Nasze projekty
Reklama
fot. Vatican Media

Czy papież może zrezygnować? Historia, spekulacje, rzeczywistość

Plotki o możliwej abdykacji papieża Franciszka powracają przy każdej jego hospitalizacji, ale czy rzeczywiście istnieją ku temu przesłanki? Historia pokazuje, że papieskie rezygnacje są rzadkością, a sam Franciszek wielokrotnie dawał do zrozumienia, że zamierza pełnić swoją misję "ad vitam". Przyglądamy się faktom, precedensom i możliwym scenariuszom przyszłości papiestwa.

Tak, Franciszek, jak każdy papież, jak Benedykt XVI dwanaście lat temu, może teoretycznie podjąć decyzję o abdykacji. A jednak musiałaby zaistnieć zupełnie wyjątkowa okoliczność, żeby akurat on to zrobił.

Abdykacja papieża. Temat, który nie cichnie

Spekulacje o takim kroku papieża z Argentyny nie ustawały właściwie od momentu rozpoczęcia jego pontyfikatu. Rezygnacja Benedykta XVI w lutym 2013, pierwsza po niemal 600 latach, była odczytana jako precedens, który będzie kontynuowany przez następnych papieży. Tymczasem rezygnacje były, są i będą zaledwie rzadkim powodem końca pontyfikatów papieskich. Każdy papież ma prawo do podjęcia takiej decyzji, jak to zrobił Benedykt XVI, i od dawna taką możliwość zakładało prawo kościelne. Swoją drogą, może zadziwiać niedawny komentarz jednego z hierarchów nawołujący wręcz Franciszka, by nie rezygnował i sugerujący, że papieżom nie wolno tego robić.

Jednak rzeczywiście, Franciszek niemal nigdy nie mówił o “benedyktyńskim” sposobie rezygnacji, w odniesieniu do siebie. Choć kilka jego wypowiedzi o tym, że nie tak dużo czasu zostało mu do końca, było odczytanych w kontekście abdykacji – to jednak kontekst tych wypowiedzi był jasny: zdający sobie sprawę ze swego wieku papież mówił raczej o swych słabnących siłach i po prostu o śmierci. A w książce “Życie. Moja historia w Historii” napisał: “Uważam, że posługa Piotrowa jest ad vitam, dlatego nie widzę przesłanek do rezygnacji”. To zdanie właściwie potwierdziło różnicę w rozumieniu posługi Piotrowej między Franciszkiem i chociażby Janem Pawłem II, a Benedyktem XVI. I właściwie pokazało, że Franciszek nie zrzeknie się dobrowolnie urzędu w formie i okolicznościach, w jakich zrobił to Benedykt.

Reklama

Pobyt papieża Franciszka w szpitalu podsycił spekulacje

Skąd więc spekulacje? Oprócz zainteresowania, klikalności i leżącego w naturze publicystyki wynajdywania różnych aspektów w czasie, gdy papież w poważnym stanie znajduje się w szpitalu, kryje się też obawa o funkcjonowanie Stolicy Apostolskiej w momencie, gdy papież jest w szpitalu i nie może w pełni sprawować swej funkcji. Rezygnacja w takim rozumieniu rozwiązałaby problem – rozpoczęłaby sede vacante i przygotowania do konklawe, które wybierze kolejnego papieża, który przejmie rządy i zadba o właściwe funkcjonowanie Watykanu, podczas gdy papież senior już bez wielkiej odpowiedzialności kontynuowałby leczenie.

Jednak w tej argumentacji kryje się duże niezrozumienie funkcjonowania Kościoła, innego przecież niż współczesnych państw, a przede wszystkim brak znajomości jego historii. Skoro zdecydowana większość papieży, od pierwszego wieku do czasów współczesnych, sprawuje urząd Piotrowy aż do śmierci, to w naturalny sposób w czas pontyfikatów, w ich schyłek, wpisały się choroby, starość, coraz mniejsze siły, agonia i śmierć. A jednak papieże byli papieżami, sprawowali swój urząd, podejmowali decyzje. Kuria rzymska współpracuje z papieżami i wtedy, gdy są w pełni sił, jak i wtedy, gdy tych sił zaczyna brakować. Odpowiednie dykasterie pracują, procedując we współpracy z papieżami decyzje, przygotowując dokumenty, organizując życie Kościoła. Odpowiedzialni za różne aspekty życia Kościoła prefekci dykasterii, kardynałowie, sekretarze stanu pracują, niezależnie od tego, czy papież jest w Watykanie, czy w szpitalu. Tak, ostateczna decyzja w sprawach kluczowych i najważniejszych zawsze należy do niego i tak się dzieje też obecnie, gdy dowiadujemy się, że papież “pracuje”, podpisując czy konsultując najważniejsze dokumenty, ale nawet gdyby przez jakiś czas nie zdolny byłby do tego, nie oznacza to żadnego paraliżu decyzyjnego, żadnego zagrożenia funkcjonowania Kościoła, skoro – jeszcze raz powtarzam – w zdecydowaną większość pontyfikatów wpisane są choroby, a w przypadku Jana Pawła II – nawet wielotygodniowe pobyty w klinice Gemelli, zarówno na początku pontyfikatu (po zamachu), jak i w ostatnim roku jego życia i posługi.

Historia zna przypadki papieskich rezygnacji. Ale czy wiążą się z obecną sytuacją?

