Piszę te słowa w dzień, w którym Kościół zaproponował do rozważań czytanie z listu do Hebrajczyków (Hbr 10, 32-39), Psalm 37 oraz Ewangelię według Świętego Marka (Mk 4, 26-34). Powyższe źródła stanowią katalog moich “ściąg”, z których zamierzam korzystać dla dobra nas wszystkich, abym jak najmniej, w temacie pomagania, przemycił od siebie.
Przed Świętami Bożego Narodzenia spotkałem w supermarkecie człowieka trzymającego w dłoniach kartkę, na której było napisane: “Kupowanie rzeczy nie da wam szczęścia”. Przyznałem mu w myślach rację i poszedłem… kontynuować zakupy.
STACJA7 POLECA
Dziś, gdy próbuję opowiedzieć o pomaganiu, które definiuję jako służbę i rezygnowanie z samego siebie, czuje się jak ten człowiek, który w zenicie konsumpcyjnych, świątecznych uniesień, spotkał się z powszechną reakcją obojętności. Dziś bowiem wszystko wokół nas mówi, że im więcej będziemy myśleć o sobie, im więcej załatwimy/kupimy/zorganizujemy dla siebie, tym będziemy szczęśliwsi. W myśl z pozoru logicznie brzmiącej zasady: “dostanę coś, więc będę o to coś bogatszy (w domyśle: szczęśliwszy)”.
Nic bardziej mylnego.
Przeczytaj również
Stan szczęśliwości nie nadejdzie po zdobyciu jakiejś określonej ilości przyjemności. Nadejdzie w zupełnie inny sposób: po rezygnacji z samego siebie i oddaniu siebie w pełni.
“Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majątek lepszy i trwały.” (Hbr 10, 34)
Czyż nasze życie nie przypomina wędrówki przez wielki supermarket, w którym kolekcjonujemy przyjemności w poszukiwaniu szczęścia? A ono jakoś nigdy nie chce nadejść. I uwaga, oznajmiam to z absolutną autorytatywnością: nigdy w ten sposób nie nadejdzie.
Ten prawdziwy stan radości wypełni nas tylko wtedy, gdy pozwolimy na… rabunek naszego mienia. Mienia, którym jest nasz czas, pieniądze, talent, zdobyte umiejętności i wszystko to czym dysponujemy. Z tego wszystkiego powinniśmy się codziennie dać ograbiać. Dostaliśmy to wyłącznie po to, by się tym dzielić.
Tym jest przecież równanie do obrazu jedynej prawdziwej Miłości, którą jest Miłość Boga do człowieka: bezinteresowna, trwała, stale wyczekująca i wybaczająca oraz nieoczekująca niczego w zamian. Gdy zaczniemy do tej relacji równać i kształtować nasze relacje wedle tego wzoru, wówczas:
“Pan umacnia kroki człowieka
na drodze, która jest miła dla niego.
A choćby upadł, nie będzie leżał,
bo jego rękę Pan podtrzyma”
(Psalm 37)
Pomożesz samemu sobie zatem, gdy zaczniesz pomagać innym. Nie ma pełniejszej radości niż ta, którą wywołuje stan zbliżenia się do miłości Boga i odnajdywania Go w ludziach. Tu znów, nie musimy się niczego bać i z niecierpliwością wyczekiwać na owoce, bo:
“[Królestwo Boże] jest jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki podniebne gnieżdżą się w jego cieniu.” (Mk 4, 31)
A jak pomagać gdy nie mamy pieniędzy, czasu albo gdy sami potrzebujemy pomocy? Zapytałem o to wszystko “zawodowców” od pomagania, a ich odpowiedzi zebrałem w tym filmie:
Tekst opublikowany pierwotnie 29 stycznia 2021 roku