Czego nie może zabraknąć w przygotowaniach do ślubu? 5 ważnych wskazówek od o. Adama Szustaka
Zanim wydarzy się ten wyczekiwany dzień ślubu, długo, długo przed nim – dla niektórych będzie to pół roku, dla innych rok czy nawet trochę dłużej – muszą nastąpić przygotowania do niego, które według mnie powinny składać się minimum z pięciu ważnych rzeczy.
1. Narada wojenna
Pierwszą z nich, która powinna mieć miejsce niemalże tuż po zaręczynach, na wiele miesięcy przed ślubem, jest coś, co nazywam naradą wojenną. Aby ją zrobić, trzeba wziąć na przykład wielki karton, powiesić go na ścianie pokoju któregoś z was, a potem przez wiele godzin, a może nawet dni czy tygodni, zrobić wielką burzę mózgów na temat tego, jak chcecie, by wyglądał wasz ślub.
„Narada wojenna” to niezwykle ważny moment, ponieważ dzięki niej unikniecie sytuacji, w której to wasi rodzice czy znajomi planują wam ten dzień. Niestety taka sytuacja zdarza się dość często, dlatego bardzo zachęcam was, byście zrobili sobie taką specjalną randkę, podczas której zamykacie się w jednym pokoju i rozpisujecie ślub od ogółu do szczegółu – od gości, stołów, jedzenia po kwiaty czy muzykę – i o tym wszystkim gadacie, a kiedy trzeba, to też się kłócicie.
Czytaj także >>> Czytania na ślub. Jakie wybrać?
2. Kurs przedmałżeński
Drugą ważną rzeczą w przygotowaniu do ślubu są kursy przedmałżeńskie. Bardzo was proszę, byście nie traktowali tych nauk jak czegoś do odfajkowania. Nie idźcie na pierwszy lepszy kurs, na którym jakaś smutna pani z katolickiej poradni rodzinnej i przynudzający ksiądz będą opowiadać wam o życiu małżeńskim na podstawie materiałów wydrukowanych trzydzieści lat temu, które już dawno się zdezaktualizowały. Znajdźcie, proszę, pełną życia panią z poradni rodzinnej i fantastycznego księdza, którzy będą potrafili pokazać wam, na czym polega genialność małżeństwa i niesamowitość teologii tego sakramentu. Dowiedzcie się, gdzie są prowadzone najlepsze kursy przedmałżeńskie i właśnie z nich skorzystajcie.
Przeczytaj również
Czytaj także >>> Ten teledysk ślubny zrobił furrorę na TikToku
3. Czystość przedmałżeńska
Trzecia rzecz to czystość przedmałżeńska. Wiem, że żyjemy w świecie, w którym mnóstwo ludzi mieszka ze sobą przed ślubem i prawie nikt nie szanuje tego, co Kościół twierdzi na temat czystości. Tu pozwolę sobie na pewną zachętę. Otóż nawet
jeżeli (nie daj Boże) mieszkacie razem i już dawno żyjecie jak mąż i żona, to zróbcie sobie przerwę przed ślubem. Jeśli wasz ślub jest za pół roku lub za rok, to przestańcie na ten czas ze sobą mieszkać.
Dlaczego? Z jednego prostego powodu: byście za sobą zatęsknili, byście na nowo wzbudzili w sobie pragnienie kochania tego kogoś. Gdy przyjdzie dzień ślubu, a po nim noc poślubna, to niech to będzie coś wyczekiwanego, w czym na nowy sposób chcecie tę drugą osobę poznać. Jeśli żyjecie w nieczystości przed ślubem, to, proszę, koniecznie zróbcie sobie „czystą” przerwę, by na nowo zasmakować bycia razem.
CZYTAJ: Czystość przedmałżeńska. Dlaczego warto?
4. Zaangażujcie znajomych w przygotowania ślubu
Czwarta rzecz wiąże się z realizacją tego, co wcześniej wymyśliliście podczas „narady wojennej”. Gdy macie już opracowaną całą taktykę, to zaangażujcie jak najwięcej swoich znajomych w robienie różnych rzeczy wokół waszego ślubu. Nie chodzi oczywiście o wyręczanie się innymi ludźmi, ale o to, by ślub nie był tylko dziełem państwa młodych. O wiele lepszym pomysłem niż zorganizowanie przez was wielkiej imprezy dla znajomych jest wciągnięcie ich w wasze święto i wspólne przygotowywanie go.
Oczywiście sami zaplanujcie, jak chcecie, by wyglądały poszczególne elementy, ale na przykład poproście kogoś, by zrobił wasze zaproszenia, innych zapytajcie o dekoracje, jeszcze innych o upieczenie ciast. Zaproście swoich przyjaciół i znajomych, byście razem stanowili wielką „bandę” ludzi, która wspólnie będzie pracować nad tym szczególnym dniem. I tak jak powiedziałem, nie jest to wykorzystywanie ludzi, tylko tworzenie wspólnoty wokół czegoś pięknego, czyli wokół waszej miłości.
5. Spowiedź przedślubna
Piątą rzeczą, ostatnią, ale chyba najważniejszą w całych przygotowaniach, jest spowiedź przedślubna. W Kościele istnieje obowiązek dwóch spowiedzi przedślubnych, jednej kilka miesięcy wcześniej, a drugiej tuż przed zawarciem sakramentu. W związku z tym często przychodzą do mnie ludzie na przykład dzień przed ślubem i pytają, czy już mogą odbyć tę drugą spowiedź, bo boją się, że nagrzeszą w te ostatnie godziny. Nie o to zaś chodzi z tym obowiązkiem kościelnym.
Kluczem do spowiedzi przedślubnej powinna być myśl, że ten sakrament może stać się momentem rozpoczęcia nowego życia. Szczególnie jeśli ktoś nie przystępował do niej bardzo długo lub prowadził grzeszne życie, a co za tym idzie, jego historia jest bardzo poplątana i pomieszana, warto potraktować spowiedź przedślubną jako start do czegoś nowego.
I znów, podobnie jak z kursami przedmałżeńskimi, nie polecam iść do pierwszego lepszego konfesjonału. Pewnie, że taka spowiedź, jeśli zostanie szczerze odprawiona, będzie ważna, ale w tak istotnej chwili życia, jaką jest ślub, warto poszukać sensownego księdza, z którym można pogadać nie tylko w konfesjonale. Spowiedź to sakrament, więc naprawdę ma ona moc wszystko w nas zmienić. Dobrze odprawiona, czyli taka, w której dajemy Bogu dostęp do siebie i w której pozwalamy, by jakiś sensowny kapłan powiedział nam coś o Panu Bogu w odniesieniu do naszego życia, naprawdę może spowodować, że ślub okaże się ważną cezurą w życiu, cezurą, od której wszystko zaczyna się na nowo.
Fragment książki „Ballady i romanse” o. Adama Szustaka OP