
Ojciec nie z westernu
Mężczyzna ma w życiu cztery role do odkrycia i opanowania: Mędrca, Wojownika, Dawcy miłości i Króla. Żeby być Królem, a nie Uzurpatorem, trzeba opanować pierwsze trzy role. Gdy zdobędzie mądrość, będzie gotów do walki za swoich i nauczy się kochać, nikt nie będzie się bał zależności od niego. Ojciec będzie mógł być głową rodziny.
Zawsze zastanawiała mnie bezpardonowa, pierwotna wręcz agresja, z jaką większość kobiet odnosi się do westernów. I tak jak my, Prawdziwi Mężczyźni, potrafimy dostrzec tę walkę Dobra i Zła, one przede wszystkim widzą świat bez zobowiązań. My dostrzegamy swobodę stepowego wilka, a one – niemożność ustalenia bezpiecznych reguł. My identyfikujemy się z wodzem Apaczów, a one z losem żony osadnika zarąbanego siekierą przez pijanego kowboja.
W tym konflikcie postrzegania filmów o Dzikim Zachodzie nie chodzi o filmy, lecz o priorytety. Kobieta oczekuje od mężczyzny, że stanie się gwarantem bezpieczeństwa dla niej i ich wspólnych dzieci, a mężczyzna postrzega tę rzeczywistość jako kierat przykrych obowiązków.
Do czasu.
Przeczytaj również
Chłopak spotyka dziewczynę, poznają się nawzajem. Postanawiają być razem. Zawierają małżeństwo. Poznają się coraz lepiej. I gdzieś na którymś z tych etapów, w pewnym momencie zwycięża dojrzałość – chłopiec staje się mężczyzną, kochanek – ojcem. (I często wtedy przestają się mężczyźnie podobać westerny). Rodzą się dzieci.
Ponoć dla dziecka wartość ojca stanowi 10% wartości matki (tak twierdzą fachowcy). Ale bez ojca, sama matka traci połowę możliwości bycia użyteczną dla dziecka. Tak więc – uwaga – obecność ojca podwaja w dziecku poczucie wartości własnej, poczucie bezpieczeństwa, poczucie przynależności i kilka innych rzeczy, z których brakiem ludzie często nie potrafią sobie poradzić nawet w dorosłym życiu.
Tata po prostu musi być.
Jest w moim otoczeniu taka rodzina „czytaczy”. Oboje rodzice pracują naukowo. Dużo czytają. Ich córki nauczyły się czytać płynnie jeszcze zanim poszły do zerówki. I w tej rodzinie funkcjonuje pewien zwyczaj. Codziennie wieczorem ojciec czyta dzieciom: jedna córka leży przy nim z prawej, druga z lewej strony, a on czyta im różne mądrości, często z objaśnieniem. I ważniejsze jest nie to, że czyta (to mogą robić same), tylko to, że jest z nimi, jest dostępny.
Paradoksalnie, lepsze efekty wychowawcze osiąga ojciec – strażak, który zginął ratując ludzi z pożaru, a teraz spogląda na swych synów z Nieba (o czym nieustannie przypomina mama), niż ojciec niby obecny, a nie dostrzegający dziecka. Powody tej „niby-obecności” są rozmaite: wraca z pracy po 14 godzinach i nie ma siły słuchać o problemach syna; w weekend potrzebuje odpocząć i ukrywa się za ekranem komputera; lubi „zabawić się z przyjaciółmi”, a córka ze strachem wysłuchuje odgłosów awantury (żona „nie rozumie jego potrzeb”).
To codzienne czytanie, o którym wspomnieliśmy wcześniej, odpowiada także na dziecięcą potrzebę stałych rytuałów – świat, choć wydaje się być niebezpieczny, czy nieodgadniony, to jednak ma pewne elementy, które się nie zmieniają. Coś, co się regularnie powtarza, oswaja świat.
Ale tata jest potrzebny równocześnie do czegoś odwrotnego.
Tata musi być przewidywalny. Zwykle. Lecz od czasu do czasu musi zrobić coś szalonego – i wciągać w to dzieci.
To, że możemy żyć na powierzchni naszej planety i w miarę dobrze tu funkcjonować, zawdzięczamy między innymi dwóm siłom – sile grawitacji, dzięki której nie polecieliśmy w kosmos, i sile odśrodkowej, dzięki której nie zostaliśmy wgnieceni w glebę. Równowaga tych dwóch sił sprawia, że nie tkwimy w jednym miejscu, że możemy czynić postępy – w wybranym przez siebie kierunku.
Mama zapewnia stałość i poczucie bezpieczeństwa – ilekroć tylko sprawy źle się układają, dziecko biegnie do mamy. Mama uczy bycia w relacji.
Tata stawia przed dziećmi wyzwania, namawia do robienia rzeczy niemożliwych.
Rower sam z siebie się przewraca, a tata pokazuje, jak zrobić, by jechał, i to tam, dokąd chce dziecko. Tata więc wprowadza swe dzieci w „świat zabawek mechanicznych”. Tata uczy reguł rządzących światem zewnętrznym.
Tata nie pozwoli zrobić z dziecka ciamajdy. Mama, dbając o zapewnienie bezpieczeństwa, z ostrożności woła za dzieckiem: „Uważaj, bo się przewrócisz”. A tata pokazuje, jak robić fikołki i razem z dzieckiem przeskakuje rowy.
Oboje są konieczni. Kobieta i mężczyzna. Ta, która umie być żoną, i ten, który umie być mężem. A potem oboje – razem – uczą się być rodzicami szczęśliwych dzieci.
Mężczyzna ma w życiu cztery role do odkrycia i opanowania: Mędrca, Wojownika, Dawcy miłości i Króla. Żeby być Królem, a nie Uzurpatorem, trzeba opanować pierwsze trzy role. Gdy zdobędzie mądrość, będzie gotów do walki za swoich i nauczy się kochać, nikt nie będzie się bał zależności od niego. Ojciec będzie mógł być głową rodziny.
Wszystkim więc życzę mądrych, dzielnych i kochających ojców.