Powody i okoliczności abdykacji biskupów Rzymu w historii były różne. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa i czasie prześladowań zrzekali się urzędu wtedy, gdy byli więzieni i zsyłani – zrobił tak np. papież Poncjan. Na analogiczną sytuację przygotowani byli papieże bliższych nam czasów. Pius VI zaplanował rezygnację na wypadek uwięzienia, które przeczuwał, ale ostatecznie tego nie zrobił, mimo że został ujęty i umarł na wygnaniu w Valence (+1799). Pius XII w czasie II wojny światowej i groźby uwięzienia papieża przez nazistów, przygotował formułę rezygnacji: “Osoba która pod przymusem opuści Watykan to już nie będzie Pius XII, ale Eugenio Pacelli” – przekazał instruktaż swoim współpracownikom.

Reklama

Abdykacja Grzegorza XII (1415) była również dobrowolna, ale podyktowana pragnieniem uchronienia Kościoła przed schizmą i przezwyciężenia podziałów. Dzięki niej mogło być zwołane legalne i “powszechne” konklawe w Konstancji z udziałem kardynałów wszystkich obediencji. Okoliczności rezygnacji Benedykta XVI najbliższe są rezygnacji Celestyna V – abdykacja nie na skutek kryzysu, ale po podjęciu i rozwiązaniu wszystkich wyzwań, w obliczu słabnących sił i długim głębokim rozeznaniu. To Celestyn sprawił, że w prawie kanonicznym istnieje taka formuła zakończenia pontyfikatu.

Te wszystkie “typy” rezygnacji nie wiążą się w żaden sposób z sytuacją, z którą mamy do czynienia obecnie. Papież, wciąż pragnący służyć Kościołowi, rozumiejący swój pontyfikat “aż do końca”, mający świadomość i pełnię władzy oraz “pracujący” pomimo tego, że w tej chwili jest hospitalizowany – ta charakterystyka sytuacji nie sugeruje, by papież chciał skorzystać z jakiejkolwiek formy wymienionych przed chwilą rezygnacji. Należy powtórzyć i dodać dwa zastrzeżenia: po pierwsze, że sam traktuje pontyfikat jako “sprawowany do końca”, po drugie, że zawsze ma prawo do podjęcia decyzji o rezygnacji, jak każdy inny papież i może się zdarzyć, że w obliczu swego stanu zdrowia podejmie inną decyzję.

I to jest właśnie ta „wyjątkowa okoliczność”, z którą nigdy nie mieliśmy jak na razie do czynienia w historii. Świadomość własnego stanu zdrowia w wyniku poważnej infekcji płuc, świadomość konieczności długości pobytu w szpitalu i rekonwalescencji może teoretycznie doprowadzić i do takiej decyzji.

Reklama

Rezygnacja “na wypadek”. Nikt nie ma prawa znieść papieża z urzędu

Jest jeszcze inny, ostatni “typ” rezygnacji, o którym w ostatnich dniach również zrobiło się głośno. To rezygnacja “na wypadek” choroby czy sytuacji zdrowotnej, która uniemożliwiałaby sprawowanie funkcji. Historycznie przypomina sytuację uwięzienia i braku kontaktu ze światem zewnętrznym, chodzi jednak o sytuację, która chyba jeszcze nigdy nie nastąpiła w historii Kościoła: śpiączkę.

Stan, kiedy głowa Kościoła zapadłaby w długotrwałą śpiączkę, oznaczający brak kontaktu z otoczeniem albo jego ograniczenie, staje się problematyczny w konfrontacji z przepisami prawa kanonicznego i teologią Kościoła. W przeciwieństwie bowiem do prawodawstwa państw, gdzie można w takich sytuacjach przeprowadzić procedurę zdjęcia z urzędu (w Polsce konstytucja prawo do określenia trwałej niezdolności Prezydenta Rzeczypospolitej do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia daje Zgromadzeniu Narodowemu), w Kościele nikt nie ma i nie może mieć prawa zniesienia z urzędu, zakończenia pontyfikatu, poza samym papieżem.

Na taki krok z całą pewnością decydują się papieże w ostatnich dekadach, by uniknąć hipotetycznej sytuacji. Zrobił tak Paweł VI, w 1965 roku czyli w trzecim roku swego pontyfikatu (“My, Paweł VI deklarujemy, że w przypadku choroby, przypuszczalnie nieuleczalnej lub długotrwałej, lub w przypadku innej poważnej i długotrwałej przeszkody… zrzekamy się z naszego urzędu”), podobno zrobił tak Jan Paweł II, zrobił też tak Franciszek, co ujawnił w 2022 roku.

“Podpisałem swoją rezygnację” – przyznał papież Franciszek. Dokument został sporządzony i podpisany wkrótce po wyborze na Stolicę Piotrową, w 2013. To rezygnacja na wypadek, gdyby stan zdrowia uniemożliwił mu trwałe sprawowanie posługi. Ale – przypomnijmy – zabezpieczenie „na wszelki wypadek” to nie to samo, co faktyczne planowanie rezygnacji.

Spekulowanie o papieskiej rezygnacji, a wręcz nawoływanie Franciszka do jej złożenia, w chwili, gdy przebywa w szpitalu, budzi zdziwienie. Podobnie zresztą, jak upominanie, by tego nie robił, bo wygląda to jak pouczanie papieża, chęć bycia “ponad” nim. Póki co, realizuje się na naszych oczach modlitwa Kościoła wokół swego chorującego pasterza, w którą i my możemy się włączyć.

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja