
Znak, który ogłasza Habemus Papam. Jak powstaje biały dym?
Zanim świat usłyszy radosne: "Habemus papam", najpierw nad Kaplicą Sykstyńską pojawi się biały dym.
Może się to wydać dziwne, ale fumata bianca (biały dym) to jedna z najmłodszych tradycji papieskiej elekcji. Po raz pierwszy biały dym zwiastował wybór papieża zupełnie niedawno, bo 3 września 1914 roku. Jak było wcześniej, trudno o dobrze udokumentowaną historię. Jednakże jest ona związana z koniecznością palenia głosów po każdym nieudanym głosowaniu.
Palenie głosów po głosowania
Podobno głosy były palone najpierw pośrodku sali, gdzie odbywało się konklawe, ale konieczność palenia tych głosów dwukrotnie w ciągu dnia stawała się problematyczna, gdy wybory papieskie się przedłużały, jak to bywało we wcześniejszych wiekach.
Wstawiono zatem żelazną rurę wyprowadzoną ponad dach, by w ten sposób uniknąć gromadzenia duszącego dymu wewnątrz miejsca głosowania. Nie wiadomo, czy mówimy o wiekach XVI-XVIII, gdy konklawe odbywały się na Watykanie, czy o wieku XIX, gdy wyborów papieża kardynałowie dokonywali w pałacu papieskim na Kwirynale, dopóki istniało Państwo Kościelne.

Czytaj także >>> „Uwielbiam”. Spotkanie z prawdziwą Miłością
Brak dymu – mamy papieża!
W każdym razie tłum rzymski gromadzący się każdego dnia wokół budynku, gdzie trwało konklawe, szybko skojarzył, że czarny dym z dodatkowego komina oznacza niepowodzenie głosowania. Sygnałem zwiastującym, że papież został wybrany, był… brak dymu, gdyż wówczas jeszcze karty wyborcze z decydującego o wyborze papieża głosowania nie mogły być palone, lecz były przekazywane do zarchiwizowania.
Przeczytaj również
Gdy dla wszystkich było już jasne, że przez dym ujawnia się tajemnica konklawe, nikt na szczęście nie wpadł na pomysł, by wzmocnić sekret. Przeciwnie: do palonych kartek wyborczych dokładano wilgotną słomę, by dym z konklawe był widoczny i rozpoznawalny, zwłaszcza jesienią i zimą, gdy dym unosił się z wielu budynków. Gdy konklawe wróciło na Watykan w 1876 roku, tradycja dymu pozostała i dzień po dniu wyczekiwano go: kłęby czarnego dymu oznaczały, że papież nadal nie jest wybrany, a ich brak zwiastował, że ktoś został papieżem, co chwilę później potwierdzała wygłaszana już wtedy przez kardynała protodiakona z wewnętrznej loggi w Bazylice św. Piotra formuła Habemus pontificem.
Aż w końcu… biały dym!
Podobnie było w 1903 roku. Jednak konsekwencje ostatniego weta złożonego przez kardynała Puzynę i wprowadzenia przez wybranego wówczas papieża ścisłej tajemnicy głosowań (a więc palenia głosów również ostatniego głosowania) doprowadziły do zmian, które wprowadzono w 1914 roku.
To wtedy po raz pierwszy właśnie biały dym, fumata bianca, był sygnałem, że papież został wybrany. Jak na razie świat widział biały dym zaledwie dziewięć razy.
Jak powstaje biały dym?
Dziś w Kaplicy Sykstyńskiej są dwa piece: jeden do palenia kart do głosowania, a drugi do produkcji dymu. Wkłada się do niego odpowiednie bomby dymne: jeśli dym ma być czarny, bomba zawiera mieszaninę nadchloranu potasu, siarki i antracenu. Jeśli biały – zawiera mieszaninę chlorku potasu, laktozy i kalafonii.
Odchodzące z obu pieców przewody kominowe łączą się w jeden kanał doprowadzający dym do komina. Piecom towarzyszy odpowiednie urządzenie elektroniczne, które zapewnia produkcję dymu o odpowiedniej intensywności przez 7 minut.
Tekst jest fragmentem książki ks. Przemysława Śliwińskiego pt. „Konklawe”. Książkę znajdziesz na Dobroci.pl!
