Nasze projekty
fot. Youtube.com/screen z filmu "Dziennik Bridget Jones"

Chyba już najwyższy czas… kiedy przyprowadzisz kawalera? Czyli dziewczyny pod presją

Przychodzi taki moment w życiu każdej kobiety, kiedy następuje atak pytaniami w jej kierunku: kiedy przyprowadzisz kawalera, latka lecą, na co czekasz, Kaśka już dawno po ślubie... I co ona może z takimi pytaniami począć?

Reklama

Kiedy wyobrażasz sobie samotną dziewczynę, w głowie zapewne masz obrazek jednej ze scen z filmu “Dziennik Bridget Jones”. Bridget – singielka z Wielkiej Brytanii, która niewątpliwie czuje się samotna. Swoje smutki rozpuszcza w lodach, popijając je kieli.. (właściwie).butelkami wina. Znasz ten obrazek ze swoich wyobrażeń? A jak jest naprawdę?

Na drugie mam… Samotna

Samotna, rozdrażniona, zdesperowana, zajadająca smutki lodami i chipsami. Wieczory spędza oglądając (oczywiście w pojedynkę) wzruszające filmy, płacząc przy nich i popijając wino. Bez żadnych perspektyw na przyszłość, a między imieniem, a nazwiskiem pojawia się pseudonim “samotna”. 

Czytaj także >>> Bp Michał Janocha: Czym innym jest gdy św. Paweł mówi “chcę, byście byli wolni od trosk”, a czym innym “be cool”

Reklama

Jesteś jedna jedyna, a tyle legend utworzonych wokół Ciebie!

Zapewne jako młoda dziewczyna niejednokrotnie słyszałaś pytania: “Masz ty tam jakiegoś chłopaka?”, “Kiedy w końcu przyprowadzisz jakiegoś młodzieńca?”, “Ile jeszcze trzeba czekać?”, “Kiedy? Kiedy? Kiedy?”.  Zawsze to samo. 

Pytania te mają swoją wyjątkową oprawę. Pojawiają się przy okazji świąt, rodzinnych uroczystości, przy stole, czasami pomiędzy rosołem i kotletem, a czasem dopiero przy kieliszku wódki, kiedy najbardziej dociekliwi członkowie rodziny nabiorą „odwagi”. Pytania zadają oczywiście najczęściej ci, którzy na co dzień niewiele wiedzą o twoim życiu. Widujesz ich tylko przy jakichś “rodzinnych okazjach”, ale nie zmienia to faktu bardzo interesuje ich twoje życie prywatne. To z troski, żebyś sobie “życia nie zmarnowała”.

kadr z filmu „Bridget Jones: W pogoni za rozumem”

Ciągle jedno…Presja! Za każdym razem słyszysz to samo, bo przecież to już najwyższy czas… Tak, inni wiedzą lepiej kiedy nadszedł ten właściwy moment… a Ty nie bardzo wiesz co masz z tym fantem zrobić. Po pierwsze do związku trzeba dwojga, po drugie może to jeszcze nie jest ten moment.

Pod wpływem nacisków, uporczywie zaczynasz myśleć, szukać, w każdym napotkanym chłopaku widzisz potencjalnego kandydata na męża, nooo “bo to już ten czas”. Zamiast cieszyć się życiem, ty analizujesz, który z ostatnio napotkanych nadałby się, czy któryś z nich to ten jedyny. Gdzieś musi przecież być. W twojej głowie rozgrywają się prawdziwe batalie, działania matematyczne i analityczne nie mają końca. 

Reklama

Serce, czy święty spokój?

W końcu dochodzi do tego, że zamiast widzieć sercem, widzisz… świętym spokojem. Nakręcona rodzinnymi pytaniami, uporczywie szukasz i pragniesz, pytanie tylko czego? Miłości, czy spokoju? Działanie pod presją w takich kwestiach nie prowadzi do niczego dobrego. Pomimo, że dobrze o tym wiesz, to i tak się jej poddajesz. 

Pragnienia bliskich, przysłaniają Ci twoje. Chcesz być szczęśliwa, ale tak zatracasz się w poszukiwaniu, że radości w tej żadnej nie ma. Presja przejmuje całe twoje życie. W dodatku nie przynosi żadnego efektu, a tu kolejne rodzinne spotkanie w natarciu. Co teraz? Teraz najwyższy czas odpuścić. Słuchaj serca, nie rozumu, daj się zaskoczyć!

Czytaj także >>> Czy wiesz, co ślubujesz?

Reklama

Hola, Hola! 

Pewnego dnia spotykasz go. Jest ci on – wymarzony on, o którym marzyłaś zarówno ty, a przede wszystkim cała twoja rodzina, znajomi i wścibscy znajomi znajomych, którzy nieustannie wypytywali o twój stan cywilny. Nieważne, w jakich okolicznościach, nieważne gdzie, ważne: kiedy! Twoja rodzina pewnie już dawno pogrzebała myśli, że uda ci się wyjść za mąż i przykleiła ci wspomnianą łatkę “stara panna”. Kiedy już znalazłaś faceta, pomyślałaś: “no w końcu – dadzą mi spokój”. Hola, hola…Nic bardziej mylnego! 

Kiedy znalazłaś tego jedynego, już przy pierwszym spotkaniu rodzinnym może po raz kolejny pojawić się presja. Miałaś nadzieję, że odeszła w siną dal, a jednak powróciła – i to ze zdwojoną siłą! Nie zdziw się, bo z pewnością pojawią się pytania, kiedy ty planujesz zamążpójście, kiedy ty zamierzasz założyć rodzinę i czy ty myślisz o ślubie. Nie twój chłopak, nie wy, ale TY. 

Może być także i tak, że jesteś z facetem już jakiś czas i faktycznie, może dobrze by było, gdyby twój ukochany rozglądał się za pierścionkiem u jubilera. Twoja rodzina nie utożsamia cię ze starą panną, ale…z konkubiną! No bo tyle już chodzicie, może czas się zaręczyć. A i owszem! Nie mieszkacie razem, kochacie się i myśl o ślubie zapewne nie raz pojawiła się w waszych myślach. A on zwleka…A ty nie chcesz czekać, a za uchem ciągle słyszysz “no kiedy ci się ten twój oświadczy?”.

A ja cię lubię, aż za bardzo przez to myślę już o ślubie! 

Doświadczenia wspomnianej wcześniej bohaterki książki i serii filmów “Dziennik Bridget Jones” pokazują, że my kobiety w większości mamy coś takiego, że marzymy o ślubie, o zaręczynach. Trochę jest tak, że kiedy poznajesz faceta, najpierw zaprzyjaźniacie się, a potem już wiesz, że to mężczyzna z twoich snów. Już w pierwszym miesiącach wyobrażasz sobie siebie w sukni ślubnej przy ołtarzu u boku swego wybranka. Bridget, trzydziestolatka z łatką “starej panny” już od pierwszych chwil związku z Danielem Cliverem marzyła o ślubie, szczęśliwej rodzinie i o tym, żeby uciszyć głosy wszystkich tych, którzy wątpili w jej zmianę stanu cywilnego.  

Właśnie dlatego, że my-kobiety właściwie marzymy o wbicie się w białą kieckę, a przede wszystkim o ślubowaniu wierności i dozgonnej miłości, presja na ślub nie wpływa dobrze na nasze samopoczucie. W życiu przychodzi taki moment, że masz świadomość, że jesteście ze sobą już jakiś czas, że jest wam ze sobą dobrze, to może warto poczynić krok w kierunku stabilizacji. Ale w naszej kulturze przyjęło się, że to nie ty musisz zrobić ten pierwszy krok, ale twój ukochany. A kiedy na każdym kroku słyszysz “kiedy ci się ten twój oświadczy?”, mając świadomość, że sama już o tym marzysz, a właściwie nie masz na to dużego wpływu – to budzi frustrację! 

A widzisz tu pierścionek?! 

Z pewnością znacie tę scenę ze swojego doświadczenia. Wesele, chrzciny, komunia, impreza wśród znajomych, a na niej ty i twój chłopak – podkreślmy: NIEnarzeczony. Zakładasz sukienkę i nastawiasz się na dobrą imprezę. Twoje plany runą w gruzach, w momencie gdy twoi bliscy i “bliscy” zaczną wypytywać o ślub, zaręczyny. Obok ciebie jest twój facet, a oni co? Pytają ciebie! Ciebie – a kiedy się zaręczysz?! 

Chyba najbardziej frustrujące jest obserwować, kiedy ta cała presja na ślub i zaręczyny spoczywa na tobie. Twój chłopak może być jeszcze kawalerem, ale to tylko ciebie czas nagli. Wtedy każdemu możesz odpowiedzieć: “A widzisz tu pierścionek?” i zamknąć temat. Ale to nie zmieni faktu, że twoje samopoczucie zaliczy spadek, a ty zaliczysz kolejną frustrację i smutek, że pierścionek nie pojawił się jeszcze na twoim palcu… 

Czytaj także >>> https://stacja7.pl/ludzie/pogrzebana-milosc-jak-zostalam-wdowa-w-wieku-33-lat/

Wspieraj, nie napieraj! 

No dobra, wylałyśmy tu trochę frustracji, a teraz przejdźmy do konkretów. Rodzina i (nie)rodzina zawsze będzie pytać. To taki gen, którego nie da się zmienić. Ale ty, w swoim najbliższym środowisku możesz to zrobić. 

Kiedy po raz kolejny usłyszysz pytania: “A gdzie jakiś kawaler?”, “A kiedy ślub?” – weź oddech i zachowaj spokój. Nerwy nie pomogą. Z pełnym opanowaniem i pewnością siebie odpowiedź “jest, ale jeszcze mnie nie poznał”, “tak, będzie w swoim czasie”. Nie denerwuj się, nie przejmuj, wszystko ma swój czas, odpowiedni, a kiedy przyjdzie i zmieni twoje życie, może z uśmiechem, może jeszcze z lekką irytacją będziesz wspominać te wszystkie sytuacje.

A teraz sprawa do was – droga rodzino, drodzy znajomi. Kiedy wpadnie wam do głowy, aby zadać nam takie pytania, zastanówcie się siedem razy! Być może właśnie przeżywamy trudne chwile po rozstaniu, nieudanej randce, a może kłócimy się z PRZYSZŁYM narzeczonym o to, kiedy planuje się oświadczyć. Może więc zamiast „klasycznych” pytań spróbujcie zrozumieć a może nawet pomóc, zapytac czy czegoś nie potrzebujemy, czy nie czujemy się samotne, czy nie chcemy porozmawiać. Może dyskretnie zapytajcie – tym razem potencjalnego narzeczonego – grzecznie i z uprzejmością o plany na przyszłość i czy nie potrzebuje rady? Schowajcie swoją złudną troskę do kieszeni i okażcie nam prawdziwe wsparcie – to tego najbardziej potrzebujemy! 

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę