Nasze projekty
fot. Grupa Proelio/Instagram.com

„Nie żałuję…”. Świadectwo rodziców Maciusia

"Nie żałuję… bo choć cmentarz nie jest najlepszym miejscem do odwiedzania syna, to jednak mam takie miejsce, gdzie mogę pójść i po ludzku się wyżalić i popłakać…". Poznaj historię rodziców Maciusia, który swoją cichą obecnością, dał całej swojej rodzinie lekcję miłości i pokory.

Reklama

Anna Salawa podzieliła się świadectwem swojej matczynej miłości, którą pomimo wszelkich przeciwności obdarzyła swojego syna Maciusia. Żył on krótko – niespełna dwa lata, a mimo to jego rodzina otoczyła go niesamowitą miłością.

Życie wokół choroby

Rodzina nie ukrywa, że odkąd Maciuś się urodził, ich życie kręciło się wokoło choroby syna. Wymagał on nieustannej opieki. Pani Anna mówiła, że pewnego dnia, pani w przychodni zapytała ją, czy nie żałuje, że wraz z mężem pozwolili mu się urodzić. Odpowiedziała bez wahania: „Nie żałuję”.

Powodów, dla których Pani Anna nie żałuje swojej decyzji jest kilka. Po pierwsze: Nie żałuję… bo Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć. Maciuś swoją cichą obecnością uczył nas, czym jest prawdziwa miłość. Uczył pokory, cierpliwości i radość – mówiła.

Reklama

Lekcja prawdziwej miłości od Maciusia

Pani Anna doskonale wiedziała, że wraz z mężem podjęli wszelkie działania, by dać synowi możliwość leczenia. Jednak przyszedł moment, w którym nie było już sposobów, by dać dziecku zdrowe dzieciństwo i zdrowe życie. Później rodzice zapewnili Maciusiowi doskonałą opiekę paliatywną, która uśmierzała ból. A co najważniejsze… A kiedy nadszedł już ten najtrudniejszy moment, nasz Królewicz otoczony przez najbliższych bez cierpienia wziął swój ostatni oddech – powiedziała.

Ponadto Maciek dał swoim rodzicom prawdziwą lekcję miłości. Pokazał mamie, że u jej boku jest człowiek, na którym zawsze może polegać, który w życiowych bataliach, zawsze będzie walczył razem z nią. Lekcję miłości dostała także siostra Maciusia – trzyletnia córka Pani Anny. Do tej pory z ogromną troską obserwuje płaczące lub smutne dzieci. Dzięki tej sytuacji zrozumiała, czym jest Niebo. Wszystkim opowiada, że to miejsce, gdzie nie ma chorób i gdzie się nie cierpi. I że tam razem z aniołkami jest jej braciszek. Z dziecięcą ufnością modli się do niego w ważnych dla niej sprawach – o śnieg albo żeby nie miała już kataru i mogła pójść do przedszkola – opowiada Pani Anna.

Świadectwo Pani Anny w całości można przeczytać tutaj, na Instagramie grupy Proelio>>>

Reklama

Nadzieja na spotkanie z synkiem

Nie żałuję… bo choć cmentarz nie jest najlepszym miejscem do odwiedzania syna, to jednak mam takie miejsce, gdzie mogę pójść i po ludzku się wyżalić i popłakać…
Nie żałuję… bo mamy teraz jeszcze większą motywację, żeby być świętą rodziną, by w przyszłości spotkać się z naszym kochanym synkiem
– mówiła.

kw/GrupaProelio/Stacja7

Reklama
Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę