Nasze projekty
fot. domena publiczna/CC BY-SA 4.0/domena publiczna/wikipedia.org

Przepis na świętość we dwoje, czyli czego uczą nas święci małżonkowie

Jacy są święci małżonkowie? Na pewno nie nudni. Zakochani w Bogu i we współmałżonku, szarmanccy, romantyczni, a jednocześnie bardzo normalni, przeżywający podobne problemy, jak my. Może dlatego tak bliscy współczesnemu człowiekowi? Jak przeżywali swoją drogę do świętości? Czego możemy się od nich nauczyć?

Reklama

Przyjąć swoje powołanie

Ich córka Teresa mówiła, że są bardziej godnymi nieba niż ziemi, a Celina wspominała czułość rodziców i wspólne zabawy (w końcu, jak pisała jej mama, „Zajmowanie się dziećmi to praca bardzo przyjemna. Gdybym tylko to miała do roboty, uważałabym się za szczęśliwą”). „Korespondencja rodzinna” świętych Zelii i Ludwika Martinów pokazuje świętość zwyczajną, pełną humoru, mocno stąpającą po ziemi.

Zanim jednak zostali małżeństwem, oboje szukali swojego powołania w zakonach – i oboje doświadczyli odmowy. Czekali cierpliwie na rozpoznanie woli Bożej. Któregoś dnia, kiedy Zelia mijała Ludwika na moście w Alencon, słyszała w sercu: „To jest mężczyzna, którego przygotowałem dla ciebie”. Jeśli słynne sformułowanie ewangelizacyjne: „Bóg ma dla ciebie wspaniały plan” wydaje nam się denerwujące, pomyślmy o Zelii, która po latach napisze: „Jestem zawsze z nim szczęśliwa; on jest tego przyczyną, że życie moje jest bardzo miłe. Mąż mój – to święty człowiek. Życzyłabym wszystkim kobietom takich mężów”.

Kiedy Zelia i Ludwik wzięli ślub, byli, jak na XIX wiek, niezbyt młodzi, w dodatku z początku żyli jak brat i siostra. Ich spowiednik kategorycznie im tego zabraniał – to nie to powołanie. I rzeczywiście, ich zadaniem było przyjęcie i wychowanie po Bożemu dziewiątki dzieci (z których czwórka szybko odeszła do Pana). Spełnili to wyzwanie wyśmienicie.

Reklama

„Chciałabym być świętą, tylko nie wiem, z którego końca się do tego zabrać. Jest tyle do zrobienia, a ja ograniczam się tylko do pragnień” – zwierzała się Zelia swojemu bratu. W rzeczywistości nie ograniczali się do pragnień, a przyjaźń małżonków z Bogiem promieniowała na dzieci.

CZYTAJ WIĘCEJ >>> Zelia i Ludwik Martinowie. Święci małżonkowie

Budować jedność

Maria i Alojzy (Luigi) Quatrocchi to pierwsza razem beatyfikowana para małżeńska. Alojzy był wziętym prawnikiem, profesjonalistą w swoim fachu, niezmiernie uczciwym. Maria zajmowała się ich czwórką dzieci, a po jakimś czasie zaczęła pisać książki o wychowaniu. Na jednym z zachowanych zdjęć widać dwójkę starszych ludzi na górskiej wyprawie, która zamiast podziwiać okoliczności przyrody, patrzy serdecznie na siebie. Tymczasem Maria nie wyniosła ze swojego domu wzorców dobrej rodziny. Bardzo cierpiała z powodu kłótni przetaczających się nieustannie przez jej rodzinny dom (było to coś trudniejszego do zniesienia niż tradycyjny włoski temperament). Kiedyś nawet wzburzona powiedziała ojcu, że gdyby była mamą, to nigdy by się z nim nie ożeniła (zresztą mama też miała trudny charakter). Z Alojzym łączyły ją więzy przyjaźni, a kiedy zachorował, wspierała go dobrym słowem i modlitwą.

Reklama

Po ślubie młodzi zamieszkali… w domu Marii! Alojzy musiał nieraz okazywać świętą cierpliwość wobec porywczych teściów. A jednak nic nie zdołało rozerwać ich jedności. Jak pisała po śmierci męża: „Byliśmy jedną wielką bryłą skalną, jednolitą, bo utworzoną z jednego materiału”. Oboje zakochani w Bogu (biografowie twierdzą, że to Maria była bardziej zaangażowana religijnie, a tymczasem ona twierdzi, że Alojzy przerósł ją w wierze – w końcu, wyszedłszy z rodziny ateistycznej, miał z Nim tak głęboką relację, że jego koledzy dzięki temu się nawracali). Wspólnie wędrujący na poranną Mszę św. („Po wyjściu z kościoła całował mnie na dzień dobry”). Stojący jednym frontem w wychowaniu dzieci, w radości i w cierpieniu (zwłaszcza kiedy przy czwartej ciąży zagrożone było życie zarówno Marii, jak i małej Enrichetty). I w parze ogłoszeni błogosławionymi.

ZOBACZ >>> Ojcostwo drogą do nieba! Jacy byli święci ojcowie?

Triduum przed małżeństwem

Jak budować jedność? O tym mówią „Listy narzeczeńskie” Joanny Beretty i Piotra Molli, a zwłaszcza słynne zdanie: „Najdroższy Piotrze, Ty wiesz, że pragnę widzieć Cię szczęśliwym; powiedz mi, jaką powinnam być i co powinnam zrobić, aby Cię takim uczynić”. Joanna jest bardzo bliską osobą współczesnym narzeczonym i żonom – pełna radości życia, lubiąca modnie się ubrać, jeździć na nartach, wypełniająca z pasją swoje powołanie zawodowe i małżeńskie. Piotr poznał ją w dramatycznych okolicznościach – w szpitalu, kiedy umierała jego najmłodsza siostra, Teresa. W 34-letniej lekarce było coś takiego, że nawet kiedy podawała kroplówkę, miał wrażenie, że nie aplikuje witamin, ale życie. Joanna pytaniem o szczęście drugiej osoby stawia na głowie wyobrażenia niejednej osoby marzącej o dobrym współmałżonku. Nie twierdzi, że jest silna, ale wie, skąd czerpać siłę – to nie tylko wychowanie w kochającej się, wielodzietnej rodzinie, w której największą karą dla dziecka było odejście od wielkiego stołu, pełnego śmiechów i żartów. „Pokładam wielką ufność w Panu i jestem pewna, że On pomoże mi być godną Ciebie małżonką”. A jednocześnie ma oczy i uszy otwarte: „Ileż dobra i ileż zalet znajduje się w Tobie. Wszystko ukryte pod zasłoną Twojej skromności. Ale Twoja Joanna wszystko to zauważa i potrafi docenić”. Jaka mogła być odpowiedź Piotra? „Nie sprawiło mi trudności odpowiedzenie na tę jej miłość. Jeśli ona pragnęła uczynić mnie szczęśliwym, jakiż mógłby być mój cel, jeśli nie taki, aby ją uczynić szczęśliwą? W ten sposób pomogła mi także porzucić maskę w relacjach z bliźnimi”.

Reklama

Joanna ma też pomysł, który za przykładem małżonków Molla podjęło wiele par narzeczeńskich: „Co byś powiedział, gdybyśmy odprawili triduum, aby duchowo przygotować się do przyjęcia tego Sakramentu? 21, 22 i 23 września Msza Święta i Komunia Święta. Ty w Ponte Nuovo, ja w Sanktuarium Wniebowziętej. Matka Boża zjednoczy nasze modlitwy i pragnienia, a ponieważ w jedności jest siła, Jezus nas wysłucha i pomoże nam. Jestem pewna, że powiesz „tak” i dziękuję Ci za to”.

ZOBACZ TEŻ >>> Jak łączyć delikatność z siłą i konsekwencją w działaniu? Święta Joanna Beretta Molla

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę