Nasze projekty

Kanada i ludobójstwo kulturowe. Czym były szkoły rezydencyjne?

W ostatnich tygodniach cały świat zszokowało odkrycie szczątków 215 dzieci, uczniów Kamloops Indian Residential School, która funkcjonowała w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie. To drastyczne odkrycie ponownie otwarło dyskusję o systemie szkolnictwa w tym kraju i odpowiedzialności za przemoc wobec Indian. Na czym polegał system szkół rezydencyjnych i dlaczego Kanada dalej nie uporała się z tym problemem?

źródło: BiblioArchives / LibraryArchives/CC BY 2.0

Przypomnijmy, że pod koniec maja tego roku dzięki radarom penetrującym grunt odkryto szczątki 215 dzieci, które zostały pochowane na terenie byłej szkoły rezydencyjnej dla Indian Kamloops Indian Residential School. W większości zgony dzieci nie były udokumentowane. Trwają prace nad tym, aby zidentyfikować chociaż część zwłok.

Dyrektor generalny „First Nations Health Authority” Richard Jock stwierdził, że takie odkrycie nie jest niestety niespodzianką: To ilustruje szkodliwy i trwały wpływ, jaki system szkół stacjonarnych wywarł na rdzennych mieszkańców i ich całą społeczność.

Na te doniesienia zareagował także papież Franciszek. To smutne odkrycie jeszcze bardziej zwiększa naszą świadomość bólu i cierpienia czasów minionych. Władze polityczne i religijne Kanady będą nadal z determinacją współpracować, aby rzucić światło na to smutne wydarzenie i pokornie zaangażować się w drogę pojednania i uzdrowienia. Te trudne wydarzenia są silnym wezwaniem dla wszystkich, aby odwrócić się od modelu kolonizatorskiego – a także dzisiejszych kolonizacji ideologicznych – i iść ramię w ramię w dialogu, wzajemnym szacunku i uznaniu praw i wartości kulturowych wszystkich córek i synów Kanady. Polecamy Panu dusze wszystkich dzieci, które zmarły w kanadyjskich szkołach z internatem i modlimy się za pogrążone w żałobie kanadyjskie rodziny i wspólnoty tubylcze – stwierdził. Nie powiedział jednak słowa „przepraszam”, do czego został już kilkukrotnie wezwany wcześniej.

Reklama

Na początku czerwca w Kanadzie spłonęły dwa kościoły. Policja nie wyklucza, że mógł to być odwet za odkrycie ciał 215 dzieci.

Rezerwa wobec kolonizatorów

Początki europejskiego systemu szkolnego na kanadyjskich ziemiach sięgają XVII wieku i przybycia tam misjonarzy. Pierwsze podania mówią o franciszkanach, jezuitach, kapucynach czy urszulankach. Po przybyciu na tamte tereny zakony postawiły sobie za cel chrystianizację miejscowej ludności. Jedną z dróg było zakładanie szkół dla dzieci.

Pierwsze próby nie były jednak udane. Miejscowi nie ufali kolonizatorom i z rezerwą odnosili się do pomysłu oddawania swoich dzieci pod opiekę misjonarzom. Przykładowo w 1635 roku w Quebecu jezuici otworzyli szkołę, ale z pierwszych sześciu uczniów dwóch zachorowało i zmarło, a pozostali wrócili do swoich rodzin, bo nie umieli przystosować się do warunków narzuconych przez zakonników. Ostatecznie do szkoły prowadzonej przez Europejczyków zaczęły uczęszczać dzieci francuskich i angielskich kolonizatorów.

Reklama

Sytuacja zmieniła się 200 lat później, kiedy w 1867 roku zawiązano jedną Konfederację łączącą poszczególne 4 prowincje, które utworzyły „jedno dominium” pod nazwą „Kanada”. Było to też przepustką do ujednolicenia systemu szkolnictwa. W 1876 roku uchwalono ustawę dotyczącą Indian, a 20 lat później znalazł się w niej zapis o obowiązkowej edukacji dzieci Indian. Ze względu na duże rozproszenie tej ludności szkoły z internatem były nierzadko jedynym rozwiązaniem, aby zapewnić im edukację.

„Zabicie Indianina w dziecku”

Dość szybko w organizację placówek edukacyjnych zaangażowały się kościoły i zakony. Z jednej strony państwo kanadyjskie zapewniało budynki, uczniów i część funduszy, a kościoły i zgromadzenia zakonne prowadziły proces edukacyjny i chrystianizację. W otwieranie nowych szkół zaangażowani byli katolicy (około 60 procent wszystkich placówek), ale również protestanci: anglikanie i prezbiteranie (40 procent). Przez rezydenckie szkoły przeszło 150 tysięcy dzieci.

źródło: BiblioArchives / LibraryArchives/CC BY 2.0

Jak podkreśla raport Komisji Prawdy i Pojednania, u podstaw działalności szkół leżało przekonanie, że należy wyrugować rdzenną kulturę i przystosować młode pokolenia Indian do życia w społeczeństwie organizowanym przez kolonizatorów. Chodziło o „zabicie Indianina w dziecku”. Kanadyjska komisja określiła to działanie jako „ludobójstwo kulturowe”. „Kanadyjski rząd prowadził tę politykę, bo chciał się pozbyć prawnych i finansowych zobowiązań wobec Aborygenów i przejąć kontrolę nad ich ziemią w zasobami” – czytamy w raporcie.

Reklama

Dzieci często trafiały do szkół przymusowo wbrew woli rodziców, albo były do tego przymuszane przez coraz gorszą sytuację Indian. Rodziny, które wysyłały dziecko do szkoły dostawały specjalny zasiłek, który niejednokrotnie ratował rodzinę przed skrajną biedą.

Jedzenie mydła i zimna posadzka

W szkołach panowały ciężkie warunki. Słabe finansowanie powodowało, że uczniowie często byli niedożywieni, a poza nauką musieli także pracować w polu. Początkowo do szkół trafiali 7-latkowie, ale od początku XX. wieku w internatach mieszkali już 6-latkowie.

Zwykle edukacja w takich szkołach trwała 9 lat. Często wiązało się to z tym, że dzieci przez ten czas nie miały w ogóle kontaktów ze swoimi rodzicami. Niektórzy rodzice decydowali się na przeniesienie całego swojego dobytku w okolice szkół, w których zostały umieszczone ich dzieci, ale z czasem stało się to utrudnione przez ograniczanie wolności Indian w rezerwatach i trudności z uzyskaniem przepustek. Często 9-letnia rozłąka powodowała, że dzieci po zakończeniu edukacji nie pamiętały swoich rodziców.

źródło: BiblioArchives / LibraryArchives/CC BY 2.0

Już na początku edukacji najmłodsi uczniowie mieli problem z przystosowaniem się do nowych warunków. W szkołach można było rozmawiać tylko po angielsku i francusku, a przeważająca większość z nich mówiła tylko w swoich lokalnych językach – za co była przewidziana kara.

Jeden z ocalałych Joseph Maud, który w 1966 roku w wieku 5 lat trafił do szkoły w Pine Creek w prowincji Manitoba pamięta, że największym bólem dla niego było oddzielenie od bliskich. Jeżeli uczniowie mówili swoim ojczystym językiem, to ciągnięto ich za uszy i za karę musieli jeść mydło. Największym bólem było oddzielenie od moich rodziców, kuzynów, wujków i ciotek.

Wspomina, że kiedy w nocy zmoczył łóżko, to zakonnica opiekująca się chłopcami ściągała prześcieradło i kazała mu je wąchać przy 40 innych chłopcach, którzy spali razem z nim w dormitorium. To było bardzo poniżające i upokarzające.

Mężczyzna pamięta też, że był zmuszany do długiego klęczenia na cementowej podłodze w kaplicy. Siostry przekonywały go, że tylko „w ten sposób Bóg cię usłyszy”. Płakałem padając na kolana, a moje myśli mówiły tylko jedno: kiedy to wszystko się skończy, niech ktoś mi pomoże!.

Krzesło elektryczne jako środek wychowawczy

Inną historią, która wstrząsnęła Kanadą była historia szkoły św. Anny w Fort Albany. Placówka działała od 1906 do 1976 roku. Przez wiele lat dzieci doświadczały tam przemocy. Edmund Metatawabin, jeden z ocalałych wspomina, że w szkole było używane krzesło elektryczne do dyscyplinowania niegrzecznych uczniów. Po latach wielu podopiecznych zgłaszało, że byli wykorzystywani seksualnie przez opiekunów, ale także przez innych uczniów – działo się to za przyzwoleniem wychowawców. Dzieci były zmuszane do jedzenia swoich własnych wymiocin, byli przywiązywani do łóżek i bici różnymi przedmiotami.

 Śledztwo policji w sprawie Fort Albany rozpoczęło się w 1992 roku, w jego ramach przesłuchano ponad 700 ofiar. Oskarżono 7 osób, a skazano 5 z nich. Wśród nich znalazły się dwie byłe zakonnice, które poniosły odpowiedzialność za pobicia i przemoc. Obie wcześniej chodziły do tej samej szkoły jako dzieci.

Nawet 6 tysięcy ofiar

Zdarzały się też ucieczki uczniów ze szkół, które jednak z góry były skazane na niepowodzenie. Odległa lokalizacja placówek i zła pogoda często powodowały, że nigdy nie odnajdywano ciał zaginionych dzieci. Badania historyczne wskazują też, że na uczniach bez ich wiedzy były prowadzone eksperymenty naukowe. Niektóre z nich polegały na celowym niedożywieniu.

źródło: BiblioArchives / LibraryArchives/CC BY 2.0

Trudno oszacować, ile dzieci zmarło w szkołach rezydencyjnych. Komisja Prawdy i Pojednania stwierdziła 3201 zgonów, ale szacunkowo przyjęto, że mogło to być nawet 6 tysięcy dzieci. Wiele z nich zmarło na gruźlicę.

Sytuacja zaczęła się zmieniać w latach 40 i 50 XX. wieku. Chociaż szkoły dalej działały, to zmieniło się podejście Kanady do Indian. Niektóre placówki zostały zamknięte. W 1970 roku członkowie społeczności Saddie Lake zajęli budynek szkoły domagając się prawa do samodzielnego jej prowadzenia. W efekcie była to pierwsza szkoła, która przeszła w ręce rodziców. Ostatnia taka szkoła została zamknięta w 1996 roku.

Traumy, zaburzenia i ciężka sytuacja ofiar

Osoby, które przeszły przez ten system edukacji w większości cierpią z powodu traumy, która ma niekorzystny wpływ na ich życie i ich dzieci. Badania z 2010 roku pokazały, że stres i smutek doświadczany przez te osoby w dzieciństwie prowadzi do wielu negatywnych skutków. U 65 procent zdiagnozowano zespół stresu pourazowego, 21 procent miało poważną depresję, część miała zaburzenia lękowe.

Jakość nauczania w szkołach nie stała na wysokim poziomie, przez to absolwenci takich placówek nie byli przystosowani do życia w społeczeństwie kanadyjskim. Nie mieli dużych szans na dalszą naukę. Często opuszczając szkołę nie pamiętali już swoich rodziców, a zbyt słabo znali angielski i francuski, co prowadziło do zagubienia i trudności w odnalezieniu się w społeczeństwie. Połowa z nich miała konflikt z prawem, wielu wpadało w nałogi.

Indianie czekają na przeprosiny od papieża

Milczenie ofiar trwało bardzo długo. Dopiero na początku lat 90. ocaleni zaczęli głośno domagać się sprawiedliwości i mówić o krzywdach, które doznali. Wśród nich wielką rolę odegrał polityk Phil Fontaine, który w 1990 roku opowiedział swoją historię, jak był wykorzystywany seksualnie w szkole w Indian Lake. Za nim poszli kolejni.

Wychodzące coraz to nowsze sprawy spowodowały, że Kanada musiała zająć się problemem w systemowy sposób. 1 czerwca 2008 roku powstała Komisja Prawdy i Pojednania, która miała udokumentować wpływ szkół na rdzennych uczniów. W całym kraju organizowano publiczne i prywatne sesje, gdzie pokrzywdzeni mogli podzielić się swoimi doświadczeniami.

źródło: BiblioArchives / LibraryArchives/CC BY 2.0

Swoją działalność komisja zakończyła w 2015 roku sporządzając wielotomowy raport podsumowujący działanie szkół rezydencyjnych z zeznaniami 7000 osób. To właśnie w tym dokumencie nazwano to „ludobójstwem kulturowym”.

Równocześnie komisja opublikowała 94 wezwania do działania, które mają doprowadzić do pojednania między Kanadyjczykami i rdzenną ludnością. Dzisiaj ocenia się, że z tych wezwań zostało zrealizowanych 11, 63 są w realizacji, a 20 nie zostało rozpoczętych. Wśród nich są przeprosiny głowy Kościoła katolickiego. Za wyrządzone krzywdy wielokrotnie przepraszali już biskupi kanadyjscy, przedstawiciele władz i służb, zrobiły to także kościoły protestanckie.

Z ust papież słowo „przepraszam” w kierunku rdzennych mieszkańców Kanady cały czas nie padło.

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę