Nasze projekty

Porwany w Iraku: czułem, że Bóg jest przy mnie

Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego! - to była pierwsza modlitwa którą odmawiał będąc związanym i więzionym w brudnym bagażniku przez nieznanych sprawców.

Reklama

Kilka dni temu do Polski przyjechał niezwykły gość – biskup Saad Sirop Hanna, rodowity Irakijczyk, w sierpniu 2006 r. porwany i więziony przez ekstremistów islamskich. Swoje wspomnienia z tych 28 dni uwięzienia i tortur opisał w książce “Porwany w Iraku” – sensacyjnej opowieści o zwykłym księdzu, który znalazł się w niezwykłej sytuacji.

***

Reklama

Zanim przyszłam na ten wywiad długo zastanawiałam się, o co zapytać kogoś, kto przeżył porwanie, kto nie zaparł się Ewangelii podczas tortur. Zapytałam więc czytelników Stacji7, nawet ogłosiliśmy dla nich konkurs: o co pytać prześladowanych chrześcijan. Spośród kilku propozycji ta się powtarzała. Spytam więc: czy kiedykolwiek myślał ksiądz biskup o tym, że może stać się obiektem prześladowań chrześcijan?

W warunkach w których żyjemy w tym czasie w Iraku każdy musi liczyć się z realnością prześladowań. Każdy. Przecież na ulicach trwa wojna domowa, ludzie są porywani, zabijani. Nigdy jednak nie myślałem konkretnie o tym, że to może dotknąć również mnie osobiście. Jestem bowiem księdzem, więc z urzędu jakby jestem “czysty”: nie wypowiadam się na tematy polityki, nie komentuję działań rządu, dlaczego więc ktoś miałby mnie porywać? Kiedy zatem mnie porwali byłem zaskoczony, moją główną myślą było: dlaczego ja? Ja nic złego im nie zrobiłem? Ciągle jednak ogólna rzeczywistość dzisiejszego Iraku stawia każdego w sytuacji zagrożenia

Reklama

Co było dla księdza największym wsparciem w tych chwilach porwania? Co było największym źródłem siły, wiary? Jak się biskup modlił?

W chwili gdy mnie schwytali i wieźli w bagażniku samochodu od razu przyszedł mi do głowy i stał się moją modlitwą Psalm 23. Pan jest moim Pasterzem, nie brak mi niczego”.  Właśnie ta modlitwa oraz dobre wspomnienia słów Boga i tego, co Jezus zrobił dla mnie – to bardzo mi pomogło zrozumieć, że nie jestem sam. Modlitwa dawała mi wielką nadzieję, wielkie pocieszenie by przez to przejść i dawała mi tą pewność, że nie jestem sam, że Bóg jest przy mnie.

Reklama

Czy czuł tam ksiądz przy sobie Jego obecność?

Czułem! Było tak wiele znaków pokazujących mi, że nie jestem sam, że On jest blisko. A ostatni z nich to było przecież samo uwolnienie mnie, na które się przecież zupełnie nie zanosiło! To było niemożliwe żeby myśleć, że mnie uwolnią, w kółko przecież mówili, że mnie zabiją. Od początku byłem pewien, że zginę. Ale gdy przypominam sobie sposób w jaki zmienili swoje myślenie, widzę, że moje rozmowy z nimi, moja odwaga, moja wiara, moja modlitwa miała na nich wielki wpływ.

Opisuje ksiądz, jak podczas tortur zmuszali do przejścia na islam. Jak to doświadczenie wpłynęło na biskupa myślenie o muzułmanach? Zrodziła się niechęć, brak zaufania? Pytam ponieważ ciągle wielu ludzi, w tym i katolików w Polsce, uważa, że źródłem terroryzmu jest sam islam

Nie myślę w ten sposób. Mamy w Iraku naprawdę dobre relacje z wieloma muzułmanami, mamy wśród nich dobrych przyjaciół, żyjemy w tych samych dzielnicach, jesteśmy sąsiadami, oni nadal są naszymi przyjaciółmi, nadal są dobrymi ludźmi. Ekstremizm islamski, to przekonanie o posiadaniu jedynej, całkowitej racji, jest pewną chorobą wewnątrz islamu. Drugim problemem jest kwestia różnic w interpretacji pewnych zapisów świętej księgi, np. tych zapisów Koranu, które mówią o zabijaniu innych ludzi. Te problemy pokazują, że islam rzeczywiście potrzebuje pewnej reformy, potrzebuje reinterpretacji, zrozumienia na nowo czym jest. Natomiast absolutnie nie uważam, że muzułmanie to źli ludzie! Dobroć jest przecież w każdym człowieku, nawet w tych, którzy mnie porwali. W książce opowiadam o jednym z nich, Mohammedzie, który mi pomógł. Gdy z nim rozmawiałem podczas uwięzienia, spytałem: czemu to robisz? Czemu im pomagasz? Odpowiedział, że nie ma innej perspektywy, nie ma szans na inną pracę, a jest studentem, który z racji wojny nie może wrócić na studia. Poza tym teraz gdyby odszedł, to by go zabili. Zrozumiałem, że robi to, czego nie chce robić ponieważ nie ma innego wyboru. Pomagał mi jednak na ile mógł, na ile pozwalała mu sytuacja, w jakiej się znalazł.

Aż prosi się tu zadać to wielkie pytanie, na które pewnie odpowiedź jest długa i złożona. Ale według Ciebie, jakie jest źródło całej tej sytuacji, w jakiej znajduje się teraz Irak?

Według mnie przyczyną tego, co dzieje się teraz był rozkład społeczeństwa irackiego jeszcze za Saddama Hussajna. Konsekwencje owego rozkładu były opłakane bo jak widzimy – niemal straciliśmy społeczność chrześcijańską (o ⅔ zmniejszyła się liczba chrześcijan w Iraku – przyp. red.), 2 miliony Irakijczyków stała się emigrantami. Decyzja o wszczęciu tej wojny w 2004 r. była olbrzymim błędem. Hussajn owszem był dyktatorem, ale to nie znaczy, że zagrażał ludziom Zachodu. Myślę że trzeba być niezwykle ostrożnym, gdy podejmuje się decyzje o wojnie, o ataku na jakiś kraj, ponieważ one są niezwykle brzemienne w skutki i odciskają piętno na życiu wielu, wielu ludzi.

Wspomniałeś o emigrantach uciekających przed toczącą się wojną, nie tylko w Iraku, tymczasem bardzo wielu ludzi boi się im pomagać, boi się ich przyjmować w Europie, boi się otwierania dla nich granic naszych państw. Co chciałbyś im powiedzieć?

Najpierw chciałbym im powiedzieć: nie bójcie się pomagać emigrantom, ponieważ obowiązek tej pomocy wypływa z naszej wiary, wypływa z Ewangelii. Oczywiście rozumiem te obawy dotyczące ludzi, którzy udają emigrantów, obawy dotyczące fanatyków religijnych, którzy w gronie rzeczywistych potrzebujących chcą również dotrzeć do Europy. Być może rządy różnych europejskich krajów mają rację, stawiając pewne ograniczenia napływu emigrantów. Ale te wszystkie – nawet uzasadnione obawy – nie powinny nas powstrzymać od pomocy uciekinierom wojennym, bo oni tej pomocy bardzo potrzebują. Ponadto emigranci są wielką łaską dla krajów, które je przyjmują, pomagają odkryć kruchość życia, pomagają dostrzec naszą ludzką twarz, pomagają odkryć to, co łączy ludzi różnych krajów i potrzebę pomagania sobie wzajemnie. Pomagają być lepszymi ludźmi.


Porwany w Iraku

Saad Sirop Hanna, Edward S. Aris

Edycja Św. Pawła 2019

Kup książkę>>

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę