednego szkraba – już witają kolejnego niespodziewanego gościa. I jeszcze te, które z drżącym z radości sercem jadą do ośrodka adopcyjnego po wyjątkową Kruszynkę.

Reklama

Ogarniam moim spojrzeniem wreszcie i te, które noszą habity a przewijają, tulą i kochają tych najmniejszych, zostawionych przez biologicznych rodziców, ale i te w innych habitach, które wstają w nocy, składają swoje zgrzebne mnisze koce, żeby wołać za nami, którzy spokojnie śpimy. I wreszcie te, które zakładają fundacje, w których dzieje się tyle dobra oraz te, które dyżurują nocami i modlą się przed każdym wbiciem wenflonu. Patrzę na ten niezwykły kobiecy świat, którego mam zaszczyt być częścią, i wiem doskonale, dlaczego Prymas Wyszyński pisał o nas, że wiedzie nas miłość i wewnętrzna mądrość, a Papież Jan Paweł II nie cofnął się przed określeniem „Geniusz kobiety”.

Czytaj także >>> Niech w święto radosne paschalnej ofiary… Co warto wiedzieć o sekwencji wielkanocnej?

Odwaga, by biec

Jeżeli nie postawimy Bogu granic i śmiało wejdziemy do rwącego potoku życia, wtedy doświadczymy tego szalonego impetu Marii Magdaleny. Przestaniemy się bać, oglądać trwożnie na opinie innych i bez asekuracji i cienia wątpliwości rzucimy się za nią w ten szalony bieg ku braciom, by wołać, że On żyje i że z Nim także my zwyciężymy wszystko!

Rozpuśćmy nasze ugładzone spokojnym i poukładanym życiem włosy i miejmy odwagę biec po śladach Ewangelii z duchem i żarem świętych. Porzućmy niepotrzebną ostrożność, przestańmy wreszcie kręcić się nadmiernie same wokół siebie. Tu, gdzie jesteśmy, w tych, a nie innych domach, rodzinach, miejscach pracy – odważmy się na szaleństwo uśmiechu, życzliwości, dobrego słowa, wsparcia i bezinteresownej uwagi. Biegnijmy ku innym i dawajmy z siebie wszystko! W naszej codziennej mrówczej pracy można złorzeczyć albo błogosławić – przewijając malucha można psioczyć albo całować jego nóżki, odpowiadając na setne „mamo!” można przewracać oczami albo zawołać „Co tam, maluchu?”.

Tak naprawdę w każdej chwili wybieramy śmierć albo życie. Dlatego przestańmy wpatrywać się w puste groby naszych braków, lęków, niespełnionych nadziei – oderwijmy od siebie wzrok i rozejrzyjmy się, a odkryjemy, że tuż obok stoi Ten, który od dawna czeka, aby ogarnąć nas swoim stęsknionym spojrzeniem i poprowadzić ku pełni życia.

Jeżeli pragniemy doświadczyć zbawienia, jeżeli chcemy poczuć na naszych policzkach tamten wschód słońca, który opromienił zasmucone oblicze Marii Magdaleny – wsłuchajmy się w łagodny głos Zwycięskiego Baranka. Wtedy odkryjemy, że tajemnica tamtego spotkania – pierwszego spotkania kobiety z Żyjącym jest w nas głęboko ukryta. Jesteśmy dziedziczkami tamtej szalonej radości i tamtej nieziemskiej nadziei. Bieg Marii nigdy się nie skończył. Póki kręci się świat, póki są na nim nasi przerażeni, pozbawieni nadziei siostry i bracia, póty trzeba biec i głosić, że Miłość nie umarła i że warto dla niej poświęcić wszystko.


* S. WYSZYŃSKI, Apostolski program Kościoła – ku kobiecie. Dzień skupienia Instytutu Prymasowskiego, Choszczówka, 9 IV 1978


Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę