Kościół domowy na mocnych fundamentach. Jak go budować?
"Musimy postawić na Boga i jednocześnie posiadać odpowiednie narzędzia, które pomogą nam to osiągnąć" – opowiadają małżeństwa z Domowego Kościoła. Jak podkreślają „dzięki wspólnocie idą razem i ku sobie i ku Bogu”.
Siedem zobowiązań
Domowy Kościół stworzył ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie. Wspólnota ma pomagać małżeństwom sakramentalnym czerpać z łaski i mocy sakramentu oraz uczy jak żyć tym sakramentem. Można powiedzieć, że ta wspólnota łączy w sobie charyzmaty Ruchu Światło-Życie i międzynarodowego ruchu małżeństw katolickich Equipes Notre-Dame.
Wzrastanie duchowe i małżeńskie oparte jest na siedmiu zobowiązaniach. Nazywane są one przez niektórych darami, przez innych szansami. To po prostu narzędzia, którymi można operować, aby iść wspólnie do nieba.
To codzienna modlitwa osobista (zwana również Namiotem Spotkania), regularne spotkanie ze słowem Bożym, codzienna modlitwa małżeńska, codzienna modlitwa rodzinna, dialog małżeński raz w miesiącu, reguła życia (czyli systematyczna praca nad sobą, swoim małżeństwem i rodziną) oraz udział, przynajmniej raz w roku, w rekolekcjach formacyjnych. Jak podkreślają osoby należące do wspólnoty „to nie cel sam w sobie, to środek do celu”.
ZOBACZ>>> Mądry rodzic pozwala na nudę
Ważne priorytety oraz narzędzia do działania
Marta i Mateusz Kwiecińscy są po ślubie ponad 16 lat. Mają czwórkę synów. W jednym z kręgów Domowego Kościoła w Radomiu są prawie 16 lat. Jesteśmy z Radomia. Prawie 16 lat w kręgu DK. Po ślubie, a przed przystąpieniem do Domowego Kościoła próbowaliśmy czytać Pismo Święte i wspólnie modlić się. Zaplanowaliśmy czytanie całego Pisma Świętego przez dwa lata, kilka razy się udało, a potem zgubiliśmy kartkę z rozpiską. Ciężko było się zmobilizować bez wspólnoty… – opowiada Mateusz. Jego żona, Marta dodaje, że nie planowali przystąpienia do Domowego Kościoła. To był przypadek, chociaż oczywiście nie ma przypadków. Myślę że to była jakaś łaska, jakieś działanie Pana Boga, że zostaliśmy po prostu zaproszeni do wejścia do Ruchu. Odpowiedzieliśmy twierdząco na to zaproszenie – dodaje.
Jak podkreśla Marta „dzięki wejściu do Domowego Kościoła, dzięki tej wspólnocie nawzajem się mobilizujemy na comiesięcznych spotkaniach, gdzie mówimy co nam pomaga, a co przeszkadza właśnie w rozwoju naszego życia duchowego czy osobistego, małżeńskiego, rodzinnego. Umacniamy się nawzajem. Widzimy jak inne małżeństwa sobie radzą w jakichś sytuacjach, które były dla nich trudne, a które czasami po jakimś czasie spotykają także nas”. Właśnie dzięki wspólnocie to, co nam nie wychodziło zanim wstąpiliśmy do Domowego Kościoła – teraz wygląda nieco lepiej. Częściej siadamy do lektury Pisma Świętego, częściej się modlimy osobiście, w małżeństwie i rodzinnie – dodaje Mateusz.
CZYTAJ TAKŻE>>> Rodzice i nauczyciele sprzeciwiają się wprowadzeniu do szkół nowego przedmiotu
Przeczytaj również
Prawdziwy Domowy Kościół
Aby nasze małżeństwo sakramentalne było wartościowym związkiem dwojga ludzi, skoncentrowanym na rozwoju i szczęściu, musimy postawić na Boga i jednocześnie posiadać odpowiednie narzędzia, które pomogą nam to osiągnąć – podkreśla Marta Kwiecińska. Kluczowe jest, aby nasze małżeństwo i rodzina były prawdziwym domowym kościołem. Oaza rodzin oferuje takie narzędzia i wspiera nas w trwaniu we wspólnocie ludzi, którzy dążą do tych samych celów i mają podobne wartości. Ta wspólnota stanowi dla nas umocnienie i motywację. Comiesięczne spotkania i wyjazdy na rekolekcje pomagają nam się rozwijać, analizować różne sytuacje z perspektywy i korzystać z doświadczeń oraz świadectw innych ludzi, co wspiera rozwój naszego małżeństwa – wyjaśnia.
Zgadza się z tym Mateusz: „otaczanie się ludźmi o podobnych wartościach jest bardzo cenne. Daje wsparcie w trudnych sytuacjach i wspiera nas w drodze, którą obraliśmy, drodze w bliskości z Panem Bogiem”. Zachęcamy wszystkich do poszukiwania wspólnot małżeństw katolickich, które pragną się rozwijać, być blisko Boga i budować swoją rodzinę na mocnych fundamentach. Jeśli tylko macie możliwość przystąpienia do takiej wspólnoty lub założenia kręgu, to warto to zrobić. Jest to naprawdę niezwykłe narzędzie i pomoc w byciu szczęśliwym małżeństwem – dodaje Marta.
Dialogi, które prowadziliśmy przez te 16 lat małżeństwa, nauczyły nas wzajemnej komunikacji i zrozumienia. Z tego też powodu stworzyliśmy grę. Gra, zatytułowana „Umówieni”, bazuje na praktyce dialogu małżeńskiego i zachęca do pogłębionej rozmowy między małżonkami. Oferuje narzędzia do komunikowania się w sposób, który nie rani, do słuchania, wypowiadania dobrych słów oraz przepraszania. Nasze comiesięczne spotkania, podczas których prowadzimy głębsze rozmowy, dają nam poczucie obecności Pana Boga między nami – opowiada Marta. Jesteśmy otwarci na siebie nawzajem, mówimy, ale także uważnie słuchamy drugiej osoby, co pozwala nam lepiej się poznać – dodaje.
ZOBACZ>>> 17 lat modlitw i łez. Co robić, gdy dorosłe dziecko odchodzi od wiary? [REPORTAŻ]
Wystarczyło świadectwo, by poruszyć serce
Zdecydowaliśmy się dołączyć do Domowego Kościoła po tym jak małżeństwo z naszej parafii dzieliło się swoim świadectwem na ten temat – opowiadają Marzena i Marek Czulak. Są w Domowym Kościele już od 22 lat. Trafiliśmy do Domowego Kościoła jako młode małżeństwo z małymi dziećmi. To ta wspólnota ukształtowała nas i dała nam narzędzia. Dzięki nim uczyliśmy się rozwiązywać konflikty i budować na co dzień jedność małżeńską – opowiadają. Mówią, że „w Domowym Kościele poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, część tych relacji przetrwała do dziś i stali się naszymi przyjaciółmi, wiele rodzin i ich historii były dla nas inspiracją. Pogłębiła się też nasza wiara”.
Podczas rekolekcji Domowego Kościoła przeżyliśmy niezwykły moment przyjęcia Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela, odkryliśmy moc działania Ducha Świętego i nawiązaliśmy osobistą relację z Bogiem jako Ojcem, który nas kocha. Dzięki byciu we wspólnocie ukochaliśmy na nowo Kościół i służbę wspólnocie lokalnej – wylicza małżeństwo.
Dlaczego warto dołączyć do tej wspólnoty małżeństw? Właśnie dlatego, że Domowy Kościół jest formacją małżeńską – nastawioną na wzrost w małżeństwie i rodzinie – odpowiadają. Główna formacja wiąże się z codziennym wypełnianiem zobowiązań – praktyk, które zbliżają zarówno indywidualnie, jak i jako małżeństwo do Boga i do siebie nawzajem. W wielu wspólnotach małżeństwa uczestniczą osobno, często dzieje się tak, że jedno z małżonków wzrasta duchowo i przeżywa swoją wiarę indywidualnie a w małżeństwie oddala się od współmałżonka. W Domowym Kościele idziemy razem ku sobie i Bogu – opowiada Marzena i Marek.
CZYTAJ>>> Monika – święta żona i cierpliwa matka
„Macie ogromne szczęście…”
Formacja Domowego Kościoła też nie jest mocno absorbująca – jest tak pomyślana, żeby rodziny miały dużo czasu dla siebie i nie zaniedbywały codziennych obowiązków i relacji. W czasach, kiedy doświadczamy gwałtownej laicyzacji a czasem zgorszenia w Kościele potrzebujemy wspólnoty z ludźmi, którzy mają te same ideały i duchowe potrzeby. W Domowym Kościele możemy doświadczyć kościoła żywego, radosnego i otwartego na działanie Ducha Świętego – dodaje Marzena Czulak.
Marek dodaje: „gdy jako młode małżeństwo wstąpiliśmy do Domowego Kościoła pewna para z 30 letnim stażem małżeńskim powiedziała nam: „macie szczęście, że trafiliście do Domowego Kościoła jako młode małżeństwo. Dzięki temu macie szansę nie popełnić tych błędów co my….” Dzisiaj to my mówimy to samo innym młodym małżeństwom: „Macie ogromne szczęście, że trafiliście do Domowego Kościoła jako młode małżeństwo…”.