Nasze projekty
Reklama
Fot. Freepik/Sebastian Nycz

Adam Szustak OP: „Nie ma innego sposobu, by wyczuć Boga”. Odważ się na niego w Adwencie!

"Jezus mówi w przypowieści o tym, by odźwierny stanął przy drzwiach i „czuł”, czyli prosi każdego z nas, by wyczuł nadchodzącego Boga, w którym nie ma oskarżenia, pretensji czy nawet cienia rozczarowania." W Adwencie - wychyl się ku Bogu z o. Adamem Szustakiem!

Jeśli szukasz alternatywy dla głoszonych z ambony rekolekcji adwentowych, sięgnij po książkę „Podwójne wychylenie” – pomoc w duchowym przygotowaniu się do odkrywania i uwielbiania Boga w codzienności.


Zgubiony dom

Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!”. (Mk 13,1-4.28-37)

W przypowieści opowiedzianej przez Jezusa w trzynastym rozdziale Markowej Ewangelii mamy dom, w którym kiedyś mieszkał pan wraz ze swymi sługami – domownikami. Dom i słudzy pozostali, ale pan wyjechał.

Reklama

Rzecz jasna, ten pan to Bóg, a Jego słudzy to wszyscy ludzie. Był więc kiedyś taki czas, gdy wszyscy mieszkaliśmy w domu – jednym domu z Bogiem. Jakby tego było mało, czytamy w przypowieści, że pan, zanim wyjechał, przekazał sługom staranie o to miejsce i powyznaczał zajęcia. Co to znaczy? Gdyby sięgnąć do starego tłumaczenia Biblii, znajdziemy tam sformułowanie: „Zostawił dom swój, i rozdał urzędy sługom swoim, i każdemu robotę jego”, co oznacza, że pan każdemu domownikowi dał zaszczytne miejsce i godność. Wszyscy dostali też jakieś zadanie, by się nie nudzili, a raczej, by każdy miał swój obszar działań, gdzie będzie czuł się spełniony.

Jezus opowiada więc swoim uczniom o tym, jak wyglądał świat w zamyśle Jego Ojca. Był domem, w którym mieszkaliśmy razem z Bogiem. Wszystko było tam wspaniale wymyślone: każdy człowiek żył według zaszczytnej godności nadanej mu przez Boga, a ponadto miał zadanie, które objawiało jego potencjał i dawało poczucie spełnienia. Ten obraz konstruowany przez Jezusa siedzącego wśród uczniów naprzeciw świątyni jerozolimskiej doskonale grał z podziwianym widokiem, pewnie każdemu cisnęło się na usta: „Wszystko jest dobrze, wszystko jest tak, jak powinno być”.

ZOBACZ: „Podwójne wychylenie” – najnowsza książka o. Adama Szustaka

Reklama

Wszystko zostanie zburzone

Niestety, jak doskonale wiemy, to wszystko – zarówno to, na co patrzyli uczniowie, jak i świat cudownie wymyślony przez Boga – popsuło się. Dlatego gdy Jezus słyszy słowa zachwytu, mówi: „No tak, to prawda, ale przyjdzie taki czas, gdy z tego wszystkiego nie zostanie kamień na kamieniu. Wszystko zostanie zburzone”. I tak jak świątynia jerozolimska nie przetrwała najazdu wojsk rzymskich, tak nasz wspólny dom z Bogiem też uległ zniszczeniu przez grzech. Nie żyjemy już w całkowitej bliskości z Bogiem. Niewielu z nas czuje się, jakby zajmowało zaszczytne miejsca i piastowało godności. Coraz więcej osób nie ma bladego pojęcia, co powinno robić w życiu, nie może odnaleźć swojej życiowej ścieżki, nie mówiąc już o sensie życia, a robota, którą wykonują, zupełnie nie wyraża tego, kim są. Gdzieś to wszystko się nam pogubiło. Runęło wszystko, co było piękne i godne podziwu.

Czy to znaczy, że Pan Bóg nas opuścił? Że zostawił swój dom i wyjechał? Znów warto sięgnąć do tłumaczenia z Biblii Gdańskiej (1632), gdzie jest napisane, że „człowiek, który precz odjeżdżając, zostawił dom swój”. „Precz” – to słowo nie kojarzy się dobrze i może nam podpowiadać, że to nie było tak, iż Pan Bóg postanowił zostawić nasz wspólny dom, stwierdzając: „Dobra, radźcie sobie sami, mam ważniejsze sprawy, pojadę sobie w delegację”, ale że został stamtąd wyrzucony. Powiedziano Mu „precz!”, a raczej to my wyrzuciliśmy Go za drzwi! 

Właśnie w takim punkcie znajdujemy się jako ludzie, którzy chcą zacząć szukać Boga. Krok wiary, który musimy wykonać, by Go spotkać, najpierw oznacza odpowiedź na Boże pragnienie powrotu do domu. On, mimo że został precz wygnany i nadal wielu Jego domowników nie chce Jego powrotu, nie zniechęcił się i tylko czeka na taką możliwość. Bóg już jest w drodze, jak zatem pozwolić Mu wrócić?

Reklama

CZYTAJ: O. Szustak radzi prosto: Wołaj do Boga! Miej taką postawę serca, że chcesz poszukać czegoś więcej!

Co to znaczy „czuć” Boga?

Posłuchajmy znów dawnego tłumaczenia Biblii: „Jako człowiek, który precz odjeżdżając, zostawił dom swój, i rozdał urzędy sługom swoim, i każdemu robotę jego, i wrotnemu przykazał, aby czuł” (Mk 13,34). Bardzo poruszające jest dla mnie to ostatnie słowo „czuł”, które jak gdyby sugeruje, że musimy czuć, czyli poczuć Tego, który przychodzi.

Pan Bóg wraca nie po to, żeby nas ukarać. Jak mówi Słowo Boże, On nie przyszedł na świat po to, aby świat potępić, ale aby go zbawić (por. J 3,17). Bóg wraca do swego domu, żeby stanąć u drzwi i zapytać, czy Go przyjmiemy z powrotem. Trochę to śmieszne, że On musi pytać nas o pozwolenie, ale Bóg bardzo szanuje naszą wolność.

Tę Jego pokorę odkryłem kiedyś, gdy czytałem Księgę Izajasza, w której prorok zapisuje słowa: „Czemu, gdy przyszedłem, nie było nikogo? Wołałem, a nikt nie odpowiadał? Czyż zbyt krótka jest moja ręka, żeby wyzwolić? Czy nie ma siły we Mnie, ażeby ocalić?” (Iz 50,2). Bóg przychodzi do świata, do ludzi i woła, krzyczy, żali się, a nikt Mu nie odpowiada. A mimo to On nie oskarża ludzi, nie mówi: „No, nie słuchają Mnie. Nie chcą przyjść. Ja tu wołam, nawet przyszedłem z nieba na ziemię, a nikt nie wychodzi. Ludzkość jest do niczego”. Za to zastanawia się: „A może Ja jednak za mało zrobiłem?”. Niesamowity jest ten nasz Bóg, który będąc absolutnie świętym i doskonałym, nie popełnił żadnego błędu, a jednak kiedy staje przed człowiekiem, który Go odrzuca, patrzy na swoją rękę i stawia sobie pytanie: „Kurczę, a może za mało ją wyciągnąłem? Może gdybym bardziej wyciągnął, to człowiek by dosięgnął. Czy mogłem jakoś inaczej postąpić, by go ocalić?”. Wracający Bóg to zatem nie egzekutor, ale Ktoś zadający sobie pytania o miłość, o to, czy wystarczająco kochał człowieka, by go nawrócić.

Jezus mówi w przypowieści o tym, by odźwierny stanął przy drzwiach i „czuł”, czyli prosi każdego z nas, by wyczuł nadchodzącego Boga, w którym nie ma oskarżenia, pretensji czy nawet cienia rozczarowania. Wyczuj więc w swoim życiu Boga, który stoi, patrzy na swoje ręce i chce je jeszcze bardziej wyciągnąć, który patrzy na swoją nieskończoną moc i zadaje sobie pytanie, czy mogłaby być jeszcze bardziej nieskończona. Jezus prosi: „Stój przy drzwiach i wyczuj Tego, który właśnie tak przychodzi”.

A może ktoś zapyta: co znaczy „czuć”? Otóż to nic innego, jak zacząć się modlić. Każdego dnia stawać przed Bogiem i szukać Go przez modlitwę – nie mamy innego sposobu, tylko tak możemy Go wyczuć.


Czuwaj, wołaj, błagaj, uwielbiaj i trwaj z o. Adamem Szustakiem!
„Podwójne wychylenie”

Kup książkę na Dobroci.pl!

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja