Nasze projekty
Reklama
Fot. Unsplash

Wojciech Modest Amaro powiedział, że uzdrawia. Czy to się stało naprawdę?

Ostatnio pojawiły się doniesienia o uzdrowieniach dokonanych przez Modesta Amaro. Czy rzeczywiście takie cuda się zdarzają? Czy powinniśmy w nie wierzyć, nie mając na to żadnego potwierdzenia?

Co jakiś czas w infosferze pojawiają się wiadomości o spektakularnych uzdrowieniach i nie mniej ekscentrycznych uzdrowicielach. Zwykle do takich informacji podchodzimy z dystansem i niedowierzaniem. Dlaczego? Czy dlatego, że ostatecznie nie wiemy co sądzić o takich sytuacjach?

CZYTAJ>>> Obrazki, rzeźby, medaliki. Dlaczego czcimy wizerunki Chrystusa, Maryi czy świętych?

Czym jest cud?

Pytania, które jako pierwsze pojawiają się w naszej głowie, dotyczą pewnie sposobów weryfikacji takich informacji. Czy można te historie jakoś sprawdzić, zobiektywizować i dzięki temu wyrobić sobie własne zdanie? A może jest to całkowita przestrzeń wiary i pozostaje nam tylko w to uwierzyć, bądź temu zaprzeczyć? Zanim zmierzymy się z tymi pytaniami, musimy zacząć od kwestii podstawowej, czyli od cudu.

Reklama

W powszechnej opinii wydarzenie cudowne to znaczy wyjątkowe, nadzwyczajne, przekraczające nasze ludzkie prawa przyrody, fizyki, itd. Czy taka jednak jest ewangeliczna geneza cudu? Oczywiście, że nie. Analizując cuda Jezusa, nieżyjący już ks. prof. Rusecki zwraca uwagę na podstawowy ich wymiar – nawrócenie człowieka. Jezus czyni cuda, by człowiek mógł powrócić do relacji z Bogiem. Najczęściej dokonuje się to w atmosferze wyjątkowej i spektakularnej, ale to nie ta nadzwyczajność jest najważniejszym elementem cudu. Skąd więc nasze skupienie na wizualnej formie cudu? Po pierwsze nadzwyczajność przyciąga nasze zmysły, budzi zainteresowanie. Po drugie, w refleksji nad cudem nie pomogły dyskusje przełomu XIX i XX wieku – apologeci chrześcijańscy polemizując ze scjentyzmem i pozytywizmem sami podkreślali nadprzyrodzony charakter cudu w dużej mierze ograniczając go do tej roli. A przecież cud to Boże działanie, które jest widoczne przede wszystkim dla człowieka wierzącego:

Słowom Jezusa towarzyszą liczne czyny, cuda i znaki, które ukazują, że Królestwo jest w Nim obecne. Potwierdzają one, że Jezus jest zapowiedzianym Mesjaszem. Zachęcają do wiary w Niego. Cuda umacniają więc wiarę w Tego, który pełni dzieła swego Ojca; świadczą one, że Jezus jest Synem Bożym (…). Nie mają zaspokajać ciekawości i magicznych pragnień. Mimo tak oczywistych cudów Jezus jest przez niektórych odrzucany (…).KKK 547n

Czy do cudu można kogoś przekonać? Raczej nie. Sceptyk będzie szukał logicznych rozwiązań, a nawet gdy ich nie znajdzie, zawsze może powiedzieć, że nauka jeszcze czegoś nie odkryła, lecz niebawem tego dokona. Argument z przyszłości jest niezmiernie trudny do obalenia, możemy jedynie zastanawiać się, czy tego typu argumenty mają w ogóle sens.

Reklama

Spójrzmy jednak na problem cudu bardziej praktycznie. W ostatnim czasie wielu moich bliskich przeżywa 25-lecie sakramentu małżeństwa. Przy okazji jubileuszu wspominają o wielu historiach w tym i okolicznościach wzajemnego poznania. Dla każdego z nich nie ma wątpliwości, że ich poznanie się było cudem. Pewnie każda historia z osobna jest w jakiś sposób racjonalnie wytłumaczalna, co nie zmienia faktu, że dla tych ludzi powiązanie tych wzajemnych historii w jednym czasie i miejscu było doświadczeniem, które odbierają w kategoriach cudu.

ZOBACZ>>> Czy sakramenty udzielane przez kapłana będącego w grzechu są ważne?

„Uzdrowienia w Internecie”

Z uzdrowieniem jest podobnie. To cud jak każdy inny. Widoczny oczami wiary, ale zakryty przed tymi, którzy zamiast o Bogu będą mówić o przypadku, nieodkrytych jeszcze możliwościach ludzkiej autosugestii, itp. Niewykluczone, że każdy z czytelników zna przynajmniej jedną osobę, która twierdzi, że została cudownie uzdrowiona, czy uratowana z jakiejś sytuacji. Nie mamy powodu, by nie wierzyć, tak jak będąc osobami wierzącymi, nie mamy obowiązku w to wierzyć. Są to zwykle historie osobiste, które Kościół Katolicki traktuje jako prywatne. Nie wypowiada się na ich temat, bo też nie ma takiej konieczności. Również osoby dzielące się takim doświadczeniem nie domagają się naszej wiary. Chcą zwyczajnie podzielić się radością, której doświadczyły. Gdzie w takim razie ukryty jest problem? Wydaje się, że wszystkiemu winien jest… internet.

Reklama

To oczywiście żart, ale nie do końca. Internet stał się narzędziem, które w niesamowity sposób upowszechnia wszelkie wydarzenia. Krzywe spojrzenie polityka, słabsze kazanie księdza, nieczysto zaśpiewana piosenka, świadectwo na stadionie czy kameralne spotkanie w domu – to wszystko ma szansę stać się viralem. Informacja o cudzie, nawet jeśli dociera do milionów, w dalszym ciągu jest przez Kościół traktowana, jako prywatne doświadczenie. A to oznacza, że nikt tutaj nie przeprowadza badań kanonicznych, bo przecież nie jest to żaden etap procesu beatyfikacyjnego, którego jednym z elementów może być analiza cudu. Takie wydarzenie podlega tylko ocenie duszpasterskiej, która jest mocno subiektywna. Dla jednych świadectwo uzdrowionych może być potraktowane jako niepotrzebna religijna egzaltacja a innych może to słowo głęboko poruszyć.

ZOBACZ>>> Kiedy biskup udziela dyspensy na piątek? Nie zawsze jest potrzebna

Jak rozpoznać uzdrowienie? – rozeznawanie

Jedną z głównych zasad św. Ignacego było rozeznawanie czyja chwała jest widoczna w tym, co robię, mówię, myślę. Czy zasada Ad maiorem Dei Gloriam jest tylko hasłem, czy naprawdę wszystko staram się robić na większą chwałę Boga? Trudno kwestionować czyjeś prawo do interpretacji wydarzeń, ale zawsze warto pytać, czy w tych interpretacjach na pierwszym planie jest Bóg, czy nie? Bo jeśli zamiast Boga pojawia się charyzmatyczny kaznodzieja, albo niezwykłość cudownego wydarzenia i cokolwiek lub ktokolwiek zaczyna przesłaniać obraz Boga, to nie jest to dobry znak. „A więc poznacie ich po owocach” (Mt 7, 20). 

  • Tytuł, lead oraz śródtytuły artykułu zostały dodane przez Redakcję

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja