Nasze projekty
FOT. twitter.com/themainichi

Michał Kłosowski: Franciszek w świecie samotności

Papieska pielgrzymka do Tajlandii i Japonii skłaniała do słuchania w świecie, który pędzi coraz szybciej, w którym każdego dnia jest coraz mniej ciszy.

Reklama

Kończąc długą, bo trwającą od 19 do 26 listopada 2019 roku 32. swoją podróż apostolską, Franciszek zdawał się być w takiej kondycji, jakby dopiero ją zaczynał. Pewnie dlatego, że ziściło się jego marzenie: odwiedził Japonię, pielgrzymował śladami św. Franciszka Ksawerego SJ, najbardziej przez siebie cenionego świętego, o którym mówi się, że od czasów św. Pawła nikt nie nawrócił większej liczby ludzi. Podczas całej tej pielgrzymki, Ojciec Święty był niezwykle radosny, ale też niezwykle wzruszony.

Bo też była to pielgrzymka niezwykła, a właściwie dwie pielgrzymki. Wizyta w Tajlandii zasadniczo różniła się od tej w Japonii. Tajlandia przywitała papieża piękną pogodą, słońcem i niezwykle gościnnymi mieszkańcami. Mimo, że wiernych jest tu zaledwie 1% społeczeństwa, cieszyli się oni na przyjazd Ojca Świętego tak, że można było to dostrzec z każdej perspektywy. Zdawali sobie sprawę, że ta wizyta to ważne wydarzenie dla ich kraju, ale też społeczeństwa. Tajowie słyną ze swojej gościnności, nic dziwnego więc, że na ulicach Bangkoku widać było wiwatujących papieżowi Tajów, a oprawa artystyczna liturgii na Stadionie Narodowym Supachalasai w stolicy Tajlandii mogła przyprawić o zawrót głowy. Kolory, bogate szaty liturgiczne kapłanów i sami Tajowie, z których wielu ubranych było w tradycyjne stroje. Kultura Tajów jest w końcu niezwykle bogata, nic więc dziwnego że Franciszek zachęcił kapłanów, zakonników i zebranych w parafii św. Piotra w Bangkoku do głoszenia wiary „w dialekcie”, tak jak matka śpiewa kołysanki swojemu dziecku. – Nie powinniśmy obawiać się coraz większej inkulturacji Ewangelii – powiedział papież.

Kultura Tajów jest w końcu niezwykle bogata, nic więc dziwnego że Franciszek zachęcił kapłanów, zakonników i zebranych w parafii św. Piotra w Bangkoku do głoszenia wiary „w dialekcie”.

W Tajlandii Ojciec Święty mówił także o wolności, która zawarta jest w nazwie tego kraju, o konieczności bycia otwartym na drugiego człowieka i o tym, że więzy wiary chrześcijańskiej są mocniejsze, niż jakiekolwiek więzi kulturowe czy narodowe. W kraju gdzie ponad 93% mieszkańców to buddyści, gdzie tradycja ta jest bardzo silna a jednocześnie zamknięta i konserwatywna, słowa te wybrzmiały mocno. Podobnie jak przekazanie przez papieża Najwyższemu Patriarsze buddyjskiemu deklaracji z Abu Dhabi, która podpisana przez Papieża Franciszka i wielkiego imama Al-Azhar, mówi o braterstwie religii. To wyciągnięcie ręki do kolejnej religii, kolejny papieski znak pokoju. W Bangkoku Franciszek zwrócił się też do biskupów Azji, mówiąc, że prawdziwy misjonarz nie gromadzi bogactw ani władzy, ale daje świadectwo swoim życiem. – Wszyscy jesteśmy uczniami-misjonarzami, kiedy postanawiamy stać się żywą częścią rodziny Pana i czynimy to, dzieląc się z innymi, tak jak On to uczynił: nie bał się zasiąść do stołu z grzesznikami, aby ich zapewnić, że u stołu Ojca i stworzenia było miejsce zarezerwowane także dla nich. Słowa te były niejako wstępem do tego, co było treścią papieskiej wizyty w Japonii.

Reklama

FOT. twitter.com/HannahBrockhaus

Reklama

Na tokijskim lotnisku papieża przywitał mocny deszcz i silny wiatr; pogoda zupełnie inna od tej, która była w Tajlandii. Mimo to, schodząc z pokładu samolotu na płytę tokijskiego lotniska, Franciszek był widocznie wzruszony. Pierwszym papieskim przystankiem w Japonii było spotkanie z tutejszym duchowieństwem w nuncjaturze apostolskiej, jedynym chyba miejscu Tokio gdzie dostrzec można było widoczne ślady tej pielgrzymki: rozwieszone na ulicach flagi Stolicy Apostolskiej, wzmożoną aktywność policji i wiernych, wielu ubranych w tradycyjne japońskie kimona, na co dzień mało widoczne na ulicach japońskiej stolicy.

Papież w homilii podczas Mszy w Tokyo Dome wskazał na ograniczenia ludzkiej wolności, gdy jesteśmy więźniami błędnego kręgu niepokoju i rywalizacji, lub gdy skupiamy całą uwagę i energię na natarczywym i gorączkowym poszukiwaniu wydajności i konsumpcji, jako jedynego kryterium miary.

Słowa, które skierował do zgromadzonych w refektarzu nuncjatury 29 biskupów i pozostałych duchownych były z jednej strony syntezą historii japońskiego Kościoła, z drugiej zaś słowami pełnymi nadziei i wiary w przyszłość. – DNA waszych wspólnot jest naznaczone świadectwem, które stanowi antidotum na wszelką rozpacz, wskazującym drogę, ku której trzeba się kierować – mówił Franciszek, odnosząc się tym samym do męczeńskiej karty tutejszego Kościoła. Japonia ma prawie tylu świętych co Polska, większość z nich to męczennicy. Mówił więc też Franciszek o „kiristanach”, „chrześcijanach ukrytych”, którzy przechowali wiarę katolicką pomimo represji, pomimo braku kapłanów, przez ponad 250 lat.

Reklama

Najważniejszą jednak częścią obu wizyt była niedziela i papieska wizyta w Hiroszimie i Nagasaki, stąd Ojciec Święty mówił o pokoju, konieczności zaprzestania zbrojeń i odrzuceniu boni atomowej. Ważne było co mówił i jak mówił, ale też ważne było to, czego nie powiedział. Nie potępił energii atomowej w ogóle, ale jej „niemoralne” wykorzystanie. Mimo, że nie mówił do Japończyków po japońsku tak jak zrobił to Jan Paweł II w 1981 roku podczas swojej wizyty w Dalekiej Azji, to trafił do ich serc. W Japonii bowiem wciąż silny jest strach przed wojną, silna jest trauma, wywołana wybuchem bomb atomowych, czego konsekwencją było totalne zniszczenie Hiroszimy i Nagasaki, a po awarii w Fukushimie te traumy stały się nawet mocniejsze. Papieskiej wizycie towarzyszyło zdjęcie wykonane przez amerykańskiego fotografa Joe O’Donella, na którym widać małego, bosego chłopca dźwigającego na plecach ciało swojego martwego brata. Nic dziwnego, że stąd Franciszek zawołał. – Nigdy więcej wojny!

FOT. twitter.com/zinnejbeczki

Ojciec Paweł Janocinski OP, Polak pracujący w Tokio od 40 lat powiedział mi tu, że podczas swojej wizyty „Jan Paweł II przeorał mentalność Japończyków”. Czy Franciszkowi też się to udało? Myślę, że ta wizyta miała na celu coś innego. Miała skłonić do słuchania w świecie, który pędzi coraz szybciej, w którym każdego dnia jest coraz mniej ciszy. Stąd tak wiele czasu oddano na świadectwa ocalałych z wybuchu bomb atomowych, stąd pewnie papież w homilii podczas Mszy w Tokyo Dome wskazał na ograniczenia ludzkiej wolności, gdy jesteśmy więźniami błędnego kręgu niepokoju i rywalizacji, lub gdy skupiamy całą uwagę i energię na natarczywym i gorączkowym poszukiwaniu wydajności i konsumpcji, jako jedynego kryterium miary i potwierdzenia naszych wyborów, lub określenia, kim jesteśmy, ile jesteśmy warci. To była homilia, która ostrzegała świat przed tym co może go czekać, jeśli zapomni o Słowie. Franciszek zachęcał też japońskich chrześcijan do wychodzenia ze swoją wiarą na zewnątrz. – Głoszenie Ewangelii życia pobudza i wymaga od nas jako wspólnoty, abyśmy się stali szpitalem polowym, gotowym do leczenia ran i oferowania drogi pojednania i przebaczenia.

Azjatyckie społeczeństwa, japońskie w szczególności, trapi samotność i choroby cywilizacyjne: wzrastająca liczba rozwodów, dostępność aborcji czy religijna indyferencja. Franciszek przez swoja spontaniczność i ciepło, tak mocno korespondujące z tutejszą rzeczywistością był powiewem świeżości. Wskazywał drogę i nie obawiał się podejmować trudnych tematów. Jak przyjęli go Japończycy? Wierzący byli niezwykle poruszeni, niewierzący, których jest tu większość, niewiele albo nic wcale nie wiedzieli o wizycie. Na pewno natomiast było to ważne przeżycie dla Ojca Świętego a dla japońskiej „małej trzódki” – jak nazwał swoich wiernych abp Tarcisio Isao Kikuchi SVD – oby była to iskra, która rozpali ich serca.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę