Nasze projekty
Reklama
Fot. Radio Warszawa/Facebook

Rafał Patyra: „To moja żona, dzięki łasce Boga, uratowała nasze małżeństwo”

"Od momentu, kiedy wpuściliśmy Pana Boga do ogniska naszego konfliktu, wszystko potoczyło się szybko" - mówi Rafał Patyra. O zdradzie i walce o małżeństwo w rozmowie z Pawłem Zuchniewiczem na antenie Radia Warszawa opowiedzieli Joanna i Rafał Patyrowie.

Mieszkanie, samochód, pierwsze, potem drugie dziecko dom – po stosunkowo szczęśliwych początkach życia narzeczeńskiego i małżeńskiego Joanny i Rafała Patyrów w ich relacji coś zaczęło się psuć. Problemy z komunikacją w małżeństwie, stopniowo doprowadziły ich do kryzysu. Środek ciężkości w życiu Rafała coraz bardziej przesuwał się w kierunku pracy. Po kilku latach małżeństwa wdał się w romans, pojawiły się dzieci. Jego żona postanowiła walczyć.

Joasia w tym czasie została pokrzepiona mocą i łaską Bożą, to ona uratowała nasze małżeństwo. Ja, widząc Asię w sytuacji dla nas trudnej, kryzysowej, od pewnego momentu była w tej sytuacji spokojna. Wiedziała, że już jesteśmy za szczytem tego kryzysu i już powoli zmierzamy w dobrym kierunku. Mówiła to, kiedy ja jeszcze nie wiedziałem, że to jest dobry kierunek i kiedy według mnie, nasza relacja leżała w kompletnej rozsypce. I tego spokoju zaczynałem jej bardzo zazdrościć i jednocześnie domyślać się źródła tego spokoju – wspomina Rafał Patyra.

„Dostałam umocnienie na modlitwie”

Joanna Patyra wspomina, że popadła w kompletną rozsypkę i rozpacz, która trwała około roku. Nie wiedziałam co mam robić. Próbowaliśmy terapii, psychologów, ale to nie dawała nam żadnej odpowiedzi. Po roku szarpania się, stwierdziłam, że muszę porozmawiać z kimś, kto jest mądrzejszy, bezstronny, komu nie będzie na czymś zależało, które nie mają stosunku emocjonalnego. Zadzwonił kolega z wcześniejszej pracy, który zawsze był „mocny w wierze”. Kilka lat wcześniej u niego spotkałam księdza, który wzbudził moje zaufanie. Poprosiłam o kontakt.

Reklama

Joanna zadzwoniła tego samego dnia. Od tego momentu zaczęło się wychodzenie z kryzysu. Na modlitwie dostałam umocnienie. Ta modlitwa nie trwała długo. Ja wtedy pamiętam, że powiedziałam, że Panie Boże, jeśli tu potrzeba cudu, to ja Cię proszę o cud. Cud się wydarzył. Nie od razu to czułam, dopiero następnego dnia. Dopiero następnego dnia rozmawiając z kolegą, powiedziałam mu, że to się dla nas dobrze skończy i to było jak proroctwo. Nie miałam w głowie tego, że to powiem. Stwierdziłam, że to ma sens. To było przekonanie graniczące z pewnością. Odczułam pokój, cudem był mój pokój.

Dopiero następnego dnia rozmawiając z kolegą, powiedziałam mu, że to się dla nas dobrze skończy i to było jak proroctwo.

„Od kiedy wpuściliśmy Pana Boga do naszego konfliktu, wszystko potoczyło się szybko”

Rafał Patyra wspomina moment, w którym jego żona wyjeżdżała ze spotkania z księdzem. Żegnałem wtedy osobę, która była w totalnej rozsypce, była wrakiem człowieka. A kiedy wróciła po kilku godzinach, zobaczyłem osobę, która wraca z podniesionym czołem, jasnym wzrokiem, a nawet z uśmiechem.

Reklama

Od momentu, kiedy wpuściliśmy Pana Boga do tego „ogniska konfliktu”, to wszystko potoczyło się szybko – mówi Rafał Patyra. Do momentu modlitwy to był rok, a po tej modlitwie to było 1,5 roku – dodaje Joanna. Zdążyłam jeszcze dwa razy pójść na pielgrzymkę do Częstochowy, to były jeszcze dwa zwroty akcji, kiedy już nam się wydawało, że już wychodzimy, że już będziemy razem, że mąż jest o tym przekonany. A potem się okazało, że spotkał się z nią znowu, znowu wylądowaliśmy w dołku, także tych „zjazdów” było jeszcze kilka.

„Po spoczynku w Duchu Świętym wiedziałem, w którym kierunku mam iść”

Zaczęliśmy ze sobą inaczej rozmawiać, na nowo intrygować, dłużej rozmawiać, przekonała mnie, byśmy razem pojechali na spotkanie z księdzem, u którego była wcześniej Asia, do Częstochowy. Dałem się namówić na tę wizytę, trochę szukałem tego spokoju, który miała w sobie Asia, bardzo go potrzebowałem. Kiedy pojechaliśmy na pierwsze spotkanie – potem byliśmy jeszcze kilka razy – miałem wtedy spoczynek w Duchu Świętym. I kiedy wstałem, ja wiedziałem w którym kierunku mam iść. Wiedziałem co jest białe, co jest czarne, wcześniej miałem to widzenie kolorów bardzo pomieszane – wspomina Rafał.

Posłuchaj całej rozmowy:

Reklama

Radio Warszawa, zś/Stacja7

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja