Caravaggio. Malarstwo, które nawraca
W patrzeniu na dzieła sztuki nie chodzi o to, by skupiać się na tym co widzialne. To rolą kiczu jest zrobienie szybkiego, acz płytkiego wrażenia, za którym nie idzie nic więcej. Prawdziwa sztuka musi przenosić nas do transcendencji, a jednym z mistrzów takiego przenoszenia w zaświaty był Caravaggio. W jego malarstwie dostrzegam głębokie prawdy teologiczne i ścieżki do nawrócenia.
1. Być niegotowym
Kiedy Caravaggio dostał zlecenie namalowania obrazu świętego Mateusza, najpierw zabrał się za czytanie Pisma Świętego. Zauważył, że główny bohater jego przyszłego dzieła jest spracowanym i zwykłym… człowiekiem.
W pierwotnej wersji słynnego “Świętego Mateusza”, przedstawił go w następujący sposób:
Mateusz jest tutaj ukazany jako podstarzały biedak, z brudnymi stopami, nieporadnie trzymający księgę natchnionego Słowa. Obok ulokował młodego anioła, który prowadzi dłoń Ewangelisty.
Obraz wywołał zgorszenie. Święty nie może być przecież ukazany w tak obskurny i poniżający sposób! I z powodu tego “skandalu”, Caravaggio stworzył drugą wersję dzieła:
Czy znając tę historię, nie czujemy się trochę oszukani? Wydaje się, że to Caravaggio miał głębszy zmysł teologiczny, gdy namalował świętego Mateusza jako “jednego z nas”: niedoskonałego i niegotowego na Bożą misję. A przecież właśnie kogoś takiego powołuje Pan:
Przeczytaj również
Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników (Mt 9, 13)
2. Zaufać w mroku
“Nawrócenie w drodze do Damaszku” nawiązuje do biblijnej historii konwersji Szawła z Tarsu. O tym przedstawieniu mówi Słowo: Olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? (Dz 9, 1–6)
To jeden z najszerzej omawianych obrazów w historii sztuki. W licznych analizach tego dzieła nie doszukałem się jednak zwrócenia uwagi na pewien szczegół. Otóż od zawsze fascynowała mnie pozycja upadającego Szawła, a szczególnie jego zaskakujące ułożenie rąk.
Są one wyciągnięte ku niebu, mimo oślepiającego blasku. Odczytuję tę postawę jako gest zaufania. Szaweł jest oślepiony, oczy zaszły mu bielmem, a mimo to, wbrew wszystkiemu, wznosi ręce ku Bogu.
Caravaggio uczy nas, że sztuką nie jest być wiernym w stanie łaski, ale oddać się Bogu w momencie niepewności. Być wiernym sługą i przyjacielem, nawet jeśli całe nasze “ludzkie ja” dąży do odłączenia od Jego Miłości. To zaufanie w mroku jest kluczem do nawrócenia.
3. Wszystko przemija
Innym kluczem do Caravaggia jest odkrycie roli martwej natury w jego sztuce. Po co wśród religijnych scen i dramatycznych ukrzyżowań, malować czaszki, biżuterię i kosze z owocami? Otóż okazuje się, że to po, by… odwrócić od nich uwagę.
Barokowe czaszki, klepsydry i delikatne naczynia odwracają uwagę od rzeczy i wskazują na istotę: to nie do przedmiotów, materii i ziemskich spraw należy się przywiązywać. To wszystko, zgodnie z naturą tych rzeczy, jest przemijającą marnością (vanitas).
Caravaggio nawet w metodzie pracy zdawał się podkreślać przelotność tych rzeczy. Kreślił je w sposób zwięzły i prosty. Gęsie pióro w ręku świętego Hieronima jest namalowane jednym dotknięciem pędzla, jakby artysta chciał nam wykrzyczeć: nie zwracajcie na tę marność większej uwagi.
Martwa natura u Caravaggia jest czasem ilustracją przemijającej młodości i urody (misa owoców w obrazie “Bachusa”), a czasem znakiem wyrzenienia się luksusu i wygody dla świętości (biżuteria w “Pokutującej Marii Magdalenie”).
4. Zabij to co kochasz
Jest kilka opowieści biblijnych, które wywołują oburzenie z powodu rzekomej “niemiłosiernej” natury Boga. Jednym z tych obrazów jest “Ofiarowanie Izaaka”, opisane w 22 rozdziale Księgi Rodzaju, kiedy to Bóg postanowił wystawić Abrahama na próbę.
Dopiero obraz Caravaggia nadał mi odpowiednią perspektywę na to wydarzenie, zadając pytanie: co w swoim ziemskim życiu najbardziej kochasz? Gdy zebrałem całkiem pokaźny zestaw takich spraw, szybko usłyszałem: “Zabij to!”
Czy Bóg pragnie naszego nieszczęścia? Nie. Czy chce śmierci naszych bliskich? Oczywiście, że nie, bo nie doprowadził przecież do krzywdy Izaaka. Czasem tylko, dostosowując się do naszych ziemskich przywiązań, wraca z nurtującym pytaniem: kogo najbardziej kochasz?
Stawia pytanie o hierarchię i z troski do nas, domaga się przewodniej pozycji dla Niego.
5. “To nie jest jeszcze moja pora”
W życiu każdego człowieka, prowadzącego rozwiązłe czy materialistyczne życie, są takie kilkusekundowe momenty refleksji: “a może jestem stworzony do czegoś więcej?”
To jest tak zwany “szmer łagodnego powiewu” (1 Krl 19, 12), znak rozpoznawczy Boga, który od czasu do czasu, nienachalnie do nas szepcze.
Pan schodzi wówczas do naszej komory grzechu, takiej jak ta z “Powołania świętego Mateusza” i przywołuje nas. A nam wówczas trudno w to uwierzyć. W momentach “łagodnego powiewu”, mamy podobną minę do tej, którą uwiecznił Caravaggio na twarzy Mateusza.
Myślimy jak on, człowiek, który sam siebie dawno już potępił, że ten głos to zjawa. Nasłuchał się bowiem w swoim życiu wielu kłamstw o tym, że “nic z niego już nie będzie”.
To dzieło Caravaggia uczy uwagi na te powiewy i dodaje wiary, że najlepszy moment na nawrócenie to ten najbardziej niepozorny, a szczególnie ten który nazywa się: “tu i teraz”.