Ta historia to prawdziwy wyciskacz łez. Karol to chłopiec z syndromem Treachera. Urodził się ze zdeformowaną buzią, małą rzuchwą, skośnymi oczami, ma także zniekształconą małżowinę uszną, a ponadto wykryto u niego niedosłuch i problemy z oddychaniem. Pomimo wszystkich uszczerbków, chłopiec rozwija się prawidłowo. Jak można się jednak domyślić, te zniekształcenia mogą być utrudnieniem na późniejszej drodze wśród rówieśników…
Zdeformowana buzia rzuca się w oczy. Gdy będzie dorastał będzie musiał zmierzyć się z reakcją otoczenia, zaakceptować sam siebie. Nie wyobrażam sobie, żeby tę walkę miał podjąć bez bliskich ludzi – tłumaczyła Żawrocka-Kwiatkowska.
STACJA7 POLECA
„Bao”
Byłam zaskoczona, że ma na imię Karol, więc zaczęłam czytać o chińskich imionach. Dowiedziałam się, że Chińczycy wybierają dzieciom imiona mleczne, czyli takie nieformalne, które są używane tylko przez pierwszych kilka lat. Nadałam mu więc imię Bao, co oznacza skarb – mówiła w rozmowie z Gazetą Wyborczą Tisa Żawrocka-Kwiatkowska, prezeska fundacji.
Karol tuż po narodzinach, został porzucony przez swoich biologicznych rodziców pochodzenia chińskiego. Tak właśnie rozpoczęła się jego historia. Niełatwa, ale na szczęście wszystko zakończyło się happy endem. Chłopiec najpierw trafił pod skrzydła łódzkiej fundacji Gajusz, a następnie do kochającej rodziny zastępczej.
Happy end
Dziś Karol „Bao” znajduje się pod opieką kochającej rodziny zastępczej. Został adoptowany przez polską parę – Magdalenę Mietlicką i Aleksandra Siewkowskiego, zyskal także dwie siostry – Gabrysię i Olę.
Przeczytaj również
Chcieliśmy komuś pomoc, stwierdziliśmy, że nasza rodzina jest taka prawie pełna. Żona z racji choroby nie mogła już mieć kolejnych dzieci, w związku z tym stwierdziliśmy, że mamy na tyle fajne warunki zarówno finansowe, jak i mieszkaniowe, że możemy komuś pomoc – powiedział w „Dzień dobry TVN” adopcyjny tata chłopca.
Rodzice Karola wyznają, że chłopiec od samego początku doskonale zaaklimatyzował się w nowych warunkach. Wymaga on ciągłej, specjalistycznej opieki, a mimo to zdecydowali się na jego adopcję. Jego choroba nie była dla nich żadnym problemem. Od razu zakochali się w swoim synku i ofiarowali mu całe swoje serce.
kw, kobieta,wp, viva.pl/Stacja7