Nasze projekty
fot. Radosław Pazura/Instagram.com

Radosław Pazura i Dorota Chotecka: “W naszym związku jest ktoś trzeci. Pan Jezus”

Wszystko zaczęło się w szkole teatralnej, gdzie Radosław i Dorota wymieniali się pierwszymi spojrzeniami. Potem była miłość, która przeżyła drastyczne chwile, gdy życie Radka wisiało na włosku. Po trudnych chwilach ich życie nabrało barw, a zakochani zaprosili do swojego związku Jezusa. Szczęście bije od nich na kilometr!

Reklama

Wszystko zaczęło się…

…Od łódzkiej filmówki. To właśnie tam ich oczy się spotkały, a serca zabiły mocniej w rytmie miłości. Oboje studiowali, ale nie na jednym roku. Dorota była na roczniku trzy lata wyżej. Wtedy Radosław ujrzał ją schodzącą z wysokich schodów w czerwonych leginsach. Jej długie nogi, porażający wzrok spowodowały, że już od pierwszych chwil wpadła w pole zainteresowań młodego aktora i już nigdy z tego pola nie wyszła. 

Dorota jako aktorska starsza szkolnym stażem, przy pierwszej rozmowie testowała Radosława. Zapytałam go wtedy, co recytował na egzaminie wstępnym do szkoły. Zdał zresztą z pierwszą lokatą. Powiedział mi, że „Pana Tadeusza”. Poprosiłam go, żeby powiedział fragment. No i zrobił to tak pięknie i z uczuciem, że zapatrzyłam się i pomyślałam sobie: „Fajny chłopak”. Zaczęłam się śmiać. Radek doradził mi, że powinnam śmiać się bardziej teatralnie.

Na pierwszym miejscu: kariera 

Młodzieńcy od razu wpadli sobie w oko – oboje byli tego świadomi. Od pierwszych chwil, od pierwszego spojrzenia coś ich do siebie ciągnęło. Jednak Dorota długo odpychała od siebie myśl, że coś może z tego być. Mówiła, że karierę stawiała na pierwszym miejscu. 

Obydwoje nie pochodzimy z bogatych rodzin. Wręcz przeciwnie, nic nam nie było dane, musieliśmy sami zapracować. Ale ja miałam większe parcie na karierę. Radek miał dystans do tego zawodu. Powtarzał, że spokojnie może zająć się czymś innym. 

Kariera była na pierwszym miejscu także z tego powodu, że w Dorocie pojawiała się pewna obawa, którą wyniosła z dzieciństwa… Była we mnie duża rezerwa do małżeństwa i do założenia rodziny, posiadania dzieci. Jakbym się czegoś bała. Gotowa była tylko na związek, który w pewnej chwili…dynamicznie stanął w miejscu, zawrócił, totalnie zmienił bieg wydarzeń…

Reklama

Nic od nas nie zależy…

To był 24 stycznia 2003 r. Wtedy jadący samochodem trzej przyjaciele: Waldemar Goszcz, Filip Siejka i Radosław Pazura mieli poważny wypadek samochodowy.  Prowadzona przez Goszcza Lancia Lybra, jadąca z nadmierną prędkością, zderzyła się z samochodem jadącym z naprzeciwka. Waldemar zginął na miejscu, a Siejka i Pazura walczyli o życie. Od tej chwili życie Pazurów zmieniło bieg. 

Ówczesna partnerka Pazury z wielkim bólem, a także z wielką wdzięcznością powraca do tamtych wydarzeń. Przyznaje, że ta chwila całkowicie odmieniła ich świat. Wtedy zrozumiała, że jej strach przed małżeństwem nie ma żadnych podstaw, a najważniejsza w życiu jest miłość i rodzina, nie kariera. To był szalenie trudny czas. Cztery miesiące w szpitalu, potem pół roku rekonwalescencji. Wszystko było na mojej głowie, Radek powoli dochodził do siebie. Miał czas na przemyślenia o swoim życiu, o nas.

Radosław wspominając wypadek, dostrzega w nim przede wszystkim Bożą łaskę. Powtarza, że wtedy z żoną zrozumieli, że właściwie nic nie zależy od nich. Wierzy, że dzięki temu, że dostał drugie życie, miał szansę otworzyć się na Pana Boga. Na pytanie: Kto był wówczas dla ciebie największym wsparciem? odpowiada: “Pan Bóg”.

Reklama

Ktoś trzeci

Dorota i Radek po wypadku zrozumieli, że prawdziwa miłość to taka, którą łączy Bóg. Dlatego po 14 latach związku, Dorota była gotowa przyjąć oświadczyny. Poznałam fantastycznego młodego, bardzo przystojnego człowieka w szkole filmowej i nie wyszłam za niego przez 14 lat. A po 14 latach wychodziłam z pełną świadomością i z wielką miłością za człowieka o kulach

Kiedy małżonkowie zrozumieli, że na wiele spraw właściwie nie mają wpływu, zrozumieli, że w trudnych chwilach mogą liczyć tylko na Pana Boga.  

W naszym związku jest ktoś trzeci. Bez niego nie dalibyśmy sobie rady. To nasza opieka i opoka. Pan Jezus. Czasami takie ekstremalne wydarzenia oświetlają nasze życie mocnym światłem. Można dostrzec, że istnieje inny wymiar niż tylko ciało. Trafiły w moje ręce odpowiednie książki, spotkałem odpowiednich ludzi, zacząłem odkrywać duchowy wymiar życia”

Prawdziwe nawrócenie 

Prawdziwe nawrócenie to takie, kiedy faktycznie widoczna jest zmiana grzesznego postępowania. W przypadku Doroty i Radka właśnie tak było. Po 14 latach związku, postanowili wziąć ślub. Marzyli, aby była to uroczystość z dala od mediów. Udało im się to, dzięki pomocy zaprzyjaźnionych księży. Uroczystość odbyła w Boże Narodzenie 2003 r. 

Po złożeniu sobie przysięgi, młoda para została zaskoczona przez ojców kapucynów, którzy zaaranżowali spotkanie Doroty i Radosława z papieżem Janem Pawłem II. Ojciec Święty akurat prowadził zbiorową audiencję i pobłogosławił zakochanych. 

Kiedy małżonkowie się nawrócili, w Dorocie obudził się instynkt macierzyński. Wcześniej nie była gotowa na przyjęcie dziecka. Po ślubie właściwie od razu poczuła, że chciałaby zostać mamą, jednak skończyła ona 40 lat i było to naprawdę trudne. Przez kilka lat nie mogłam zajść w ciążę. Instynkt macierzyński mi się obudził, więc bardzo mocno to przeżywałam. Był płacz i poczucie winy. Ale nie korzystaliśmy z pomocy lekarzy, przyjęliśmy, że będzie, co ma być.

Najpiękniejszy życiowy scenariusz

Dziś para jest razem już 30 lat, a małżeństwem niespełna 18. Wspierają działalność charytatywną i wciąż pojawiają się na deskach teatru oraz na dużym ekranie. A co najważniejsze – cały czas wierzą, że Bóg przygotował dla nich najpiękniejszy, życiowy scenariusz. 

kw/Viva.pl/Stacja7

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę